"Jesteśmy gotowi na horrory". Jak wygląda dorastanie dzieciaków ze "Stranger Things"?
Millie Bobby Brown ma zaledwie 13 lat, jest drobną dziewczynką bardzo podobną do Natalie Portman. Gdy wchodzi do pokoju, cała uwaga skupia się tylko na niej, dziennikarze przerywają rozmowy. Przy stole siedzi z Noah Schnappem (też trzynastolatkiem), swoim najlepszym przyjacielem. Śmieją się, są pewni siebie, przybijają sobie piątki. Nic dziwnego: oboje grają w serialu, który w ubiegłym roku stał się hitem i mają status prawdziwych gwiazd.
16.10.2017 | aktual.: 27.10.2017 14:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Basia Żelazko: Pewnie sporo zmieniło się na planie i w waszych życiach od czasu pierwszego sezonu?
Noah: Pierwszy sezon wspominam jak czas totalnego luzu, nie było pośpiechu, mogliśmy się non stop śmiać przez cały dzień.
Millie: A podczas kręcenia drugiego sezonu już mieliśmy za plecami paparazzich, ja musiałam nosić wielki płaszcz i perukę, żeby nie do końca było wiadomo, czy moja postać się pojawi. Na plan przychodzili fani prosząc o zdjęcie. No i dodajmy do tego ogromne ciśnienie i oczekiwania!
Naturalnie bardzo podrośliście od czasów pierwszego sezonu, jak to wpłynęło na prace wokół drugiego sezonu?
M: Wiadomo, wszyscy jesteśmy wyżsi, dojrzewanie się zaczęło i nie ma dla nas żadnej litości. Ludzie z produkcji martwili się nawet, ze komuś zaczną rosnąć wąsy! Gdy przyszłam na plan panikując z powodu pryszcza usłyszałam „Cóż Millie, masz 13 lat, tak musi być.”
N: To takie śmieszne, że na początku pierwszego sezonu wszyscy byliśmy tak samo mali, a teraz rośniemy w różnym tempie...
M: Tak! Finn (serialowy Mike) jest wyższy ode mnie, ja jestem tego samego wzrostu co Gathen (wciela się w rolę Dustina – przy. B.Ż.)
N: Ja wciąż jestem najniższy…
M: Zawsze będziesz najniższy! Ale to w porządku, jesteś takim naszym maluchem!
Widać, że bardzo się przyjaźnicie. Jak spędzacie wolny czas na planie?
M: Noah i ja jesteśmy najmłodsi z dzieciaków, wiec całkiem naturalnie wyszło, że staliśmy się nierozłączni. Na planie śpiewamy, chodzimy "do szkoły” (dzieci maja na planie zapewnionego nauczyciela i obowiązkowe lekcje – przyp. B.Ż.)
A moglibyście powiedzieć o sobie nawzajem, co jest w was najlepsze i najgorsze?
M: Najlepszą rzeczą w tobie jest to, że potrafisz mnie rozśmieszyć, a najgorszą, że jesteś ode mnie o wiele fajniejszy!
N: Millie zawsze opiekuje się mną, gdy jestem chory, jest tak zabawna…. I nie potrafię powiedzieć nic złego!
M: Widzisz? Nie potrafimy mówić o sobie złych rzeczy, chociaż mówimy je do siebie, gdy jesteśmy sami! (tu przybijają sobie piątkę z głośnym śmiechem)
Zobacz zwiastun drugiego sezonu:
Spędzacie razem to Halloween?
M: w tym roku jestem w programie Jimmego Fallona, ale rok temu Noah i ja przebraliśmy się za Harley Quinn i Flasha i chodziliśmy po domach i zbieraliśmy słodycze. Tylko raz nas ktoś rozpoznał!
Jak daliście radę wejść w konwencję serialu, skoro urodziliście się po 2000 roku?
N: Naszą pracą domową było oglądanie kultowych filmów tamtych czasów: "E.T.”, "The Goonies”, "Poltergeist”, "Szczęk”.
M: Każda z postaci w serialu ma swojego odpowiednika z tamtych filmów. Chłopaki są jak z Goonies, Jim Hopper jest „naszym” szeryfem ze "Szczęk”. Moim odpowiednikiem jest E.T., co było niezwykle trudne. Oglądałam ten film mnóstwo razy, by pojąć te więź między człowiekiem i istotą pozaziemską – czyli to, co jest między Eleven i Mikem. Ale pracując już na planie nie myślimy o tych pierwowzorach, po prostu pracujemy: płaczemy, reagujemy, cięcie, idziemy do domu.
A czy po tym, co przeszliście nagrywając dwa sezony strasznego przecież serialu, nadal boicie się strasznych filmów?
M: Kiedyś baliśmy się horrorów. Ale zaczęliśmy sobie urządzać wspólne nocne oglądanie strasznych filmów, i już pod koniec drugie sezonu przestały nas przerażać.Teraz to dla nas jak komedia, śmiejemy się na nich.
N: Jesteśmy teraz totalnie przygotowani na każdy horror.
A widzieliście horror "To”?
N: Ja widziałem! Finn jest w nim w stu procentach sobą, mówi i zachowuje się jak w prawdziwym życiu.
Ponoć Finn po pracy na planie tego horroru dużo przeklinał?
M: Nie, absolutnie nie, Finn jest w porządku, nie przeklina, żadne z nas tego nie robi.
Co było dla ciebie trudniejsze: ścięcie włosów do roli, czy pocałunek z Finnem?
M: Uwielbiam Finna, jest super i jest moim przyjacielem. Ale aktorstwo to aktorstwo, nie ma co się zastanawiać za dużo nad pewnymi sprawami. Obcinam włosy ze względu na pracę i całuję chłopaka ze względu na pracę.
Millie, czy branża, media, twórcy traktują cię inaczej, bo jesteś dziewczyną? Czy czujesz, że wobec ciebie są inne wymagania, bo stajesz się kobietą?
M: Ludzie na planie wciąż traktują mnie tak samo, jak "starą Millie”. A twórcom nawet nie podoba się to, że rośniemy, ale to się dzieje. Dufferowie (bracia Duffer, twórcy serialu – przyp. B. Ż.) patrzą na mnie z miną mówiącą „mogłabyś już przestać rosnąć?!” Z kolei czuję, że branża chce mnie traktować jak młodą kobietę, ale nie chcę dorastać za szybko. A przemysł, branża może ci to zrobić, ale ja na to nie pozwolę, jestem tego pewna. Krok po kroku będę robić rzeczy, jakie robią dorastające dziewczyny, np. muszę zacząć ubierać się odpowiednio, nie jak dziecko. I przechodzę przez wszystko, przez co przechodzą nastolatki; z tą różnica, że wszyscy na mnie patrzą. Ale wciąż jestem tą samą osobą i pewnie pozostałe dzieciaki z serialu czują tak samo.
W 2019 roku na ekrany wejdzie film "Godzilla: King of the Monsters”, w którym grasz. Jak wspominasz pracę na planie tak wyjątkowego filmu?
M: To była super zabawa, ale także wyzwanie emocjonalne i fizyczne. Moja postać jest kompletnie inna niż Eleven. Musiałam dużo trenować, by się przygotować, chodziłam na siłownię a nawet boksowałam!
Jesteście bardzo znani, ale pewnie też macie swoich idoli. Kogo obserwujecie na Instagramie?
M: Beyonce i Hailee Steinfeld
N: Ed Sheerana i Kate Upton
Są jacyś wielcy aktorzy, których podziwiacie, z którymi chcielibyście zagrać?
N: Zagrałem już z Tomem Hanksem (w "Moście szpiegów” – przy. B. Ż.) i uważam, że jest genialnym aktorem i fantastycznym człowiekiem, chciałbym zagrać z nim raz jeszcze.
M: Meryl Streep oczywiście, ale też Jodie Foster. Hailee Steinfeld inspiruje mnie, bo śpiewa, gra i poza tym jest bardzo kochana.
A dostajecie czasem rady od bardziej doświadczonych aktorów?
N: Często słyszymy, by nigdy się nie poddawać.
M: Tak, to prawda i czasem mnie to irytuje. Oczywiście jesteśmy bardzo wdzięczni wszystkim za to, ale już dawno minęliśmy moment, w którym można było się poddać, za bardzo to kochamy. Ludzie też często powtarzają, żeby uważać na wodę sodową, żeby nie uderzyła nam do głów. Słyszę to często zwłaszcza od mojej rodziny. Na szczęście ja i chłopaki – mamy siebie, znamy się dobrze i wiemy, przez co przechodzimy. Bardzo się cieszę, że jesteśmy razem.
Taka sława może być przytłaczająca, jak sobie z tym radzicie?
M: Wiesz, ja nawet o tym nie myślę. Po prostu gram. Oczywiście, że jesteśmy wdzięczni za fanów i miliony followersów na Instagramie, ale to nie po to jest to wszystko.
Pewnie często ludzie zaczepiają cię, by zrobić sobie z tobą selfie
M: Tak, to prawda. Ale gdybym spotkała Leonardo DiCaprio, zrobiłabym to samo!
Dziękuję za rozmowę!