"Jeśli ktoś mówi, że znajomość historii jest niepotrzebna to jest idiotą"
29.07.2011 | aktual.: 29.10.2013 16:50
Tomasz Pstrągowski: Dlaczego wydawnictwo Egmont zdecydowało się wziąć udział w tworzeniu antologii powstańczych?
Tomasz Kołodziejczak: Wydawnictwo Egmont od początku swojej komiksowej aktywności wydawało komiksy polskich autorów, w tym antologie. Teraz uznaliśmy po prostu, że współpraca z Muzeum Powstania Warszawskiego umożliwi nam wydawanie ciekawych książek i ich dobrą promocję. W antologii umożliwiamy debiut rysownikom i scenarzystom z najmłodszego pokolenia, jednocześnie prezentując ich artystyczne spojrzenie na jedno z najważniejszych wydarzeń w historii naszego miasta i Polski. Nie bez znaczenia dla decyzji o współpracy był fakt, że tematyka Powstania Warszawskiego jest bliska i ważna dla wielu osób w naszej firmie. Jesteśmy warszawiakami, rodzice i dziadkowie wielu z nas przeżyli tu czas Powstania. Mamy więc wielką satysfakcję, że możemy współuczestniczyć w takim przedsięwzięciu i współpracować z MPW.
Tomasz Pstrągowski: Jak wygląda rola Egmontu w tym przedsięwzięciu?
Tomasz Kołodziejczak: Przedstawiciel Egmontu (czyli ja) jest jednym z jurorów konkursu, na tych samych prawach co inni jurorzy (jest ich co roku kilku, w tym Papcio Chmiel, przedstawiciel MPW, laureaci poprzedniego roku, znani twórcy zajmujący się komiksem i innymi dziedzinami sztuki). To grono wybiera laureatów, daje wyróżnienia i wskazuje prace, które powinny się znaleźć w antologii. Zazwyczaj Egmont i MPW dodają jeszcze kilka prac, powiększając objętość książki.
Egmont promuje też konkurs poza granicami Polski, w naszych antologiach drukowaliśmy już komiksy o PW z Finlandii i Węgier.
Tomasz Pstrągowski: Czy nie obawiali się Państwo, że komiks, medium popkulturowe i upraszczające, nie podoła zadaniu?
Tomasz Kołodziejczak: Nie. Komiks to takie samo medium jak literatura czy film. Ma swój język, kody komunikacyjne, triki narracyjne. Może być zły lub dobry, ale do antologii złych nie wybieramy (uwzględniwszy poprawkę, że to antologia po konkursie, w którym startują amatorzy i twórcy bardzo młodzi). Komiks może podejmować poważne tematy, tak samo jak inne dziedziny sztuki.
Tomasz Pstrągowski: Antologie bywają oskarżane, że pauperyzują powstanie - mielą je w popkulturowe klisze.
Tomasz Kołodziejczak: Każdy fakt historyczny po latach staje się obiektem kulturowych rozważań - historiozoficznych, artystycznych, rozrywkowych. Przemienia się w mit, tworzy scenografię do opowieści, dostarcza wątki rozrywkowym fabułom. Historię przetwarzali Homer, Sofokles, Szekspir, żeby wspomnieć twórców najważniejszych dzieł w historii literatury. Dziś oglądamy seriale i czytamy powieści (gramy w gry planszowe czy komputerowe) o krwawych rządach rzymskich cesarzy, rajzach wikingów, czy bitwach napoleońskich. Za tymi faktami stoi śmierć, cierpienie i krew setek tysięcy ludzi. Ale dystans czasu i pokoleń sprawia, że nasz stosunek emocjonalny do tamtych potworności i ofiar jest chłodny. Z drugiej strony te straszne wydarzenia były przetwarzane rozumowo i artystycznie już przez im współczesnych, wystarczy poczytać Biblię, Demostenesa czy Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, by się o tym przekonać.
Mamy prawo o nich mówić naszym, współczesnym językiem. Oczywiście, z zachowaniem taktu i umiaru wobec żyjących uczestników Powstania, i ich zabitych przyjaciół, i ich dzieci, i nas samych - ich następców. Jestem pewien, że nasza komiksowa antologia taka właśnie jest. Pozwala artystom spojrzeć na historyczne i mitologiczne wydarzenie Powstania Warszawskiego w różny sposób, wyrazić na jego temat różne opinie i poglądy, zadać trudne pytania. Ale z szacunkiem, wręcz czcią, wobec ludzi - żołnierzy i cywilów.
Tomasz Pstrągowski: Czytelnictwo komiksowe w Polsce jest na bardzo niskim poziomie. Komiks to najlepsze medium?
Tomasz Kołodziejczak: Warto zapytać, dlaczego przez 20 lat wolności polscy twórcy i państwo polskie nie zdołało nakręcić superprodukcji o Powstaniu Warszawskim i dlaczego polscy pisarze wolą się zajmować innymi tematami. Ale to pytanie nie do mnie. My wydajemy komiksy, więc wydajemy komiksy.
Tomasz Pstrągowski: Nie ma Pan wrażenia, że dzieci, tak jak w jednej z nagrodzonych prac ("Piaskownica"), już się nie chcą bawić w powstanie.
Tomasz Kołodziejczak:Ale ja jako dziecko biegałem z patykiem-karabinem po podwórku. To że współczesne dzieci nie muszą widzieć wojny, nie znają już praktycznie nikogo, kto na wojnie był (i zginął), to jest wspaniałe. A byłoby fatalnie, gdyby ten spokój i bezpieczeństwo wszystkim nam zaćmiły umysły i zniechęciły do interesowania się historią. Historię warto znać, bo jest po prostu ciekawa. Bo daje szersze spojrzenie na to, co dzieje się wokół teraz. Bo jest elementem naszej tożsamości - i grupowej, i indywidualnej. Jeśli ktoś oficjalnie mówi, że znajomość historii jest niepotrzebna w dzisiejszych czasach - to uwaga! - albo to jest idiota, albo kandydat na eminencję w jakimś Ministerstwie Prawdy.
Tomasz Pstrągowski: W narracji o powstaniu (zarówno pozakomiksowej jak i komiksowej) dominuje perspektywa powstańca, wojskowego. Czy nie byłoby dobrze zwrócić uwagę na perspektywę cywilów uwięzionych w walczącym mieście?
Tomasz Kołodziejczak: Taki był zamiar przy ostatnim konkursie - z podtytułem "Morowe Panny". Liczyliśmy na więcej opowieści o cywilach, o kobietach, które nie są żołnierzami czy sanitariuszkami. Które próbują zdobyć jedzenie dla dzieci, piorą bandaże i trwają w ciemnych piwnicach. Spojrzenie to jest mi bardzo bliskie, bo moja babcia, z moim kilkuletnim ojcem, tak właśnie przetrwała te 63 dni. Na pewno warto spojrzeć na PW na nowo, głębiej, szerzej.
Tomasz Pstrągowski: Odpowiedź mediów, nawet branżowych, jest coraz mniejsza. Sama formuła corocznych antologii na zadany temat wydaje się być już nieco wyczerpana. Szykuje się jakaś rewolucja? Zmiana koncepcji?
Tomasz Kołodziejczak: To oczywiste - wykorzystanie komiksu do opowiadani historii nie jest już medialną nowinką. Ukazuje się coraz więcej takich wydawnictw, ostatnio na przykład świetne komiksy IPNu o Żołnierzach Wyklętych. Dyskutujemy nad formułą konkursu z MPW, chcemy go bardziej umiędzynarodowić, ale tegoroczna edycja pozostaje w dotychczasowej postaci. Za rok - zobaczymy. Dodam jeszcze, że liczba nadsyłanych prac nie maleje, tak jak i ich poziom. Podobnie sprzedaż.
Tomasz Pstrągowski: Jak wygląda porównanie nakładu do sprzedaży antologii?
Tomasz Kołodziejczak: Nakłady dwóch pierwszych tomów antologii są praktycznie wyczerpane. Te książki sprzedają się lepiej niż większość innych komiksów wydawanych w Polsce - oczywiście część nakładu dystrybuuje samo MPW w swoich przymuzealnych sklepach. Dzięki Egmontowi książki są dostępne także na rynku otwartym, w zwykłych księgarniach, Internecie.
Tomasz Pstrągowski: W kolejnych antologiach przewija się kilka tych samych nazwisk. Nagrodzeni w ostatniej edycji Grzegorz Janusz czy Ernesto Gonzales stali się już "specami od powstania".
Tomasz Kołodziejczak:W tym roku Janusz i Gonzales nie wezmą udziału w konkursie, bo jako laureaci będą jurorami. Nawet mieli do nas lekkie pretensje, że w końcu daliśmy im wygrać i zablokowaliśmy przyszłoroczną pracę. To świetny rysownik i świetny scenarzysta, po prostu. Generalnie, konkurs jest atrakcyjny dla polskich komiksiarzy, którzy na co dzień nie mają zbyt wielu okazji do drukowania swoich prac. Cieszymy się, że biorą w nim udział i amatorzy, i rysownicy próbujący dotąd swoich sił w fanzinach czy w sieci, i bardziej doświadczeni twórcy. To podnosi poziom konkursu i jakość naszych antologii.
Tomasz Pstrągowski: Które prace ceni Pan sobie najbardziej?
Tomasz Kołodziejczak: Na konkurs przyszło wiele bardzo ciekawych komiksów, trudny wybór. Ale największe wrażenie zrobił na mnie komiks "Wyjście" - właśnie Gonzalesa i Janusza - sprzed dwóch lat. Uważam, że to jedna z najpiękniejszych opowieści o Powstaniu Warszawskim, jakie napisano. Żeby była jasność - ten komiks wtedy nie wygrał, reszta jury mnie przegłosowała (zwyciężyła wtedy wzruszająca i wcale niejednoznaczna "Biedronka" Mirosława Urbaniaka).
Tomasz Pstrągowski: Kiedyś Egmont chętnie angażował się w wydawanie antologii, dziś wydawnictwa o powstaniu są jedynymi tego typu tytułami. Dlaczego?
Tomasz Kołodziejczak: Nasze antologie (np. poświęcony II wojnie światowej "Wrzesień") wydawaliśmy na początku naszej aktywności wydawniczej. Zależało nam na zaprezentowaniu polskich twórców młodego i średniego pokolenia, a jednocześnie staraliśmy się pokazać komiks jako medium mogące zmierzyć się z poważnymi tematami. Chcieliśmy przełamać pogląd, że komiks to sztuka nastoletnich analfabetów, stąd tematy naszych antologii (wojna, zagadnienia bioetyczne). Takie antologie to bardzo pracochłonne i kosztowne przedsięwzięcia, dlatego łatwiej jest je przygotowywać z poważnym partnerem.
Tomasz Kołodziejczak (ur. 1967), pisarz fantasy i science fiction, publicysta, szef komiksowego działu wydawnictwa Egmont Polska. Autor kilku powieści, w tym wyróżnionych nagrodą im. A. Zajdla "Kolorów sztandarów". Scenarzysta komiksowy ("Darlan i Horwazy - Złoty Kur").