Jerzy Kryszak: nieśmiały satyryk, który boi się przyszłości
Z wykształcenia jest aktorem – zagrał między innymi w „Wodzireju”, „Dolinie Issy”, „Alternatywach 4” czy „Daleko od noszy” – ale Jerzy Kryszak sam siebie woli nazywać satyrykiem.
Żyje w ogromnym stresie i strachu
Lecz choć od lat rozśmiesza widzów, twierdzi, że prywatnie jest człowiekiem nieśmiałym, raczej smutnym i zamkniętym w sobie. Wywiadów udziela rzadko, o sobie i swojej rodzinie mówi niechętnie. Uważa, że nikogo nie powinno interesować, „jak sypia i co je na obiad”.
Wyznaje też, że choć w gruncie rzeczy nie ma powodów do narzekań i uważa się za człowieka szczęśliwego, żyje w ogromnym stresie i strachu. Boi się o losy swojej kariery, martwi go też nadchodząca starość, bo zdaje sobie sprawę, że jest już „na końcu swojej drogi”.
CZYTAJ DALEJ >>>CZYTAJ DALEJ >>>
Pożegnanie z aktorstwem
W 1974 roku ukończył krakowską PWST. Zaraz potem otrzymał angaż w Teatrze Słowackiego. Cztery lata później przeniósł się do Warszawy i zaczął występować w Ateneum, z którym związanym był aż do 1993 roku.
To wtedy podjął decyzję o pożegnaniu się z branżą filmową i teatralną – uznał, że woli być artystą kabaretowym. Od tamtej pory na ekranie pojawia się sporadycznie, w niewielkich rólkach. Twierdzi, że aktorstwa mu nie brakuje. Propozycje wciąż otrzymuje, ale z nich nie korzysta. Czuje się artystą spełnionym, ponieważ już jako młody człowiek zagrał Hamleta.
– Ta rola wystarczy mi za wszystko, bo większej w teatrze po prostu nie ma – mówił.
„Nie śpię po nocach”
I choć zasłynął dzięki rozbawianiu ludzi, twierdzi, że tak naprawdę jest nieśmiałym, „smutnym facetem”, któremu na co dzień towarzyszy strach i niepokój.
- Żyję w ogromnym stresie– zwierzał się ostatnio w "Twoim imperium". - Często moje żarty są tak dobre, że myślę, że już nie zdołam wykrzesać z siebie następnych. Bywa, że nie śpię po nocach, bo wmawiam sobie, że skończyło się moje poczucie humoru i będę musiał zmienić zawód. Ponadto mam lęki, gdy wychodzę na scenę – dodawał.
''Nie wolno rozdrapywać świeżych ran''
Jego specjalnością jest satyra polityczna – ale Kryszak wyznaje, że tak naprawdę polityka go „smuci i przeraża”.
Dodaje jednak, że są tematy, których w swoich skeczach poruszać nie zamierza.
- Wiara to jest coś tak bardzo intymnego, w co w żadnym razie nie wolno wchodzić– twierdził. - Poza tym nie żartuję też o kataklizmach czy katastrofach. Zwykle musi upłynąć dużo czasu, zanim będzie można coś przerobić w żart. Inaczej można wyrządzić krzywdę osobom, które w jakiś sposób były związane z katastrofą. Nie wolno rozdrapywać świeżych ran.
Chroni swoją prywatność
O sobie mówi niewiele i niechętnie. Kryszak nie chce, by media miały pożywkę z jego życia prywatnego.
Jeszcze na studiach poznał Annę Chitro - pobrali się, ale ich związek nie wytrzymał próby czasu. Nie mają jednak do siebie żalu, dziś mówią o sobie z sympatią i miło wspominają współpracę na planie „Alternatyw 4”.
Nie wyszło też Kryszakowi z Tatianą Kołodziejską, z którą ma syna Pawła. Życie ułożył sobie dopiero u boku Agnieszki Kryszak (na zdjęciu), która zadzwoniła do niego, prosząc o spotkanie – chciała go poznać, ponieważ nosili to samo nazwisko. Zaiskrzyło i wkrótce na świat przyszli synowie Kuba i Kamil.
„Nie wyrządzam zła ani krzywdy”
66-letni artysta twierdzi, że mimo wielu problemów i poniesionych porażek, tak naprawdę jest zadowolony ze swojego życia.
I choć popełnił wiele błędów, tak naprawdę nie ma sobie wiele do zarzucenia.
- Generalnie jestem w miarę szlachetny, dobry, ciepły i czuły– mówił w wywiadzie dla Świata i ludzi. - Myślę, że jestem taki sam jak inni. Nie robię tylko jednej rzeczy – nie wyrządzam zła ani krzywdy. Nie chcę oglądać łez i cierpień ludzkich. Poza tym nic co ludzkie nie jest mi obce.
Na końcu drogi
Nie kryje jednak, że przeraża go trochę starość i tęskni za minioną młodością.
- Młodość jest doświadczeniem fantastycznym, ale niestety, krótkim – dodawał. - Wprawdzie ja wciąż czuję się świetnie, jak młody gówniarz. Ale mam świadomość swoich lat, czuję ich ciężar. Myślę o życiu przez pryzmat wielu doświadczeń. Mając dwadzieścia lat, nie wiedziałem przed sobą barier, nie miałem lęków. Obecnie je mam. Uświadamiam sobie, że nie jestem na początku drogi, tylko raczej na końcu. (sm/jz)