Jego przedwczesna śmierć była dla wszystkich ciosem. Mariusza Sabiniewicza nie ma już z nami 10 lat
Widzowie pokochali go za rolę Norberta w serialu "M jak Miłość". Bywalcy poznańskich teatrów uwielbiali jego kreacje na scenie, a po spektaklach czekały na niego tłumy fanek. Zmarł przedwcześnie, w wieku 44 lat. W tym roku przypada 10. rocznica jego śmierci.
26.04.2017 | aktual.: 26.04.2017 15:34
Sabiniewicz, urodzony 21 stycznia 1963 roku w Poznaniu, tam właśnie stawiał swoje pierwsze kroki aktorskie. W wieku 15 lat związał się z amatorskim teatrem małych form Sieć. I okazał się prawdziwym talentem-perełką, jak wspominał Jan Janusz Tycner, kierujący wówczas grupą.
Miłość do tej formy sztuki zaowocowała studiami na Wydziale Aktorskim Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Po zdobyciu dyplomu wrócił do Poznania i związał się z Teatrem Nowym, a później Teatrem Polskim. Szerszemu gronu dał się poznać grając w takich serialach jak "Pogranicze w ogniu" czy " Boża podszewka". Największą popularność przyniosło mu jednak wcielenie się w postać Norberta Wojciechowskiego w serialu "M jak Miłość".
Lubił grać postaci niejednoznaczne, czarne charaktery. Postaci pozytywne uznawał za miałkie, "maślane". Pewnie dlatego spodobała mu się rola Norberta w "M jak Miłość", którego trudno było na początku uznać za pozytywnego bohatera. W miarę jednak, jak rozwijała się postać, a sam Sabiniewicz nadawał jej coraz bardziej "ludzką twarz", serialowa Marta Mostowiak dała mu drugą szansę, a wraz z nią – widzowie. To spowodowało, że stał się jednym z najbardziej lubianych aktorów z obsady "M jak Miłość". Wśród kolegów z obsady serialu był uwielbiany. W ich pamięci pozostał jako pogodny, pełen energii aktor o dużym talencie.
Spore uznanie zyskiwał za role w sztukach teatralnych i szybko wyrósł w Poznaniu na gwiazdę. Do tego stopnia, że po przedstawieniach czekały na niego grupki fanek… z kwiatami. Jak wspominał, świadomie wybrał ścieżkę z dala od kamer. Później przyznawał, że być może zaniedbał film, ale praca w teatrze dawała mu najwięcej radości.
Powtarzał, że gra jest dla niego formą terapii. W końcu jego bohater, Norbert Wojciechowski, podobnie jak on borykał się z problemami zdrowotnymi. O swojej chorobie opowiadał z dystansem i spokojem. - Szukanie winy jest niemądre. Lepiej nauczyć się radzić sobie w tych ciężkich chwilach, choć jesteśmy wtedy bardzo samotni - mówił w 2007 roku dla "Głosu Wielkopolski".
Mimo agresywnej choroby nowotworowej starał się być aktywny zawodowo. I chociaż pierwszy rzut raka wycofał go na pół roku z grania w serialu i teatrze, nie poddawał się. Odszedł przedwcześnie, w najlepszym momencie kariery zawodowej, po długiej walce z rakiem trzustki 26 kwietnia 2007 roku.
Tu pobierzesz za darmo aplikację Program TV:
src="https://d.wpimg.pl/1031600158-1003293454/aplikacja.png"/> src="https://d.wpimg.pl/457701298--1013396447/aplikacja.png"/>