Jego karierę w latach 70. przekreśliła cenzura. Kim jest Janusz Sztyber, uczestnik z "The Voice Senior"?
Rusza pierwsza polska edycja talent show dla muzykalnych osób po 60. roku życia. Jednym z uczestników, który wystąpi na scenie, jest 67-letni Janusz Sztyber, którego historia poruszyła trenerów "The Voice Senior".
06.12.2019 | aktual.: 06.12.2019 14:38
- Całe życie śpiewałem. Muzyka była dla mnie czymś najważniejszym. Co z tego, że mam 67 lat, głos mam jak 20-latek. Ja mam wszystko chore oprócz głosu - przedstawił się w "The Voice Senior" Janusz Sztyber.
Uczestnik nowego show TVP2 ukończył w młodości szkołę muzyczną w Warszawie. Marzył o wielkiej karierze, która prawie się ziściła… Były lata 70. Pan Janusz wygrywał kolejne konkursy wokalne, a wśród osób, które pisały dla niego piosenki był sam Andrzej Zaucha.
- W 1977 r. wygrałem Ogólnopolską Giełdę Piosenki. Za to osiągnięcie był udział w Debiutach Opolskich. Andrzej Zaucha napisał mi piosenkę. Tę piosenkę komisja festiwalowa zaakceptowała. Próba kamerowa. Zaśpiewałem i nagle idzie do mnie pan i mówi: Janusz, a może masz jakąś inną piosenkę? A dlaczego? Ponieważ piosenka jest zatrzymana przez cenzurę… - wspominał Sztyber.
Na cztery godziny przede koncertem panu Januszowi zaproponowano możliwość uczestniczenia w festiwalu jedynie w roli widza bez możliwości wystąpienia na festiwalowej scenie. Historia opowiedziana przez pana Janusza poruszyła trenerów programu - Alicję Majewską, Marka Piekarczyka, Urszulę Dudziak i Andrzeja Piasecznego.
- Tak sobie myślę że gdyby nie ten cenzor, może byś tutaj siedział, w fotelu… - powiedziała Alicja Majewska tuż po występie pana Janusza, który na scenie "The Voice Senior" zaśpiewał "Always on My Mind" Elvisa Presley’a i "My Funny Valentine" Franka Sinatry.
Niedługo po wydarzeniach na festiwalu opolskim, Pan Janusz postanowił szukać szczęścia w Stanach Zjednoczonych.
- Nie pojechałem do Ameryki po to, żeby zarobić, tylko po to, żeby śpiewać. Kiedy ogłoszono stan wojenny, po prostu tam zostałem. Na chwilę, jak to się mówi, na 27 lat - wspomina pan Janusz.
Przez prawie 30 lat życia na obczyźnie Sztyber pracował m.in. jako konsjerż, taksówkarz i asystent. Stany Zjednoczone fascynowały go, ale miłość i tęsknota za Polską była tak silna, że postanowił wrócić.
- Coś mnie tutaj pchało. Kumple mi mówili "zostań, zostań, ty głupi, po co będziesz wracał". Pomyślałem, że muszę. Mnie się nie udało wyrzucić z siebie Polaka. Polak jest zrobiony z emocji…- wyznał Janusz Sztyber.
Od ponad 15 lat pan Janusz mieszka z rodziną w Chodzieży (woj. Wielkopolskie). Tak jak przed laty, tak i teraz, muzyka jest jego największą pasją.
Mam mikrofon studyjny i komputer. Nagrałem już dwieście parę piosenek i każda z nich mówi coś o mnie. Każda jest kawałkiem mojego życia. Uwielbiam życie testować. Jeszcze jeden kroczek - większy, mniejszy, ale zobaczymy co się stanie. Nie boję się ryzykować. I chociaż wiem, że mogę się spalić, jednak wsadzę palucha. Tym właśnie jest dla mnie The Voice Senior - tą krawędzią, na którą chcę wejść i zobaczyć co dalej. Program jest po to, że taki stary dziad jak ja, który ma 67 lat, wyjdzie i zaśpiewa. Ma szansę się pokazać. A jeśli potrafi, a wierzę, że potrafi, to ludzie, dlaczego mam wam nie śpiewać? - tłumaczył swój udział w „The Voice Senior”.
Poruszającą historię Janusza Sztybera i to, jak wypadł na scenie "The Voice" poznamy o godzinie 20:05 w TVP2 już w najbliższą sobotę.