Numer jeden w 81 krajach. Na taki przebój czekał 20 lat
Arnold Schwarzenegger na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku był najbardziej kasowym aktorem na świecie. Stał się pierwszą hollywoodzką gwiazdą, która za udział w jednym filmie otrzymała 30 mln dolarów. W 2003 roku Schwarzenegger przerwał aktorską karierę na rzecz polityki. Od kilku lat starał się powrócić do show biznesu. W końcu mu się udało.
31.05.2023 | aktual.: 31.05.2023 13:50
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Słynna filmowa sentencja Arnolda Schwarzeneggera "I'll be back" ("Wrócę") po raz pierwszy została wypowiedziana w "Terminatorze", który miał premierę w 1984 roku. Później pochodzący z Austrii aktor używał jej nie tylko w kolejnych częściach "Terminatora", ale także niemal we wszystkich innych filmach oraz podczas kampanii wyborczej, która przyniosła mu stanowisko gubernatora stanu Kalifornia.
Schwarzenegger obiecywał, że wróci i na ogół słowa dotrzymywał, choć powrót do grona popularnych aktorów zajął mu wiele lat. Kulturysta wszech czasów na fotelu gubernatora Kalifornii zasiadł w listopadzie 2003 roku. Opuścił go na początku 2011 roku. W tym okresie Hollywood bardzo się zmieniło. Pojawiły się nowe, młode gwiazdy, a idolami nastolatków stali się superbohaterowie z komiksów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W czasach "postgubernatorskich" filmy z Arnoldem Schwarzeneggerem sprzedawały się w kinach słabo. Nawet wspólny projekt Arnolda z Sylvestrem Stallone "Plan ucieczki" (2013) nie podbił widowni. Schwarzenegger wiedział, że na hollywoodzki Olimp może powrócić już tylko za sprawą "Terminatora". Jednak "Genisys" (2015) oraz "Mroczne przeznaczenie" (2019) nie powtórzyły sukcesu poprzedników, choć w sumie zarobiły w kinach ponad 700 mln dolarów. Wytwórnia oczekiwała większych wpływów.
W okresie pandemii Schwarzenegger wycofał się z show biznesu, zebrał siły, przemyślał strategię i powrócił. Nawiązał współpracę z Netfliksem, który sfinansował ośmioodcinkowy serial "Fubar". Wielu krytyków rzuciło się na tę produkcję, jakby chciało za wszelką cenę obrzydzić ją widzom. Faktem jest, że swego czasu Schwarzenegger wysoko zawiesił poprzeczkę dla dobrego kina rozrywkowego. Produkcja Netfliksa musiała ją strącić. Na pewno nie jest to poziom "Prawdziwych kłamstw" Jamesa Camerona.
Widzowie dobrze jednak oceniają "Fubara", który cieszy się dużą popularnością na całym świecie. Podczas minionego weekendu serial ze Schwarzeneggerem stał się numerem jeden w 81 krajach (na 90 pojawiających się w raporcie FlixPatrol). W tym także i w Polsce. W ciągu trzech dni "Fubar" był oglądany przez blisko 90 mln godzin (jest to 5. najlepszy rezultat otwarcia w tym roku). Tak dużej widowni Arnold Schwarzenegger nie miał od czasu trzeciej części "Terminatora", która pojawiła się w kinach przed 20 laty.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" bierzemy na warsztat kontrowersje wokół "Małej syrenki", rozprawiamy o strajku scenarzystów i filmach dokumentalnych oraz zdradzamy, jakich letnich premier kinowych nie możemy się doczekać. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.