"Jeden z dziesięciu": tak wyglądały początki telewizyjnego hitu
None
Tadeusz Sznuk
Sympatyczny, szarmancki i profesjonalny w każdym calu. Taką, całkowicie zasłużoną, opinię zyskał Tadeusz Sznuk po kilkudziesięciu latach pracy w TVP2. W 1994 roku został gospodarzem, przez wielu uważanego już za kultowy, programu "Jeden z dziesięciu". Nie przypuszczał wtedy, że jego przygoda z teleturniejem będzie trwała do dziś. Choć trudno w to uwierzyć, emitowany jest on nieprzerwanie od ponad dwóch dekad! Co więcej, w ostatnim czasie lubiany dziennikarz gromadzi przed ekranami telewizorów coraz większą publiczność.
22 lutego, podczas uroczystej gali "Tele Tygodnia", Tadeusz Sznuk odbierze Złotą Telekamerę. Z tej okazji przypominamy początki hitu Dwójki.
Zobacz także: #dziejesienazywo: powróci "Wielka gra" i "Sonda"
KS
Mistrz Mowy Polskiej
Nie ma wątpliwości, że największą siłą programu jest jego prowadzący. Dykcji i doskonałej polszczyzny mogłoby pozazdrościć mu wielu dziennikarzy. Parę lat temu Sznuk otrzymał nawet tytuł Mistrza Mowy Polskiej. Jak zdradził w rozmowie z "Tele Tygodniem", to w ogromnej mierze zasługa jego rodziców.
Bez wątpienia tak. Poza tym z radia. To były inne czasy, myśmy wszyscy pracowali na to, żeby radio było wzorcem języka. Nawzajem zwracaliśmy sobie uwagę i wcale się o to nie obrażaliśmy. A ten tytuł to... fatalna sprawa. Był czas, że właściwie zamilkłem, tak się bałem... dać plamę - wyznał.
Nie spodziewał się tak dużego sukcesu
Co ciekawe, początkowo nikt się nie spodziewał, że teleturniej okaże się tak dużym sukcesem. Mówiono, że utrzyma się na antenie najwyżej rok. Sam dziennikarz nie zabiegał o prowadzenie "Jednego z dziesięciu", pracę dostał wskutek szczęśliwego przypadku.
Jeszcze kilkanaście lat jednocześnie pracowałem w radiu, a teleturniej, który był wtedy rzadziej nadawany, był zajęciem dodatkowym. A zaczęło się tak niewinnie... Koledzy, którzy mieli firmę poza TVP, zajrzeli do mnie do pokoju z pytaniem, czy byśmy nie nagrali próbnego odcinka jakiegoś brytyjskiego teleturnieju. "No to zróbmy to", mówię. Nakręciliśmy ślepy odcinek, używając, oczywiście, podstawionych osób - grupę znajomych. Za jakiś czas kolega znów zagląda do mnie do pokoju: "Ty wiesz? Chyba to kupią. A nie poprowadziłbyś?". "A ile to pociągnie?". "Pewnie z rok." "No, spróbujmy...". Zdecydowałem się, zwłaszcza że radio nie było miejscem, gdzie dało się zarobić dobre pieniądze - w telewizji zawsze było zdecydowanie lepiej - powiedział w wywiadzie.
Z radia do telewizji
Dziennikarz, z wykształcenia inżynier elektronik, związany był wcześniej m.in. z Polskim Radiem i Programem 1., gdzie współtworzył audycje "Sygnały dnia" i "Lato z Radiem". W latach 70. jego kariera zaczęła nabierać rozpędu. Został jednym z prezenterów programu "Studio 2".
Telewizja zawsze wyciągała ludzi z radia. Najpierw czytywałem teksty do rozmaitych felietonów i filmów. Potem były programy z niewidocznym prowadzącym, na przykład "Świadkowie" oraz "Progi i bariery", a potem Tomek Hopfer został szefem redakcji sportowej i nie zawsze miał czas zajmować się "Studiem 2" - ja go zastępowałem - zdradził.
Uczestnicy mogą liczyć na jego wsparcie
Milionom Polaków Tadeusz Sznuk kojarzy się jednak przede wszystkim z "Jednym z dziesięciu". Jego wyważone, często dowcipne komentarze zyskały ogromne uznanie wśród spragnionych wiedzy telewidzów.
Staram się tym spokojem podzielić z uczestnikami teleturnieju, a w każdym razie nie denerwować ich bardziej, niż są już i tak zdenerwowani. Nie wyobraża sobie pani, jakie jest psychiczne ciśnienie na tych ludzi, kiedy stają przed kamerami, mają narzucony reżim trzech sekund i pytania z całego świata - od najprostszych po te bardzo trudne - wyjaśnił.
Zobacz także: #dziejesienazywo: powróci "Wielka gra" i "Sonda"
KS