Jarosław Kuźniar odchodzi ze "Wstajesz i wiesz". O jego wpadkach trudno jednak zapomnieć
None
Co dalej z karierą dziennikarza?
Jarosław Kuźniar to jeden z najaktywniejszych dziennikarzy w polskich mediach społecznościowych i zarazem najbardziej krytykowany przez internautów prezenter. Poglądy, wypowiedzi, zachowania i opinie gwiazdy TVN24 często wywołują burzę w sieci. Nie jest więc tajemnicą, że ma dość napięte relacje z widownią. Przypomnijmy, że swego czasu domagali się oni nawet jego zniknięcia z ekranu, organizując w sieci akcję "Zwolnij Kuźniara z pracy".
Ci, którzy za nim nie przepadają, z pewnością poczuli ulgę, gdy 27 sierpnia br. dziennikarz poinformował, że rozstaje się z porannym pasmem "Wstajesz i wiesz".
- Widzowie @tvn24 bardzo Wam dziękuję za wierność, sympatię i poranne życie. Wierzę, że wspólnie zaczniemy #Nowe. (...) Rozstajemy się, ale nie żegnamy. Będę Wam i tv wierny - napisał na Twitterze (zachowano oryginalną pisownię).
Jak podaje serwis wirtualnemedia.pl, choć Kuźniar odszedł z programu, z którym związany był od 2007 roku, nie zamierza pożegnać się z grupą TVN. Dziennikarz dołączy teraz do grona gospodarzy "Dzień dobry TVN". Będzie prowadzić wybrane wydania razem z Anną Kalczyńską. Jego miejsce we "Wstajesz i wiesz" zajmie Robert Kantereit.
Zanim jednak ponownie zobaczymy jednego z najbardziej kontrowersyjnych dziennikarzy na antenie, przypomnijcie sobie jego największe wpadki. A trzeba przyznać, że trochę ich było...
Zobacz także: Kuźniar o trudnych początkach w telewizji:
AR
Pogratulował widzom problemów
Kuźniar wielokrotnie potwierdzał opinię, że z trudem przyjmuje krytykę - nawet słuszną. Podczas nagrania jednego z wydań porannego programu, widzowie zwrócili mu uwagę, że Zbigniew Bródka, złoty medalista z Soczi w łyżwiarstwie szybkim, jest członkiem Państwowej Straży Pożarnej, a nie Ochotniczej Straży Pożarnej. Ten jednak zamiast przyznać się do pomyłki, zadrwił z nich na antenie. W rozmowie z Martą Kuligowską w pełnym ironii tonie "pogratulował widzom problemów".
- Nawiązując do mistrza Bródki, wczoraj mi się dostało, więc nie chcę, żeby dostało się także tobie. Powiedziałaś, że Bródka spotka się w "remizie". A remiza jest zarezerwowana dla Ochotniczej Straży Pożarnej, a dopiero "jednostka" jest dla Państwowej - tłumaczył koleżance ze stacji.
- Czyli Państwowa Straż Pożarna nie może wejść do remizy? - pytała Kuligowska.
- Nie. Może ją zaanektować, ale widzowie bardzo zwracają na to uwagę. Pomyślałem sobie, że to jest sprawa życia i śmierci, prawda? Pozdrawiamy i gratulujemy problemów - zakończył zuchwale.
Prezenter TVN24 dopiero kilkanaście godzin później zorientował się, że kpiąc z widzów, po raz kolejny zaliczył wpadkę.
Nie zapanował nad internautami
Jako że Kuźniar należy do grona najaktywniejszych dziennikarzy udzielających się na portalach społecznościowych, jakiś czas temu władze TVN24 powierzyły mu śledzenie komentarzy w internecie po zakończeniu głosowania do Parlamentu Europejskiego.
Późnym wieczorem gwiazda informacyjnego kanału TVN przedstawiała widzom opinie internautów, które nie zawsze jednak dotyczyły wyników głosowania. W trakcie programu sytuacja kilkakrotnie wymknęła się realizatorom spod kontroli, a wśród komentarzy prezentowanych na wielkich ekranach pojawiały się też niewybredne wpisy dotyczące samego Kuźniara i zatrudniającej go stacji. Trzeba przyznać, że internauci skwapliwie wykorzystali okazję, by wyszydzić dziennikarza i to w dodatku na jego własnej antenie.
Wiedząc, jak silne kontrowersje wśród internautów wzbudza gospodarz poranków w TVN24, to zaskakujące, że nikt nie przewidział tego rodzaju wpadki. Być może jednak sam Kuźniar do końca wierzył, że zapanuje nad internetem.
Spektakularny upadek na wizji
W jednym z odcinków "Wstajesz i wakacje" na antenie TVN24 Kuźniar zaprosił do rozmowy Adama Kszczota, złotego medalistę Mistrzostw Europy w biegu na 800 metrów. W pewnym momencie postanowił zmierzyć się z gościem w krótkim wyścigu. Jak łatwo się domyślić, nie był to najlepszy pomysł, choć na początku nic nie zapowiadało katastrofy.
- Wstyd wezmę na siebie z przyjemnością - powiedział żartobliwie Kuźniar na linii startu.
Nie wiedział, że jego słowa już wkrótce okażą się prorocze. Obaj panowie z energią rozpoczęli bieg. Jednak po kilkunastu metrach prezenter zaczął zwalniać... Nie tylko nie udało mu się wygrać wyścigu ze sportowcem, ale przy okazji zaliczył spektakularny upadek. Rozpędzony Kuźniar z wielkim impetem przewrócił się na żwirowej drodze. Świadomość tego, że całą sytuację śledzą miliony widzów przed telewizorami, pomogła dziennikarzowi wstać i powolnym truchtem dobiec do mety.
Choć uderzenie o ziemię wyglądało naprawdę groźnie, prezenterowi nie stało się nic poważnego. Wszystko skończyło się jedynie na kilku obtarciach i ubrudzonej marynarce. Co ciekawe, gdy Kuźniar w końcu pojawił się na mecie, jak gdyby nigdy nic kontynuował rozmowę z Adamem Kszczotem.
Celna riposta Grażyny Torbickiej
Kuźniar nie tylko w swojej rodzimej stacji był bohaterem wielu wpadek. Ta sztuka udała mu się nawet podczas krótkiej wizyty u konkurencji. Pamiętacie tegoroczną 18. galę rozdania Telekamer "Tele Tygodnia"?
To właśnie tego wieczoru dziennikarz triumfował, zdobywając statuetkę w kategorii "Prezenter informacji". Być może ta informacja przeszłaby bez większego echa, gdyby nie przemówienie Kuźniara. Gdy tylko wszedł na scenę i stanął przed mikrofonem, postanowił rozpocząć podziękowania od drobnej złośliwości pod adresem TVP.
- Ładnie tu u was w tej publicznej - powiedział, co widownia odebrała jako małą zaczepkę.
Najwyraźniej jednak Kuźniar nie spodziewał się celnej reakcji prowadzącej, Grażyny Torbickiej, która postanowiła ostudzić jego pewność siebie i bronić TVP jak lwica.
- Niestety, wszystkie miejsca są już zajęte - odpowiedziała, wywołując gromkie brawa na sali, które przez kilkanaście sekund nie pozwoliły dojść Kuźniarowi do słowa. Mina dziennikarza była bezcenna.
Sposób Kuźniara na tanie podróżowanie
Jarosław Kuźniar nie tylko dużo pracuje i dzieli się spostrzeżeniami na aktualne tematy za pośrednictwem np. Twittera, ale również sporo podróżuje. W wywiadzie dla magazynu "Grazia" przyznał, że uwielbia odkrywać nowe lądy i wraz z rodziną udało mu się już zwiedzić Wielką Brytanię, Szwecję, Kanadę, Stany Zjednoczone, Turcję oraz Irlandię. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby podczas zagranicznych wycieczek dziennikarz nie zatroszczył się o odpowiednie warunki dla swojej 2-letniej córki Zosi.
- Podróże są fantastyczne dla dzieci. Widzę, jak Zośka reaguje na wszystko, co nowe. Na ludzi, jedzenie. Na podróż z dzieckiem wcale nie jest trudno się spakować, nie trzeba brać wanienek, krzesełek i Bóg wie czego jeszcze. Fotelik samochodowy? Nie ma sensu. Do Kanady i USA nie braliśmy żadnych gadżetów. Pojechaliśmy do Walmartu, kupiliśmy wszystko, co było nam potrzebne, a pod koniec podróży wszystko oddaliśmy, mówiąc, że nam nie pasowało - stwierdził z dumą na łamach pisma.
Nie wszyscy jednak docenili spryt i pomysłowość gwiazdy TVN24. Większość internautów w ostrych słowach skrytykowała jego sposób na tanie podróżowanie z dzieckiem. W sieci pojawiły się głosy, że to, co robi, jest po prostu nieuczciwe i nieetyczne. Mało tego, wiele osób zarzuciło mu, że zachwalane przez niego metody nadużywają prawa konsumenta, a jego zachowanie utrwala stereotyp Polaków wyjeżdżających na zagraniczne wakacje. Sam dziennikarz nie miał sobie jednak nic do zarzucenia.
- Tak trudno zrozumieć, że w podróży trzeba umieć sobie radzić? Nie kraść, nie niszczyć, żyć tak, jak pozwala prawo? Aż tyle - napisał na Twitterze.
Choć Kuźniar pożegnał się z redakcją TVN24, jesteśmy pewni, że w "Dzień Dobry TVN" znów pokaże, na co go stać - a co za tym idzie, ponownie stanie się bohaterem wielu wpadek.
AR