Jakimowicz znów atakuje. Tym razem oberwało się Zeltowi
Jarosław Jakimowicz regularnie dzieli się z internautami tym, co go irytuje i denerwuje. Po serii ataków na dziennikarzy przeniósł swoją wściekłość na kolegę. A właściwie, jak wynika z najnowszego wpisu na Instagramie, byłego kolegę. "Nie kłam, Piotrze, nie kłam" - ostrzega w poście.
25.05.2021 16:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O Jarosławie Jakimowiczu znów jest głośno. Gwiazdor TVP Info, który ma na koncie romans z aktorstwem, od sierpnia 2020 r. prowadzi z Magdaleną Ogórek program publicystyczny "W kontrze". W jego słowach wypowiadanych na antenie próżno szukać jakiejkolwiek krytycznej uwagi na temat działań partii rządzącej. Często też komentuje w sieci poczynania tych, którzy głośno oceniają jego zachowanie. Tak jak ostatnio. Swój obszerny wpis zatytułował: "Jak wyrzucić kogoś z pracy", by później wylać z siebie swoją całą złość i frustrację, którą ponoć nosił w sobie od dwóch lat.
"Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że jestem sentymentalny i chciałem tą sytuację zapomnieć. Piotr Zelt udzielił wywiadu. Nie podał mojego nazwiska / staje się to tradycją tych, którym brakuje odwagi cywilnej, a pomawiają, ale nie ma wątpliwości, że chodzi o mnie. Piotr był moim przyjacielem, z którym przez blisko 20 lat przeżyłem sytuacje, że eh... piękny czas... rokendrol w czystej postaci, piękne chwile. Nigdy nie powiedziałem o nim złego słowa i byłem zawsze lojalny. Nawet, jak nasze relacje trochę wygasły, był ważnym gościem na moim ślubie. Wymieniam go jako bliską osobę w swojej biografii 2019 rok" - zaczął swą zawiłą opowieść.
Rzekoma przyjaźń panów skończyła się, gdy pojawiły się pewne niesnaski na polu zawodowym.
"Nigdy nie chciałem tego wyciągać i opowiadać, o czym powiedział mi producent przedstawienia, w którym razem z Piotrem graliśmy. W grudniu 2019 po dłuższej przerwie wznawiamy trasę ze spektaklem "Goło i wesoło" /to moja praca i ja z tego żyję/. Na tydzień przed terminem przedstawienia w Częstochowie dostałem informację, że Piotr Zelt dał producentowi ultimatum albo ja, albo on. Ja mam tzw. dublure postaci i nie chcąc robić problemów producentowi, rezygnując z zarobionych pieniędzy bez zbędnych przepychanek, wycofałem się. Już NIGDY WIĘCEJ nie zagrałem w tej sztuce i już NIGDY nie zadzwonił do mnie nikt z żadnym terminem / łatwo zweryfikować kto kłamie/. Takie są fakty" - opisuje dalej.
Zobacz także
Jakimowicz postanowił rozwiązać tę sprawę do końca. Mocno się zdziwił, gdy usłyszał, z jakich powodów zniknął na dobre z obsady spektaklu.
"Na pytanie moje o argumenty Piotra, których użył w rozmowie z producentem sztuki usłyszałem: NO WIESZ, ON NIE ZGADZA SIĘ Z TWOIM KONSERWATYWNYMI POGLĄDAMI, WIESZ JAK NA CIEBIE REAGUJE ŚRODOWISKO. Ja byłem już wtedy stałym komentatorem w programie 'Jedziemy' emitowanym na TVP Info, a nie tak jak kłamie on w swoim wywiadzie. Próbowałem dodzwonić się dzisiaj do Piotra i pogadać, ale nie odbiera. NIE KŁAM, PIOTRZE, NIE KŁAM ‼️ wiadomo, że teraz będziesz brnął w swoje, żeby te wszystkie patetyczne słowa z wywiadu nie stały się funta kłaków warte" - zakończył wpis.
Na dowód swoich słów Jakimowicz dołączył do postu m.in. screeny plakatu przedstawienia, fragment wywiadu udzielonego przez Zelta i swojej książki, w której wspomina aktora, nazywając go "osobą, z którą bliskie relacje przetrwają do końca życia".