January Jones: Od brzydkiego kaczątka do hollywoodzkiej ślicznotki
Dziewczyna z prowincji
Amerykański piękność skończyła 38 lat
Była modelką, później przebojem wdarła się do branży filmowej; ale drogę na szczyt okupiła wieloma wyrzeczeniami. Dziś już nie musi za wszelką cenę zabiegać o uwagę producentów ani lękać się bezrobocia. Zresztą sama chętnie robi sobie przerwy od aktorstwa, by więcej czasu spędzić z ukochanym synem.
CZYTAJ DALEJ >>>CZYTAJ DALEJ >>>
Brzydkie kaczątko
Urodziła się 5 stycznia 1978 roku w Sioux Falls w Dakocie Południowej; dzieciństwo spędziła zaś w malutkim miasteczku Hecla.
Jej mama pracowała w sklepie sportowym, ojciec zaś uczył w szkole wychowania fizycznego – oboje jednak lubili kino i swojej córce nadali imię po bohaterce January Wayne z filmu „Bez zobowiązań”.
Choć w dzieciństwie Jones nie zaliczała się do piękności, nie przeszkadzało jej to w snuciu marzeń o wielkiej karierze. Z czasem niezbyt urodziwa dziewczynka zaczęła dorastać i zmieniać się w prawdziwą ślicznotkę.
Sama w Nowym Jorku
Po ukończeniu liceum Jones, zachęcana przez znajomych, postanowiła wyjechać do Nowego Jorku i zostać modelką.
- Ekscytowała mnie myśl, że wreszcie będę niezależna – wspominała swój młodzieńczy wyjazd. - Ale przede wszystkim byłam bardzo naiwna, zależało mi tylko na tym, by być bogatą i sławną. A w Nowym Jorku są biliony dziewczyn, którym marzy się kariera modelki.
Nie było łatwo, ale Jones wreszcie udało się podpisać pierwszy kontrakt – jednak szybko się przekonała, że pisana jest jej inna ścieżka kariery.
Nowa ścieżka
- Przeniosłam się tam, by zostać aktorką – opowiadała.
- W modelingu są ostre kryteria dotyczące urody – tłumaczyła, dodając, że wielokrotnie słyszała, że jest „za mała”, „za ładna”, „za brzydka” lub „za bardzo blond”. W branży filmowej nie miała podobnych problemów.
Pierwsze kroki na ekranie
Na ekranie zadebiutowała w 1999 roku; pojawiła się w odcinku serialu „Luzik Guzik”, filmie „Wściekłość” i telewizyjnym „Sorority”.
Cztery lata później zaproponowano jej angaż w „American Pie: Wesele”.
- To wtedy poczułam, że moja kariera nabiera rozpędu – mówiła.
Jeszcze w tym samym roku zagrała amerykańską ślicznotkę w „To właśnie miłość”, a rok później przewinęła się na drugim planie w „Dirty Dancing 2”.
Nowa Grace Kelly
Prawdziwa popularność przyszła jednak dopiero w 2007 roku, gdy Jones otrzymała rolę Betty Draper, pięknej żony głównego bohatera, w serialu „Mad Men” (co zabawne, początkowo aktorka ubiegała się o rolę Peggy Olson, którą ostatecznie otrzymała Elisabeth Moss).
Wreszcie zachwyciła się nią krytyka, posypały się nagrody, a Jones zaczęto nawet porównywać do Grace Kelly.
Nic dziwnego, że aktorka mogła przebierać w kolejnych propozycjach. W 2011 roku zagrała w „X-Men: Pierwsza klasa”, a niedawno można ją było oglądać w pierwszym sezonie serialu „The Last Man on Earth”.
''Mam prawo do sekretów''
Jones nigdy nie narzekała na brak zainteresowania ze strony mężczyzn i bez problemu zdobywała serca hollywoodzkich gwiazd. Umawiała się między innymi z Ashtonem Kutcherem, Jimem Carreyem czy Jasonem Sudeikisem. Ale wszystkie te romanse kończyły się równie szybko, jak się zaczęły.
- Związki to prawdziwy wrzód na tyłku – oznajmiła Jones po rozstaniu ze swoim ostatnim partnerem, Willem Forte'em.
Dziennikarze jednak nie dają jej spokoju i już połączyli aktorkę z jej kolegą z „Mad Men”, Jonem Hammem, choć oni oboje zapewniają, że łączy ich wyłącznie przyjaźń.
Obecnie Jones poświęca każdą wolną chwilę swojemu synowi Xanderowi. Do dziś aktorka nie zdradziła, kto jest ojcem dziecka.
- To sprawa moja i mojego syna. Mam prawo do swoich sekretów – twierdziła. Dziennikarze spekulują jednak, że tajemniczym ojcem jest Matthew Vaughn, reżyser „X-Men”.
(sm/mn)