"Janosik": Od zamkowego wartownika do Niechcica
W masowej wyobraźni Jerzy Bińczycki zapisał się jako odtwórca Bogumiła Niechcica w adaptacji "Nocy i dni". Udział w filmie, a potem serialu, przyniósł mu sławę. Z czasem okazało się, że stał się też jego przekleństwem. Aktor do końca wierzył, że występ życia jeszcze przed nim...
Jerzy Bińczycki
* Jerzy Bińczycki zapisał się w pamięci widzów jako odtwórca Bogumiła Niechcica w adaptacji "Nocy i dni". Propozycję zagrania w produkcji przyjął z radością. Jak przyznał w jednym z wywiadów, na taką rolę aktor często czeka latami... Udział w filmie, a potem serialu, przyniósł mu sławę. Z czasem okazało się, że "Noce i dnie" stały się jego przekleństwem. Utożsamiany z granym przez siebie bohaterem został zaszufladkowany przez publiczność jako odtwórca jednej roli. Mimo że w kolejnych latach wcielił się w kilka znakomitych kreacji, dla widzów na zawsze pozostał ekranowym Bogumiłem. Poznajcie historię życia Jerzego Bińczyckiego - aktora, który zaczynał swoją przygodę z serialami jako wartownik w "Janosiku". KJ/KW*
Jerzy Bińczycki
Jak się okazuje, Jerzy Bińczycki nie od zawsze marzył o aktorstwie. W młodości chciał być architektem.
- Gdy szedł na egzamin do szkoły teatralnej, umiał tylko pół "Bagnetu na broń" i modlił się, żeby o więcej nie pytali - wspominała po śmierci żona artysty, Elżbieta.
Aktor zrobił na komisji na tyle dobre wrażenie, że został przyjęty na studia na Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Po ukończeniu uczelni dostał angaż w teatrze. Począwszy od 1965 roku związał się na stałe z Teatrem Starym w Krakowie.
Jerzy Bińczycki
Debiutem filmowym Bińczyckiego była niewielka rola policjanta w filmie "Drugi brzeg".
W 1967 roku po raz pierwszy spotkał się z Kazimierzem Kutzem na planie "Skoku", by dwa lata później zagrać większą rolę w jego "Soli ziemi czarnej" z Olgierdem Łukaszewiczem i Janem Englertem.
Jego pierwszym telewizyjnym występem był udział w serialu "Janosik". Wcielił się wówczas w postać wartownika na zamku hrabiego. Mimo że była to mała rola, groźny strażnik z bujnym wąsem wzbudził sympatię widowni.
Sławę przyniosła mu jednak zupełnie inna kreacja...
Jerzy Bińczycki
Znakomity występ jako Bogumił Niechcic w filmie Jerzego Antczaka "Noce i dnie" z Jadwigą Barańską w roli Barbary przyniósł mu najwyższe odznaczenie aktorskie na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Natomiast za udział w telewizyjnej wersji filmu (1977) otrzymał indywidualną nagrodę Przewodniczącego Komitetu ds. Radia i Telewizji.
Bińczycki nie miał żadnych wątpliwości godząc się na zagranie w filmie, a potem serialu.
- Jestem aktorem teatralnym. Propozycja Jerzego Antczaka stwarzała okazję sprawdzenia się w innym gatunku. Poza tym pasjonującym zadaniem wydawało mi się przełożenie na język filmu literackiego bohatera Marii Dąbrowskiej. Wreszcie, aktor grający główną rolę ma, z reguły, możliwość dyskutowania jej koncepcji, kształtu - inaczej mówiąc, otrzymuje szansę nie tylko odtwarzania, ale i kreowania postaci - wspominał artysta.
Jerzy Bińczycki
Udział w produkcji okazała się przełomem w karierze aktora. Widzowie pokochali go w roli Niechcica.
- Bogumił, taki, jakiego pokazałem, wzbudził sympatię i niepokój, że mogę być z nim zbyt dosłownie utożsamiony. Lubię tę postać, ale przecież Niechcicem nie jestem - mówił 1978 roku w wywiadzie dla czasopisma "Świat Młodych".
Niestety, najgorsze przeczucia artysty sprawdziły się...
Jerzy Bińczycki
Chociaż w kolejnych latach Bińczycki zagrał wiele dobrych ról, publiczność wciąż kojarzyła go przede wszystkim jako bohatera "Nocy i dni".
- Nie uważam tej kreacji za życiową. Wierzę, że ta najważniejsza jeszcze przede mną - zapewniał w wywiadach.
Jerzy Bińczycki
Znakomita rola profesora Wilczura w "Znachorze", Andrzeja Nowackiego w "Szpitalu Przemienienia" czy występ w "Pannie z mokrą głową" - żadna z tych kreacji nie pomogła mu zerwać z wizerunkiem bohatera "Nocy i dni". Bogumił stał się jego przekleństwem. Niektórzy tak bardzo utożsamiali go z graną postacią, że zapominali, jak w rzeczywistości się nazywa...
Z czasem artysta przestał próbować z tym walczyć. Praca zeszła na drugi plan.
Jerzy Bińczycki
Aktor odnalazł prawdziwe spełnienie w swojej rodzinie. Nie wszystko ułożyło się jednak tak, jak chciał.
- Z pierwszego małżeństwa udała mi się tylko córka Magda. Przekonałem się, że małżeństwo jest hazardem - wyznał aktor.
Bińczycki odnalazł szczęście dopiero u boku drugiej żony - Elżbiety. Poznali się, gdy była jeszcze studentką. Mimo że dzieliło ich 17 lat różnicy wieku, szybko odnaleźli wspólny język.
Pobrali się w 1980 roku. Dwa lata później doczekali się syna - Jana.
Jerzy Bińczycki
Jak przyznał Bińczycki, to rodzina była jego pasją, aktorstwo jedynie zawodem, który wykonywał. Jednak zawsze temu, co robił, poświęcał się w stu procentach.
- Aktorstwo jest jednym z tych zawodów, w których zawsze chce się pracować, niezależnie od zmęczenia, stanu ducha i kondycji. Mamy w sobie od lat zakorzeniony obowiązek służenia publiczności. (...) Wyrobiona samodyscyplina nie pozwala nam przynieść zwolnienia L-4, położyć na biurku w koordynacji i powiedzieć: "Przepraszam, jestem chory, nie gram". To nie są argumenty - mówił w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" artysta.
Nigdy nie liczył na taryfę ulgową. Do końca wierzył, że doczeka się kolejnej znakomitej roli, wartej zapamiętania.
Jerzy Bińczycki
Jerzy Bińczycki zmarł nagle 2 października 1998 roku. Nie odzyskał przytomności po przejściu rozległego zawału serca. Aktor został pochowany w Alei Zasłużonych Cmentarza Rakowickiego w Krakowie.
W 2001 na budynku Starego Teatru została odsłonięta tablica pamiątkowa z jego podobizną.
Jak wspomina żona aktora w wywiadzie dla "Rewii", Bińczycki nigdy nie oglądał się z sentymentem za siebie, raczej czekał z nadzieją na każdy nowy dzień.
- On sam nie lubił wspominać. Wolał żyć teraźniejszością, bo twierdził, że wspominają ci, którzy już na nic nie czekają.