"Janosik": Marian Kociniak ma poważne problemy ze zdrowiem
Mimo zawodowych sukcesów uwielbiany przez widzów Marian Kociniak pozostał skromnym człowiekiem. Od zawsze unikał mediów i chronił swoją prywatność. Niestety, ostatnio coraz rzadziej pojawiał się również na ekranie. Jeszcze w 2013 roku można było podziwiać jego talent w jednym z odcinków serialu "Głęboka woda". Później słuch o nim zaginął.
Co się dzieje z artystą?
Rozchwytywany gwiazdor
Chociaż widzowie kojarzą go przede wszystkim z roli Franka Dolasa z filmu "Jak rozpętałem II wojnę światową", wybitny aktor wystąpił w kilkudziesięciu produkcjach na dużym i małym ekranie.
- Pracowałem po kilkanaście godzin na dobę. Kończyłem zdjęcia na Śląsku o godz. 14, umorusany jak diabeł, myjąc się w pośpiechu, awionetką wracałem do Warszawy. O godz. 18.30 stawiałem się w teatrze, by wczesnym rankiem już być na Śląsku. Pracowałem tak przez 16 lat, przez 16 lat nie miałem urlopu, ale potem odezwało się zdrowie - powiedział w 2010 roku na łamach "Super Expressu".
W ostatniej chwili trafił na stół operacyjny
Jeszcze w tym samym roku aktor poważnie podupadł na zdrowiu. W rezultacie trafił do Centrum Onkologii na warszawskim Ursynowie, gdzie został poddany skomplikowanej operacji.
- Wycięto mi spory kawałek jelita grubego. Tym problemem powinienem się zająć pięć lat temu, ale wiadomo, jak to jest. Człowiek to odkłada i odkłada. Na szczęście nie miałem jeszcze raka, ale ta operacja była konieczna, żeby w przyszłości nie zapaść na tę straszną chorobę - przyznał w "Super Expressie".
Kolejne kłopoty aktora
Choć operacja przebiegła pomyślnie i aktor wrócił do pracy, po jakimś czasie wyznał, że boryka się z kolejnymi problemami - tym razem z poruszaniem się.
- Ledwie powłóczę nogami... Bolą mnie stopy, palce... Medycyna tu nie pomoże, to starcze zmiany - wyznał na łamach "Super Expressu".
Mimo złego samopoczucia artysta nie zamierzał użalać się nad sobą. Wciąż starał się być aktywny. Nie odmówił nawet udziału w spotkaniu z okazji 45. rocznicy emisji filmu "Jak rozpętałem II wojnę światową", na którym udowodnił, że ma ogromny dystans do siebie.
Nigdy się nie poddawał
- Jestem chłopakiem z warszawskiego Mokotowa. Z Frankiem łączy mnie bardzo wiele, głównie cwaniactwo, smykałka do interesów i ten zbójecki błysk w oku. Patrzę na niego i widzę pięknego, kruczoczarnego chłopaka, a dziś, kiedy spoglądam w lustro, dostrzegam jedynie starego dziada - opowiadał z rozbawieniem na temat granego przez siebie bohatera.
I choć Kociniak starał się udowodnić, że problemy ze zdrowiem go nie dotyczą, trudno nie zauważyć, że każde kolejne publiczne wyjście sprawiało mu coraz więcej trudności.
Fani trzymają za niego kciuki
Ostatni raz na ekranie pojawił się dwa lata temu w jednym z odcinków serialu "Głęboka woda". Jak podaje "Rewia", aktor otrzymał nawet ostatnio zaproszenie na kolejny plan zdjęciowy, ale niestety, nie udało mu się na niego dotrzeć. Powodem okazał się zły stan zdrowia 79-letniego artysty.
- Mąż bardzo schudł, nie wiemy, co jest - powiedziała małżonka aktora, Grażyna Kociniak, w rozmowie z tygodnikiem.
Rodzina, bliscy przyjaciele i fani Mariana Kociniaka bardzo się o niego martwią. Nie tracą jednak nadziei, że artysta powróci jeszcze na sceniczne deski.