Na plan filmowy trafił przez przypadek
Tadeusz Horvath - syn węgierskiej polonistki i Polaka miał sześć lat, gdy w jednej z warszawskich piaskownic wypatrzył go sam Władysław Ślesicki. Niespodziewanie reżyser dał chłopcu szansę wystąpienia w filmie "Śpiewy po rosie".
- Ślesicki przykucnął i zapytał, czy chciałbym zagrać w filmie. Odpowiedziałem: "Ja bym tam zagrał, ale pan z mamą pogada". A że matka wyznawała zasadę, że potomstwo należy rzucać na głęboką wodę, jako sześciolatek zagrałem w filmie - wspominał w wywiadzie dla "Polska. The Times" aktor.
Dwa lata po debiucie przyszedł czas na kolejną, tym razem serialową produkcję. Ślesicki obsadził Horvatha w serii "Lato leśnych ludzi". Tym samym, przed młodym artystą otworzyły się drzwi do kariery.