Jan Machulski: 85. rocznica urodzin wybitnego aktora
Gdyby dziś żył, obchodziły swoje 85. urodziny. Jan Machulski stworzył nie tylko wiele wybitnych kreacji filmowych i teatralnych. Pod jego czujnym okiem kształciły się całe pokolenia dzisiejszych gwiazd. Jego śmierć okazała się wielkim ciosem dla polskiej kultury.
To był wielki cios dla kultury
W zbiorowej świadomości funkcjonował jako sympatyczny starszy pan. I takim zapamiętali go najbliżsi przyjaciele i współpracownicy.
- Machulski był jedną z najsympatyczniejszych postaci świata filmowo-aktorskiego - powiedział Jacek Bromski. "Wszyscy go lubili" – podkreślił prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich.
''Takich jak ja jest ponad 300 ''
Urodził się 3 lipca 1928 roku w Łodzi, z którą czuł się związany przez całe życie. W 1954 roku ukończył tam wydział aktorski PWST i wraz z żoną przeniósł się do stolicy.
- Kiedy przyjechałem do Warszawy, dowiedziałem się, że takich jak ja jest ponad 300 w Warszawie. No to poszliśmy z Haliną na studia reżyserskie, bo chcieliśmy być niezależni- mówił w rozmowie z Przeglądem.
W 1971 uzyskał dyplom wydziału reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Na początku kariery aktorskiej związany był z mniejszymi teatrami (m.in. w Opolu), gdyż dawało mu to możliwość stworzenia bardziej interesujących kreacji.
Rok wcześniej został jednym z założycieli stołecznego Teatru Ochota, któremu szefował do połowy lat 90.
To była jego rola życia
W teatrze zadebiutował tuż po skończeniu łódzkich studiów, w filmie dwa lata wcześniej epizodem w produkcji Ewy Poleskiej „Trzy opowieści”. Debiut reżyserski z kolei „zaliczył” w roku 1963.
- Jan Machulski do historii kina przejdzie, nie tylko dzięki roli kasiarza Kwinto w „Vabanku”, bo przecież wystąpił także m.in. u Tadeusza Konwickiego w „Ostatnim dniu lata” i stworzył tam wybitną rolę dramatyczną - podkreśla krytyk Tomasz Jopkiewicz.
W 1958 roku wystąpił również jako porucznik Pilecki w filmie Leonarda Buczkowskiego „Orzeł”.
Grał u najlepszych
W latach 60. Machulski z powodzeniem grywał u Wojciecha Jerzego Hasa. Wystąpił jako hrabia Pena Flor w znakomitym „Rękopisie znalezionym w Saragossie” (1964) i Juliana Ochockiego w adaptacji „Lalki” (1968). Rok później zagrał obok Zofii Merle w znanej komedii Hieronima Przybyła „Rzeczpospolita babska”.
Grał również u Stanisława Lenartowicza („Daleka jest droga” 1963, „Upiór” 1968), Janusza Majewskiego („Sublokator” 1967, serial „Królowa Bona” 1980, „Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny” 1982), Jana Rybkowskiego („Dziś w nocy umrze miasto” 1961, „Album polski” 1970) czy Janusza Kijowskiego („Indeks” 1977).
Jaki ojciec, taki syn
W 1981 roku po raz pierwszy wystąpił w filmie swojego syna, Juliusza Machulskiego, i to od razu w legendarnej roli Henryka Kwinto w komedii kryminalnej „Vabank”.
Film doczekał się sequela trzy lata później, zaś aktor stał się – co zrozumiałe – czołowym odtwórcą różnego rodzaju ról komediowych, z reguły w produkcjach syna.
Wystąpił u niego w „Kingsajz” (1987), „Deja vu” (1990), „Szwadronie” (1992), serialu „Matki, żony i kochanki” (1995 i 1998), „Kilerze” (1997 i 1999), „Superprodukcji” (2002) oraz „Vincim” 2004.
Jednocześnie brał udział w innych projektach: Jacka Bromskiego („Zabij mnie glino” 1987), Marka Koterskiego („Życie wewnętrzne” 1986) czy Władysława Pasikowskiego („Psy” 1992 i 1994).
Słynny Samochodzik
Zasłynął wśród u młodej widowni jako słynny Pan Samochodzik w „Wyspie złoczyńców” (1965) , adaptacji prozy Zbigniewa Nienackiego.
Przez wielu fanów książkowego pierwowzoru aktor jest uznawany za najlepszego odtwórcę detektywa-muzealnika, a sam film za najwierniejszą ekranizację.
U Jędryki wystąpił jeszcze w niemniej popularnej „Podróży za jeden uśmiech” (1972). Młodsi widzowie pamiętają go również z „Tabliczki marzenia” (1968) Zbigniewa Chmielewskiego czy wreszcie z „Cudownego dziecka” (1986) Waldemara Dzikiego.
''Wszyscy zawsze czuli się tu jak w domu''
Działalność pedagogiczna zawsze stanowiła ważny element pracy zawodowej. Przez pewien czas był dziekanem wydziału aktorskiego łódzkiej PWST.
- Ja zawsze kochałem ludzi i to stworzyło wokół mnie dobrą atmosferę. Spora tu zasługa mojej żony Haliny Machulskiej. Wtedy z przyjemnością się pracuje. Choćby szkoła czy ognisko aktorskie, które stworzyliśmy z dzieciakami – wszyscy zawsze czuli się tu jak w domu. Czasem to nie był ich drugi dom, ale pierwszy - wspominał pracę pedagoga w wywiadzie dla Życia Warszawy.
W 1999 roku założył wraz z żoną prywatną szkołędziałającą przy ASSITEJ – Międzynarodowym Stowarzyszeniu Teatrów dla Dzieci i Młodzieży – oferującą alternatywny program nauczania.
Realizował swoją misję
Zagrał w sumie około 70 ról teatralnych oraz 45 filmowych. W latach 70. i 80. zrealizował szereg ambitnych projektów reżyserskich(często z żoną, Haliną) w Teatrze Ochota.
- Sztuki zacząłem pisać, gdy byłem dyrektorem Ochoty, ponieważ brakowało współczesnych dramatów. Graliśmy spektakle o wyborach moralnych, chcieliśmy edukować widownię. Potrzebowaliśmy bohaterów borykających się z trudnymi decyzjami. Pod tym właśnie kątem zacząłem pisać- wspominał po latach.
Reżyserował klasykę dramatu („Antygona” czy „Sen nocy letniej”), ale również wspomniane sztuki własnego autorstwa (m.in. „Lęk”).
''Świetny aktor, znakomity człowiek''
Jednym z ostatnich występów Jana Machulskiego była rola u Michała Rosy w filmie „Co słonko widziało” (2005) oraz główna rola w niezależnej produkcji w reżyserii Rafała Buksa i Pawła Czarzastego „1409. Afera na zamku Bartenstein”.
Jan Machulski zmarł 20 listopada 2008 roku na zawał serca w warszawskim Szpitalu Bielańskim w wieku 80 lat.
- Ta wiadomość jest bardzo przykra. Bardzo lubiłem Janka. Wszyscy go lubili - mówił Jacek Bromski . - To jeden z niewielu ludzi, który potrafił sobie zjednywać sympatię i życzliwość otoczenia. Świetny aktor, znakomity człowiek. - dodał prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich.
Aktor został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. Kilka dni przed śmiercią otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Miasta Łodzi. (gk/mf)