Jak to się stało, że Jason Momoa zagrał Khala Drogo w "Grze o tron"? Ta historia wiele wyjaśnia
01.11.2019 12:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Twórcy "Gry o tron" przerywają milczenie i odpowiadają na niewygodne pytania. Czy historia o tym, jak szukali aktorów do serialu, może wyjaśnić ilość niedociągnięć w finałowym sezonie?
Choć Jason Momoa był związany z "Grą o tron" tylko przez jeden sezon, jego postać ciągle jest jedną z bardziej kojarzonych z serialem. Dodajmy, że w pierwszej serii jego rola była dosyć ważna. Mąż Daenerys Targaryen i przywódca dothraków sprawiał wrażenie kogoś, kto z pomocą swoich braci zdobyłby Żelazny Tron.
Wydawałoby się, że wybór aktora, który odegra tego bohatera, musi być przemyślany i zaplanowany. Czy faktycznie tak było? Odpowiedź twórców serialu rzuca inne światło nie tylko na samą formę castingu, ale i poniekąd wyjaśnia, dlaczego finałowy sezon okazał się wielką klapą.
O tym, jak wyglądał casting do roli Khala Drogo, opowiedzieli David Benioff i D.B. Weiss. Choć showrunnerzy unikają spotkań z prasą, od kiedy widzowie GoT nie zostawili na nich suchej nitki, zrobili wyjątek na Austin Film Festival.
Żeby poznać odpowiedź na pytanie, kto nadawałby się do roli Khala Drogo, showrunnerzy odwiedzili fora internetowe, na których fani dzielili się swoimi pomysłami, kogo chcieliby zobaczyć w tej roli. Okazało się, że wielu internautów uważało, że idealnym kandydatem jest Jason Momoa. Tak aktor znalazł się w "Grze o tron".
Z jednej strony jest to pewna – nawet bezpośrednia – odpowiedź na oczekiwania widowni, ale z drugiej pokazuje również stopień (nie)przygotowania twórców serialu. Nie był to zresztą jedyny raz, gdy showrunnerzy szukali pomocy przy tworzeniu scenariusza w sieci. Podczas panelu panowie przyznali także, że zwrócili się do internautów z prośbą o ratunek w dotarciu do map i analiz Westeros.
Taki stan rzeczy wyjaśnia, dlaczego 7. i 8. sezon serialu nie spełniły oczekiwań widzów. W końcu na fanowskich forach nie trwa wielowątkowa dyskusja o kolejnych tomach książki, ponieważ George R.R Martin jeszcze ich nie skończył. W tym momencie zawiódł system showrunnerów, którzy posiłkowali się opiniami fanów, a nie własną wizją.