Jak rodzina pożegna Małgorzatę Braunek?
Mimo że od śmierci Małgorzaty Braunek minęło już kilka dni, wciąż nie ustają spekulacje na temat tego, w jaki sposób zostanie pochowana znana aktorka. Podjęcie decyzji utrudnia fakt, że gwiazda "Ciszy nad rozlewiskiem" od 35 lat była zapaloną buddystą.
Trudne decyzje
Gorliwa buddystka
Małgorzata Braunek od wielu lat zgłębiała tajniki buddyzmu. Dzięki wytrwałości udało jej się uzyskać tytuł Roshi - Mistrza Zen oraz zdobyć uprawnienia do udzielania ślubów i przeprowadzania uroczystości pogrzebowych.
- Ludzie myślą, że jak stałam się mistrzem zen, to przestałam być zwykłym człowiekiem. Trochę tak, jakbym nagle awansowała na świętą – dziwiła się w wywiadzie dla "Wprost".
Nie bała się przemijania
Aktorka nigdy nie ukrywała, że nie boi się śmierci. Pracując jako wolontariuszka w hospicjum, wielokrotnie widziała na własne oczy, jak odchodzą jej przyjaciele.
- Praktykując zen, buddyzm, mam świadomość nietrwałości wszystkich zjawisk, bezwzględnie wszystkich. My też jesteśmy takim zjawiskiem, czyli i nas. (...) Śmierć jest końcem, ale i początkiem. Życie jest wieczne, tylko zmienia swoje formy, które są nietrwałe. Więc jestem otwarta na śmierć – powiedziała dwa lata temu w "Gazecie Wyborczej".
Pod koniec życia bardzo cierpiała
23 czerwca br. media obiegła wiadomość o śmierci uwielbianej przez widzów aktorki. Do ostatnich dni mimo bólu gwiazda zachowała spokój i pogodę ducha. Była przygotowana na najgorsze.
- Z Małgosią widziałem się ostatni raz w czerwcu zeszłego roku, kiedy byłem w Polsce. Dowiedziała się o swej chorobie i miała nadzieję, że wyzdrowieje. Od tamtej pory często rozmawialiśmy przez skype'a, ostatni raz na tydzień przed jej śmiercią. Wtedy choć fizycznie nie czuła się najlepiej, była w bardzo dobrej kondycji psychicznej. (...) Mimo że pod koniec życia bardzo cierpiała, odeszła w spokoju i w miłości w otoczeniu tych, którzy ją kochali – wspominał Dennis Genpo Merzel Roshi, duchowy nauczyciel Braunek.
Marzył jej się buddyjski pogrzeb
Wszystko więc wskazywało na to, że pogrzeb Braunek odbędzie się zgodnie z wartościami, które wyznawała. Rodzina aktorki m.in. rozsypałaby jej prochy w miejscu, które sama wskazała w testamencie.
- To czas powagi, ale i oczekiwania, nadziei wychodzących w przyszłość. Podczas ceremonii w sali świątynnej, czyli miejscu, w którym się praktykuje, śpiewa się modlitwy. To zależy od osoby, gdzie chciała być pochowana. Często ciało ulega kremacji, część prochów trafia do ziemi, a część ustawia się na ołtarzu, przy którym przez 40 dni śpiewa się modlitwy - wyjaśniła Magda Wronecka, mniszka buddyjska.
Religia kontra prawo
Polskie prawo ma jasno wytyczone zasady odnośnie sposobu pochówku. Rodzina zmarłej nie może trzymać urny w innym miejscu niż cmentarz.
- Pogrzeb aktorki zapewne będzie bardzo skromny. Ciało zostanie skremowane. W związku z tym, że na terenie Polski nie istnieją świątynie zen, prochy zostaną złożone na tradycyjnym cmentarzu - powiedział dziennikarz i wyznawca buddyzmu Marcin Filipowski w rozmowie z "Super Expressem".
Skromne uroczystości
Jednak zanim to nastąpi, rodzina i najbliżsi przyjaciele Braunek zdecydowali się oddać cześć aktorce zgodnie z buddyjskimi rytuałami. Jak czytamy w "Super Expressie", mąż artystki, Andrzej Krajewski, wraz z dziećmi: córką Oriną i synem Xawerym udali się nad Wisłę, gdzie w skupieniu modlili się za ukochaną żonę i matkę. Następnie wszyscy pojechali do domu, gdzie znajduje się świątynia zendo.
Tymczasem wyznawcy buddyzmu na całym świecie przez siedem dni, o godzinie 21:00 czasu polskiego odmawiają specjalne modlitwy ku pamięci Braunek. Wierzą, że Małgorzata wróci na ziemię, ale odrodzi się w innym ciele.
Kiedy decyzja?
Obecnie rodzina gwiazdy potwierdziła jedynie, że wszystkie oficjalne uroczystości odbędą się zgodnie z polskim prawem. Wciąż nie wiadomo jednak, kiedy to nastąpi oraz jakie decyzje zapadną w tej sprawie w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Przypomnijmy, że aktorka została uhonorowana Złotym Medalem "Zasłużony Kulturze - Gloria Artis".