Jagodzianki od Gessler znikają z półek. Cena? Zwala z nóg
W upalny lipcowy dzień do popularnych cukierni ustawiają się kolejki. Wcale nie po lody! Nastał krótki, ale intensywny sezon na wypieki z jagodami. Modę na te słodkości wykorzystują małe punkty i miejsca należące do znanych osób. Nie zjeść jagodzianki od Gessler? Tego niektórzy sobie nawet nie chcą wyobrażać.
04.07.2023 | aktual.: 04.07.2023 10:16
Nadszedł ten czas w roku, gdy internet zalewają zdjęcia złocistych wypieków z niemal czarnym wilgotnym wnętrzem. Jagodzianki znowu zawładnęły na krótko naszymi sercami i zawróciły w głowie na tyle, że nawet nie mrugniemy, słysząc ich cenę. Ta oczywiście poszybowała wysoko, nikt już nawet się temu nie dziwi. Wszystko przez rosnące koszty za wynajem, prąd, owoce, drożdże... nie ma przecież sensu wymieniać, widzimy to codziennie na paragonach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po warszawsku
Na kulinarnej mapie Warszawy swoje stałe miejsce ma Słodki Słony Magdy Gessler. Znana restauratorka i gwiazda TVN swoim nazwiskiem firmuje miejsce w centrum stolicy udekorowane kwiatami i mające z modnym minimalizmem niewiele wspólnego. Pod strojną witryną pełną przepychu czekają ludzie na torebki z ciepłymi jeszcze bułeczkami z jagodami.
Dwa lata temu za słodki przysmak należało zapłacić 18 złotych, rok później już 22 złote. Dziś? W ciągu dwóch lat cena jagodzianki wzrosła o 10 złotych. Naprawdę, tego lata za jagodziankę w tej jednej z najbardziej znanych cukierni w Warszawie płacę 28 złotych. Przez chwilę myślę, że to niemożliwe, bo przecież tyle kosztuje przeciętna pizza. Ale szybko się uspokajam: pizza już od dawna kosztuje o wiele więcej.
"Najlepsza", "najdroższa"
- Jeszcze nigdy nie próbowaliśmy tych jagodzianek, ale znamy to miejsce z rankingu najlepszych wypieków - tłumaczą mi osoby sprzed Słodkiego Słonego, które właśnie będą się raczyć tym frykasem.
Efekt? - Pyszne - słyszę. Recenzent dodaje jeszcze, że owoce są przyjemnie kwaskowate. - O, jeszcze ciepłe - zauważa inna testerka nowego dla niej miejsca.
Jeśli jeszcze ciepłe, to nie tracę czasu i sama zamawiam jedną jagodziankę. Okrągła, obficie posypana kruszonką z cukrem pudrem bułka ląduje na talerzyku. Szybko przekonuję się, że to najlepszy sposób, by ją zjeść. Jagodzianka jest tak bogato wypełniona owocami pokrytymi jedynie cieniuteńką warstwą ciasta, że w dłoniach zwyczajnie zmieniłaby się w pyszną ciemnofioletową papkę.
Smak? Jestem w niebie. To jest najlepsza jagodzianka, jaką jadłam: cienkie ciasto jest idealnie wilgotne i słodkie, owocowe wnętrze jest odpowiednio kwaśne. Tylko tyle i aż tyle. Tego właśnie chcę od tego lipcowego hitu.
- To są najlepsze jagodzianki w Warszawie, kupuję je od lat - mówi mi kobieta, która zamawia kilka sztuk w pudełku na wynos (robię w głowie szybką matematykę i szerzej otwieram oczy). W ciągu jednego kwadransa z tacy na ladzie Słodkiego Słonego znikają po cztery, sześć, nawet osiem bułek za jednym razem.
Dla jednych cena jest powodem, by jednak szukać tych smakołyków gdzie indziej, a dla innych to wabik. Dziewczyna z kolejki mówi mi, że przyszła po właśnie tę jagodziankę, bo... jest najdroższa.
- Kupuję, bo są drogie - słyszę i sama się dziwię, że to... rozumiem. Jeśli przepis na proste jagodzianki może być jeden, to czym mają się wyróżniać? W końcu "naj" może być tylko jedno miejsce. Słodki Słony postanowił być tym najdroższym.
I jeśli smak zdaje każdy egzamin, cena (niektórych) nie odstrasza, to już dziś mogę zacząć sobie wyobrażać, ile zapłaciłabym za jagodziankę za rok. Czy to zrobię? Możliwe, że wybiorę tylko słodkie wspomnienie.
Basia Żelazko, dziennikarka Wirtualnej Polski