Jacek Rozenek przeżył to samotnie. Cztery i pół godziny gehenny
Jacek Rozenek udzielił ostatnio wywiadu w programie "Dzień dobry Wakacje". Mówił w nim o udarze, a zwłaszcza okolicznościach jego przejścia. Jego wyznanie porusza.
26.06.2022 | aktual.: 26.06.2022 21:51
Życie Jacka Rozenka wywróciło się do góry nogami w 2019 r. Z powodu udaru trafił do szpitala, a informacja szybko dostała się do mediów. Wiadomo było, że sytuacja jest poważna. O tym jednak, co naprawdę działo się z aktorem, dowiedzieliśmy się dopiero po wielu miesiącach.
- Lekarze mówili, że umiera i nie przeżyje nocy. Więc pojechałem się pożegnać z ojcem. Ze wszystkich stron dostawałem informacje, że to już koniec - komentował Adrian, syn aktora z pierwszego małżeństwa.
Rozenek udźwignął tę sytuację. Powoli zaczął wracać do życia dzięki rehabilitacji. Niedawno wydał książkę "Padnij. Powstań. Życie po udarze", w której opowiedział o swojej chorobie. Będąc ostatnio gościem w programie TVN "Dzień dobry Wakacje", opowiedział historię związaną z udarem.
- Miałem wtedy strasznego pecha, że byłem sam. Cztery i pół godziny spędziłem na parkingu, co było takim przekroczeniem okna terapeutycznego, później przewieziono mnie do szpitala, gdzie nie podejmowano szczególnych działań medycznych. Poinformowano moją rodzinę, aby się przyjechała ze mną pożegnać - powiedział w rozmowie z Dorotą Wellman i Marcinem Prokopem.
Aktor przyznał też, że trudno jest zmotywować się do działania, kiedy przejdzie się udar. Z racji tego, że jest to choroba z "zaszytą bardzo szczególną depresją".
- To tak jak wejście w ciemną dolinę, w której nie widzisz nic. [...] Próbujesz dotknąć ściany i nie możesz, wobec czego myślisz, że zostaniesz tam do końca życia. To jest to przejście, o którym mówię, opisane w mojej książce. [...] W ramach tej choroby odkryłem, że można robić rzeczy, nie mając żadnego wsparcia i motywatora - wyznał.