Jacek Kęcik o skandalu wokół Opola: "Nie wierzę w ani jedno słowo Kurskiego"
Medialna burza wokół tegorocznego festiwalu w Opolu wciąż trwa, a konflikt pomiędzy TVP a władzami Opola doprowadził nie tylko do odwołania imprezy, ale do wkroczenia obu stron na drogę sądową. Jacek Kęcik, były dyrektor artystyczny festiwalu, w rozmowie z Małgorzatą Serafin opowiada o bojkocie artystów, a także o tym, co sądzi o postawie Jacka Kurskiego w zaistniałej sytuacji.
23.05.2017 | aktual.: 23.05.2017 13:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rezygnacja kilkudziesięciu artystów z najsłynniejszego festiwalu polskiej piosenki dla wielu była dużym zaskoczeniem. W końcu to sytuacja bez precedensu. Jacka Kęcika specjalnie jednak nie dziwi. - Ciśnienie było tak wielkie, że w końcu puściło. Gdyby to nie była Kayah, to wszystko rozlałoby się dwa dni później, z powodu Arka Jakubika i, do czego się przyznał prezes Kurski, ocenzurowania jego występu z powodu teledysku - powiedział.
Kęcik zaznaczył także, że nie wierzy w tłumaczenia Kurskiego, że "czarna lista artystów" była fake newsem. Podkreślił, że kiedyś sytuacja, w której władze stacji ingerowałyby w listę artystów, byłaby nie do pomyślenia. - Jestem autorem około 20 koncertów na festiwalu opolskim. Jestem zasłużonym obywatelem Opola, kocham to miasto, uwielbiam ten festiwal. Nikt nigdy nie zaglądał mi w żadną listę, obojętnie, czy był to prezes z lewicy, z PO, z SLD czy z PiS-u. Nikt się tego nie tykał - mówił w studiu telewizji WP.
Czy widzi szanse na powodzenie szybkiego przeniesienia festiwalu do innego miasta? - Nie ma szansy, to jest po prostu niemożliwe. Myślę, że ktoś kiedyś rozliczy koszty tego przedsięwzięcia. To są decyzje polityczne, które degenerują scenę artystyczną i degenerują telewizję publiczną - stwierdził.