Jacek Iwaszko wygrał "Milionerów". Czym się zajmuje i co zrobi z pieniędzmi?
Polska edycja "Milionerów" jest nadawana z przerwami od 1999 r. Od tamtego czasu tylko cztery osoby zdobyły główną nagrodę. Najnowszym milionerem jest Jacek Iwaszko, który wyznał w "Dzień Dobry TVN", że pracy na pewno nie rzuci. A o pomyśle na zagospodarowanie pieniędzy mówiła jego żona.
W odcinku "Milionerów" z 23 września padła główna wygrana. Jacek Iwaszko przełamał schemat, kiedy to milionerami w teleturnieju zostawało się zawsze w marcu (2010, 2018 i 2019 r.). W jego wygranej zmieniło się coś jeszcze – dziś główna nagroda jest o wiele mniej imponująca niż ponad dwie dekady temu, gdy "Milionerzy" startowali w polskiej telewizji.
Nic więc dziwnego, że na pytanie "Dzień Dobry TVN" o rzucenie pracy, Iwaszko odpowiedział wprost, że tego nie zrobi. Szczególnie, że lubi swoją pracę, która jest nierozerwalnie związana z jego życiową pasją.
- Jestem z wykształcenia muzykologiem, a pracuję trochę w zawodzie. W bibliotece Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina i zajmuję się tam kwestiami związanymi z muzykologią cyfrową. Transkrypcjami nutowymi w formatach cyfrowych – tłumaczył świeżo upieczony milioner.
Okazuje się, że pan Jacek śpiewa w zespole wokalnym, którego specjalnością jest muzyka XVI w. A razem z żoną, szwagrem i dwoma przyjaciółmi muzykuje w zespole Pędzące żółwie.
W wolnych chwilach pracuje nad doktoratem z muzykologii. Lubi też zaglądać do warsztatu stolarskiego, gdzie m.in. sam zbudował łóżeczko dla pierwszego dziecka.
- Myślę cały czas, co zrobić z pieniędzmi, żeby ich nie stracić, nie zmarnować. Więc jest to jeszcze takie zmartwienie dodatkowe, ale przyjemne zmartwienie i myślę, że damy sobie z nim radę – mówił z uśmiechem do kamery.
Żona, która zgłosiła pana Jacka do programu, także wyśmiała pomysł rzucenia pracy. A wygrany przez męża milion nazwała "budżetem na marzenia".