Jego piosenkę z "Klanu" zna cała Polska. TVP chciała ją zmienić za plecami Jacka Cygana
Z okazji ćwierćwiecza emisji "Klanu" zapadła decyzja o odświeżeniu jego czołówki serialu. Od września widzowie nie usłyszą głosu Ryszarda Rynkowskiego w kultowej piosence "Życie jest nowelą" autorstwa Jacka Cygana i Krzesimira Dębskiego. Utwór pojawi się w nowym wykonaniu - tym razem śpiewać go będą osoby z obsady serialu. Jacek Cygan dopiero podczas rozmowy z Wirtualną Polską dowiedział się o tych zmianach.
Przemek Gulda, Wirtualna Polska: Jak powstała piosenka "Życie jest nowelą"?
Jacek Cygan: W 1997 roku w Telewizji Polskiej ogłoszony został konkurs na serial, który miał być emitowany przez dłuższy czas. Trzy produkcje, które trafiły do finału, miały być oceniane na podstawie pilotażowych odcinków. Zgłosił się do mnie reżyser jednego z tych projektów Paweł Karpiński.
Opowiedział panu, o czym ma być ten serial?
Wtedy oczywiście nikt nie mógł wiedzieć tego, co wiemy o nim dziś: w którą stronę to pójdzie i jak się będzie rozwijało przez kolejne lata i dekady. Powiedział mi wszystko, co mógł mi wtedy powiedzieć. Ale w zasadzie było to tylko tyle, że to serial o życiu polskiej rodziny mieszkającej na warszawskiej Sadybie. A ja wtedy mieszkałem na Sadybie. Ale co ważniejsze, powiedział mi, że zamówienie jest w zasadzie "na wczoraj".
Jak to?
Rozmawialiśmy w piątek, kolaudacja konkursowa była zaplanowana na wtorek. Od razu wpadłem na pomysł, żeby zaśpiewał to Ryszard Rynkowski.
To się nie mogło udać.
A jednak się udało. W sobotę mój tekst był gotowy, w niedzielę Krzesimir Dębski skomponował muzykę, a w poniedziałek Ryszard Rynkowski wszedł do studia i to zaśpiewał. We wtorek można było zaprezentować pilotażowe odcinki serialu z gotową piosenką w tzw. czołówce.
Nie do wiary. A jak udało się panu tak szybko napisać ten tekst?
To historia humorystyczna i sentymentalna jednocześnie. Jak mówiłem, mieszkałem wtedy na Sadybie i codziennie szedłem na długi spacer z psem - to był mój ukochany seter angielski, który miał na imię Mirza. Chodziliśmy wtedy na łąki, na których dziś stoi siedziba TVN. Proszę zgadnąć, co usłyszałem w radiu, wychodząc na spacer tego poranka. Oczywiście "Cztery pory roku" Vivaldiego. Miałem więc w głowie ten utwór i myślałem o tekście piosenki. Spojrzałem w oczy psu i zapytałem: "Mirza, co ja mam napisać?". Popatrzył na mnie, jak patrzą psy, kiedy bardzo chcą zrozumieć, co się do nich mówi. I wtedy zobaczyłem, jak światło gra w jego oczach i ułożyło mi się w głowie: "Jak 'Pory roku' Vivaldiego zmienia się światło w twoich oczach".
To wreszcie wiemy, czyje to są oczy!
Bardzo ładnie pan to ujął. To są oczy ukochanego przyjaciela, niemalże członka rodziny. Mirzy już dawno nie ma, biega po niebieskich łąkach, ale została po nim ta serdeczna pamiątka.
Skoro już tak badamy wers po wersie, to podchodząc trochę satyrycznie, życie bardziej jest powieścią niż nowelą…
Ale proszę umieścić słowo "powieść" w tekście. To bardzo źle brzmi, nijak do niczego nie pasuje, z niczym się nie łączy, a na dodatek - źle się rymuje. Poza tym miałem też ważne uzasadnienie, bo ten rodzaj serialu nazywano wówczas telenowelą. Ale wracając do kolejnych wersów - nie wiedziałem wtedy, jak szybko prorocze okażą się słowa o "białych włosach". Kiedy dziś wykonuję tę piosenkę na żywo, śpiewam o "białym welonie", to o włosach dośpiewuje mi publiczność sama z siebie. Oj, nie tylko moje włosy przez te 24 lata zrobiły się białe!
Kiedy można tę piosenkę usłyszeć na żywo w pana wykonaniu?
Najpierw trafiła oczywiście do koncertowego repertuaru Ryszarda Rynkowskiego. Ja, jako autor tekstów, na żywo przecież nie występowałem. Aż pewnego razu Andrzej Seweryn, dyrektor Teatru Polskiego w Warszawie, zaproponował mi stworzenie spektaklu "Cygan w Polskim. Życie jest piosenką", w którym aktorzy i aktorki, m.in.: Joanna Trzepiecińska i Andrzej Seweryn, śpiewają moje teksty. Ja to wszystko prowadzę i jako niespodziankę śpiewam "Życie jest nowelą" razem z publicznością. Z tego spektaklu "wypączkowały" koncerty, które gram z moimi przyjaciółmi. Najbliższy: 6 sierpnia w amfiteatrze w Świnoujściu w ramach Festiwalu Marka Grechuty.
Czy ta piosenka, pana zdaniem, dobrze się zestarzała?
Mam wrażenie, że ma dalej ma swój urok. Krzesimir Dębski napisał do mojego tekstu naprawdę piękną, prostą i bezpretensjonalną muzykę, a Ryszard Rynkowski wspaniale to zaśpiewał. Wszystko się razem harmonijnie zespoliło, dlatego po tylu latach dalej da się tej piosenki słuchać.
Korzystając z okazji, warto zapytać, jak toczy się dziś pana "nowela"?
Jak to w pandemii - dość samotnie. Ale samotność w moim przypadku bardzo sprzyja pracy. Przygotowałem więc dwa nowe teksty. Jeden to esej zatytułowany "Portret wenecki. Śledztwo", który wydany został w tym roku nakładem oficyny Austeria. Nie chcę za dużo zdradzać - niech pozostanie tajemnicą do momentu przeczytania.
Napisałem też sztukę teatralną poświęconą mojemu przyjacielowi, z którym współpracowałem prawie 30 lat, Leopoldowi Kozłowskiemu. Był to jeden z najważniejszych polskich klezmerów kontynuujących historię żydowskiej muzyki tradycyjnej, był konsultantem tej muzyki u Spielberga w "Liście Schindlera". Niestety odszedł w 2019 roku. W listopadzie tego roku w jego 103. urodziny sztuka będzie miała swoją premierę w Teatrze STU w Krakowie.
Ale chciałem wrócić jeszcze na moment do piosenki "Życie jest nowelą". Czemu rozmawiamy o niej akurat dziś?
Jak to? To pan nic nie wie? Jej pierwotna wersja schodzi z ekranu. Realizatorzy serialu postanowili zmienić czołówkę i piosenkę - teraz będzie brzmiała w nowym wykonaniu.
Dowiaduję się o tym od pana. To smutne. To dla mnie kolejny znak złych obyczajów - jak to jest możliwe, że nie powiadamia się autora o tym, że jego piosenka w pierwotnej formie schodzi z ekranu po tylu latach? Grzecznie i przyzwoicie byłoby dać mi o tym znać.
Czyli nikt pana nie poprosił o to, żeby pan wziął udział w tej zmianie?
Niestety. Szkoda. Myślę, że mógłbym coś wnieść do nowej wersji piosenki, jeśli już taka jest potrzebna. W końcu jestem jej autorem. No ale trudno, już po herbacie albo jak mawiał Andrzej Poniedzielski, po kompocie. No i wychodzi na to, że "życie jest nowelą, raz przyjazną, a raz wrogą...".