Izabela Zwierzyńska: to wspaniałe, że mogę mierzyć się z nowymi wyzwaniami

Izabela Zwierzyńska: to wspaniałe, że mogę mierzyć się z nowymi wyzwaniami
Źródło zdjęć: © ONS.pl

18.05.2016 13:10

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Izabela Zwierzyńska dała się poznać widzom przede wszystkim jako Iwona Pyrka z serialu "Barwy Szczęścia". Niewielu jednak wie, że do obsady trafiła jeszcze jako amatorka. Dziś studiuje na Akademii Teatralnej i gra w Teatrze Capitol. W rozmowie z Wirtualną Polską opowiada, co bywa dla niej kłopotliwe w pracy i jakie jest jej największe zawodowe marzenie.

Do serialu trafiła pani jako amatorka. Co skłoniło panią, by zdać na Akademię Teatralną? Praca w "Barwach szczęścia" czy wcześniejsze marzenie?

Rzeczywiście zaczęłam pracować w serialu, będąc amatorką. Wcześniej marzyłam o karierze artystki. W podstawówce odkryłam taniec. I aż do liceum byłam przekonana, że to właśnie tędy powiedzie moja droga. Pod koniec liceum, kiedy zaczęłam nie wiadomo dlaczego nabawiać się różnych kontuzji, odstawiłam taniec i… wygrałam casting. Przez 5 lat moich poprzednich studiów co roku zastanawiałam się, czy nie powinnam zdawać na Akademię i… tchórzyłam. Aż w końcu nadszedł dzień, w którym wiedziałam, że temu chce się poświęcić I zrobiłam to – jak widać skutecznie (śmiech).

Zdarza się pani, po tylu już latach, łapać na tym, że zachowuje się jak bohaterka, serialowa Iwona? Czy potrafi zupełnie odciąć?

Nie, z całą pewnością nie zachowuję się jak moja bohaterka. Iwona jest bardzo skrupulatna, bywa naiwna, ma jasno określone cele. Ze mną bywa różnie. Jestem inna niż moja bohaterka, poza tym to jednak serial, więc gra się bardzo realistycznie – to nie jest rola teatralna, w którą wchodzę, a potem potrzeba czasu, żeby z niej wyjść.

Pani bohaterce scenarzyści rzucają duże wyzwania - najpierw małżeństwo z przedstawicielem innej kultury, potem związek z seksoholikiem, teraz nękanie przez stalkera. To chyba też niełatwe zadanie dla aktorki - spróbować wejść w tak trudne sytuacje?

Bardzo się cieszę, że scenarzyści tak inwestują w postać Iwony. To dla mnie wspaniałe, móc się mierzyć z coraz to nowymi wyzwaniami. Jestem ciekawa, co wydarzy się dalej. Tak naprawdę im więcej sytuacji, tym dla mnie lepiej, bo wtedy moja postać żyje, a ja mam szansę spróbować siebie w różnych emocjach.

Jest pani z wykształcenia psychologiem. Łatwiej pani dzięki temu budować i zrozumieć swoją postać? A może zdarza się pani analizować bohaterów z otoczenia Iwony Pyrki?

Swoją ścieżkę na psychologii kierunkowałam głównie wokół treningów i psychologii biznesu, jednak mam bardzo duże podstawy z zakresu psychologii osobowości, ogólnej, zdrowia psychicznego, emocji i motywacji ludzkich itd… Dlatego często moje wykształcenie bywa kłopotem – bo wiem zbyt dużo i znam przyczyny pewnych zachowań, co niekiedy sprawia, że racjonalizuję. W aktorstwie potrzebne są emocje – oczywiście cały czas trzeba myśleć, kombinować, ale wszystko przepuszczać przez emocje, a nie wyłącznie logikę. Takie jest moje zdanie, dlatego czasem odsuwam psychologię na bok.

Może pani zdradzić, co spotka Iwonę w niedalekiej przyszłości? Widzowie mogą spodziewać się szczęśliwego zakończenia?

Na szczęście wszystko skończy się dobrze, chociaż Iwona dokona zmian w swoim życiu. Mogę jedynie zdradzić, że przestanie być tak cierpliwa…

(Fot. AKPA)

Staje się pani coraz bardziej rozpoznawalna. Czy w związku z tym pojawia się coraz więcej propozycji zawodowych?

W związku z tym na pewno pojawiają się miłe komentarze i spotkania z przypadkowymi ludźmi. To jest bardzo miłe. Oczywiście, cały czas dbam o to, żeby rozwijać się zawodowo, dlatego chętnie przyjmuję nowe propozycje, jak chociażby rolę Peggy w spektaklu teatru Capitol, w którym gram (wymiennie z Martą Manowską, przyp. red.). Myślę, że z uwagi na Akademię nie mogę jeszcze oddać w pełni pracy zawodowej, ale wierzę, że propozycji będzie coraz więcej.

Jak pani wspomina przygotowania do spektaklu "Hawaje" i pracę z bardziej doświadczonymi kolegami po fachu?

Pamiętam, że początki były dla mnie stresujące, a zarazem cudowne. Mogłam podpatrywać, jak pracują inni i sama sprawdzać się na dużej scenie. Obsada spektaklu "Hawaje" jest naprawdę świetna m.in. – Dominika Ostałowska, Daria Widawska, Agnieszka Warchulska, Ola Popławska, Basia Kurzaj, Przemek Sadowski, Bartek Żukowski – to naprawdę zdolni aktorzy z dorobkiem! Atmosfera była bardzo ciepła i czułam od nich wsparcie. Bardzo lubię rozmowy z Olą Popławską w garderobie, są inspirujące! Dzięki niej ostatnio pojechałam na festiwal szkół teatralnych do Łodzi, żeby obejrzeć wyreżyserowany przez nią dyplom krakowskiej PWST - "Dogville". Świetne przedstawienie!

Na blogu, który pani prowadzi, można znaleźć cykl "Przewodnik Izabeli", w którym poleca Pani ciekawe miejsca, wydarzenia, itp. Jakie miejsca, wydarzenia, spektakle, płyty, filmy, znalazłyby się w Pani ścisłej ulubionej piątce?

Bardzo ciężko poddać mi to hierarchizacji – wymienię może kilka ostatnich pozycji, które zrobiły na mnie wrażenie. A są to spektakle: "Rzecz o banalności miłości" i "Niedźwiedź Wojtek" w Teatrze Dramatycznym, "Dziady" i "Kordian" w Teatrze Narodowym (m.in za rozmach, poetyckość i gigantyczne przedsięwzięcie), spektakl "Anioły w Ameryce" Teatru Nowego, "Druga kobieta" z Teatru Rozmaitości, film "Mustang", dokument o Amy Winehouse, na poprawę nastroju film "Praktykant", a do czytania ... hmm... odkryłam ostatnio magazyn "Slow". To zaledwie kilka pozycji i wielce prawdopodobne, że mój wybór w przyszłym miesiącu byłby zupełnie inny (śmiech).

Czego możemy pani życzyć na najbliższy czas?

Życzcie mi Państwo, by moja rola w serialu, choć rozbudowana i ciekawa nie przyćmiła moich wszystkich możliwości – słowem, czuje się gotowa do realizacji pełnometrażowych. I bardzo marzę, by pojawiła się rola dla mnie. Najlepiej w filmie kostiumowym, z epoki lub wojennym. Do tego przydadzą się też przychylni ludzie, którzy pomogą mi sięgać po nowe wyzwania.

Rozmawiała: Urszula Korąkiewicz

Zobacz także: Kasia Zielińska o pracy na planie serialu "Barwy Szczęścia"