Iwona Cichosz: za nią samotne dzieciństwo i toksyczny związek. Ale znów jest zakochana!
Dzieci ją przezywały, obawiały się jej głuchoty
"Jestem trzecim pokoleniem w rodzinie głuchych. Siostra ma jeszcze większy ubytek słuchu niż ja, bo ponad 90 procent, a ja - 80. Samolotu nie słyszę, czasem zamglony sygnał karetki pogotowia. Bez aparatu właściwe nic nie słyszę"
Jej mama ogłuchła w dzieciństwie po tym jak dostała silny antybiotyk, babcia straciła słuch, gdy się topiła, dziadek po zapaleniu opon mózgowych. Tylko tata Cichosz urodził się głuchy. Iwona Cichosz od początku otoczona była ciszą i w jej domu to było normalne. Ale poza nim - nie. Jako dziewczynka była więc outsiderem, jednak nie z wyboru, a konieczności.
- Na podwórku nie miałam przyjaciół, nie chciały się ze mną bawić. Dla nich byłam jakimś dziwolągiem. A ja chciałam jak one być beztroska i właściwie nie rozumiałam, dlaczego mnie nie akceptują. Rodzice nie rozumieli, co czuję. Tata pracował w drukarni i czasem przynosił kolorowe plakaty z bajek Disneya, które rozdawałam dzieciom, i wtedy przez chwilę były dla mnie miłe. A potem znowu mnie odrzucały, mówiły brzydkie słowa, pokazywały wulgarne znaki - wyznała w rozmowie z magazynem "Viva".
Chodziła do przedszkola, ale nauczycielki nie wiedziały, jak z nią postępować, więc dziewczynka czuła się odrzucona także przez nie. Ostatecznie została w domu, a babcia, tak jak ona niesłysząca, wysłała ją do logopedy. Zajęcia przyniosły efekty. W szkole dla głuchych Cichosz służyła za tłumaczkę. Choć wśród ludzi podobnych do siebie czuła się dobrze, bała się normalnego świata.
Jak to się stało, że wycofana dziewczyna została miss i zdecydowała się wziąć udział w "Tańcu z gwiazdami”?
Za nią toksyczny związek
Znalazła prawdziwą miłość
- Na konferencji europejskiej spotkałam fajnego chłopaka z Norwegii, spędziłam z nim całe trzy dni. Moja koleżanka od razu powiedziała: "Już widzę, że będziecie razem". „Ale on nie jest w moim typie”, zaprzeczyłam, a miesiąc później przyleciał do Polski i wywalczył sobie dostęp do mojego serca. A mnie zdobyć niełatwo. Jest inteligentny, ma poczucie humoru, można z nim bawić się, wygłupiać, rozmawiać na poważne tematy. Jest taki, jakiego chciałam - mówi Cichosz.
Truls pochodzi z Norwegii i jest niesłyszący. Oboje znają amerykański migowy, uczą się też migać w swoich narodowych językach, nie mają więc problemu z komunikacją. Zakochani mieszkają w Polsce – Iwona występuje w tanecznych show, Truls ma własną firmę, pracuje zdalnie, kończy studia. Cichosz niedawno zakończyła edukację. Studiowała razem ze słyszącymi, co było niezwykle trudne.
Po tym jak została miss, zrobiło się o niej głośno
Iwona marzy o założeniu rodziny. Czy myśli o tym, że jej dziecko może odziedziczyć głuchotę po rodzicach? Okazuje się, że nawet jeśli, nie byłby to dla Cichosz problem : - Może nawet wolałabym, żeby moje dziecko też nie słyszało, bo wtedy piękno tego, co nas otacza jest zwielokrotnione. A głusi są na takie doznania bardzo wrażliwi.
Na macierzyństwo przyjdzie czas, póki co jednak 27-latka realizuje się w innych dziedzinach życia. Najpierw udało jej się zdobyć koronę miss i tytuł najpiękniejszej głuchej kobiety świata. Następnie spełniła marzenie o tańcu, który uwielbia.
Cichosz kocha taniec, świetnie dogaduje się ze Stefano Terrazzino
- Nawet bez aparatu czuję rytm, wibrację, ruch i dopasowuję go do dźwięków. Najtrudniejsza jest muzyka klasyczna, trudna do uchwycenia rytmu. Ale gdy w szkole kazali mi śpiewać, nie wiedziałam, o co chodzi. Z tańcem jest inaczej, bo to język ciała. Komunikacja ciałem przypomina język migowy - opowiedziała w wywiadzie.
Cichosz przyznała, że w "Tańcu z gwiazdami" występuje bez aparatu słuchowego, ponieważ chciała zaprezentować się jako osoba głucha. Polsat złożył jej propozycję niedługo po jej wygranej w konkursie Miss Deaf International. Zgodziła się, bo kocha taniec. Przez jakiś czas chodziła nawet na zajęcia, ale wówczas nie rozumiała trenera i szybko się zniechęciła. Ze Stefano Terrazzino jest inaczej, udaje im się porozumiewać nawet bez słów.
Udział w show dodał jej pewności siebie
- Czuję, że Stefano jest moim przyjacielem. Uczę się od niego, ale i on ode mnie. Na przykład bardzo mu się poprawiła dykcja. Łączy nas miłość do tańca. Będę tańczyć do końca życia, choćby nawet na dancingach. To tak, jakbym dostała skrzydła. Taniec jest jak kosmos. To ciągłe odkrywanie nieodkrytego. Czuję się teraz szczęśliwa… - twierdzi Iwona.
Cichosz przyznała, że udział w programie dodał jej pewności siebie. Dziewczyna poczuła, że ma wsparcie osób słyszących, które jej już nie odrzucają. Sytuacje znane z podwórka czy przedszkola nie mają już racji bytu.
Jest piękna, utalentowana i zdeterminowana, by wiele osiągnąć
Oglądacie "Taniec z gwiazdami" z udziałem Iwony? Jak podobają wam się jej występy?