Irena Szewczyk: kariera stała przed nią otworem. Dlaczego zniknęła z ekranu?
GALERIA
W latach 70. była jedną z najpiękniejszych aktorek i miała zadatki na gwiazdę. Miała też szczęście, że została obsadzona w hicie, którzy widzowie kochają do dziś. Irena Szewczyk i Krzysztof Stroiński, gdy wcielali się w Anię i Leszka w "Daleko od szosy”, bili rekordy popularności i nie było niemal nikogo, kto by ich nie kojarzył.
- Cieszyłam się, że to serial - mówiła pani Irena w jednym z wywiadów. - Wszystko wydarzyło się w ciągu zaledwie kilku miesięcy, od stycznia do lipca. Bywały takie chwile na planie, że jednego dnia grałam maturzystkę i... matkę. Trzeba było się szybko przeistaczać. Najbardziej bałam się trzeciego odcinka. Był to bowiem moment, w którym zaczynałam konkurować z Bronką, a do niej widzowie się przyzwyczaili... - opowiadała. Wówczas miała wszystko - dyplom łódzkiej filmówki, kilka ról na koncie i obiecującą karierę. Dlaczego z tego zrezygnowała?
Mogła wiele osiągnąć
Jej serialowa bohaterka, studentka z miasta, zakochała się w chłopaku z małej wsi i chciała z nim być na przekór wszystkim. Aktorka przyznawała w wywiadach, że nie jest tak odważna jak ona.
- Boję się tego, co będzie za tydzień, miesiąc. A Ania jest dzielna. Podejmuje niełatwą decyzję, chociaż wie, że może liczyć tylko na siebie i Leszka - opowiadała.
Jej losy potoczyły się także inaczej, niż Ani. - Mój prywatny ślub odbył się na tydzień przed filmowym - zdradziła w jednym z wywiadów. W 1976 r. wyszła za realizatora filmowego i operatora Krzysztofa Bobrowskiego. Para poznała się na uczelni, a aktorka od razu wiedziała, że to ten jedyny. Niestety, małżeństwo nie przetrwało próby czasu, a Bobrowski na stałe przeprowadził się do Stanów Zjednoczonych.
Wybrała inne życie
W 1978 r., będąc jeszcze na fali popularności, wyjechała z Łodzi. Zaczęła grać w warszawskich teatrach: w Komedii, a potem przez pięć lat w Dramatycznym. Kariera stała przed nią otworem. Wydawało się, że szybko znajdzie się w gronie najlepszych polskich aktorek. A jednak pokierowała swoim życiem zupełnie inaczej. W połowie lat 80. wróciła jednak do rodzinnego miasta, trzy lata później po raz ostatni pojawiła się przed kamerą, a w 1994 r... pożegnała się z aktorstwem. Dlaczego?
Wciąż jest uwielbiana
Wybrała karierę naukową. Poszła na pedagogikę na Uniwersytecie Łódzkim. Najpierw zdobyła tytuł magistra, później doktora, a jakiś czas temu obroniła habilitację. Co więcej, jako profesor nadzwyczajny wykłada na Wydziale Nauki o Wychowaniu i pisze prace naukowe o roli teatru w wychowywaniu dzieci i młodzieży. Zręcznie połączyła wykształcenie i pasję, dzięki czemu na uczelni jest wprost uwielbiana.
- To niezwykła osobowość. Jej urok osobisty i empatia, którą emanuje dookoła, jest niespotykana. Miałam przyjemność zdawać u niej egzamin dyplomowy. To było niepowtarzalne uczucie. Cieszę się, że mogłam poznać ją osobiście - opisała ją w internecie jedna z byłych studentek.