Ile zarabiają polscy aktorzy... poza aktorstwem?
Znany aktor za udział w reklamie może otrzymać nawet 1 mln zł. Kto z nich zarabia najwięcej - poza aktorstwem?
17.02.2011 | aktual.: 13.12.2018 20:20
Twarz i nazwisko – to może dać niezłą kasę! Rośnie liczba artystów milionerów Czy w Polsce da się wyżyć, będąc artystą? Tak, jeśli nie pracuje się w zawodzie. Ten dowcip nie jest do końca prawdziwy. Czołówka polskich gwiazd zarabia duże pieniądze, grając często w produkcjach niezbyt wysokiego lotu. Ale prawdziwe eldorado leży poza aktorską branżą – w świecie reklamy. Kto tam zdobędzie pozycję, sukces finansowy ma zapewniony.
Tyle tysięcy, ile godzin na planie… Każdy by tak chciał!
Aktorzy nieźle wychodzą na swoim wizerunku. Znany aktor za udział w reklamie może otrzymać nawet 1 mln zł. Aktorskie gwiazdy, jeśli dadzą się skusić na udział w telewizyjnym tasiemcu, mogą liczyć na 5, 7 czy nawet 10 tys. zł za jeden dzień zdjęciowy. Przekłada się to na zarobki rzędu przynajmniej kilkudziesięciu tysięcy złotych. Jeśli ktoś ma wzięcie u producentów i gra w kilku serialach, jego gaże automatycznie szybują w górę. Koledzy serialowych celebrytów, utrzymujący się z etatu w teatrze, o podobnych zarobkach mogą tylko pomarzyć. Według portalu wynagrodzenia.pl, średnia płaca w tym zawodzie nie dochodzi do 3 tys. zł.
Małgorzata Foremniak, Bogusław Linda, Paweł Deląg, Marcin Dorociński… Gorące nazwiska powtarzają się od lat, bo publiczność przyzwyczaja się do swoich ulubieńców. Ich obecność w kolejnych produkcjach napędza widownię i reklamodawców. Gwiazdy muszą jednak uważać, bo dopływ świeżej aktorskiej krwi jest konieczny. Nigdy nie wiadomo, czyim kosztem zrobi karierę nowicjusz.
Kopalnią złota dla aktorów stały się telewizyjne serie. Lecz i za główną rolę w filmie fabularnym gwiazda może dostać gażę w wysokości kilkuset tysięcy złotych. To jednak cięższy kawałek chleba. Znacznie lepiej za podobną sumę zagrać w reklamie dobrze prosperującej firmy. Parę wypowiedzianych głębokim głosem zdań, kilka uśmiechów – i już. Konto powiększa się o sumę pięciocyfrową. A może i większą? Tajniki umów wiążących aktorów z bankiem czy siecią komórkową są jednak objęte ścisłą tajemnicą. Za rekordzistę, pobierającego milionowe gaże, jest od lat uważany Marek Kondrat. On sam ani nie potwierdza, ani nie zaprzecza...
Sztuka… przez jakie „s”?
Czy można się dziwić aktorom? Zarabianie pieniędzy w reklamach, początkowo ostro krytykowane, nikogo już dzisiaj nie gorszy. Niektórzy próbują też sił w biznesie. Nawet jeśli porzucają, jak Kondrat, aktorską branżę, na nowej drodze pomaga im sława, jaką zyskali dzięki graniu.
Medialny rozgłos wspiera w biznesie, jednak nie gwarantuje powodzenia. W przypadku Marka Kondrata można mówić o autentycznym sukcesie. Jego sklepy z winem prosperują, aktor (eks-aktor?) jest związany umową z bankiem ING. W przypadku Bogusława Lindy, Zbigniewa Zamachowskiego i Wojciecha Malajkata status gwiazdy pomagał tylko przez pewien czas. Jeszcze w latach 90. otworzyli oni sieć restauracji pod nazwą „Prohibicja”. Początkowo interes szedł nieźle. Później jednak okazało się, że aktorska sława i odniesienia do amerykańskich filmów mogą nie wystarczyć. Interes upadł. Przyczyną były ponoć wysokie ceny i nie dość konkurencyjne menu aktorskich restauracji.
Artyści próbujący odgrywać role biznesmenów w latach 90. w ogóle mieli mniej szczęścia. Nie dysponowali taką gotówką, jak na przykład gwiazdy sportu. Nie mogli więc rozpocząć inwestycji z rozmachem. Brakowało też doświadczenia. Kto dziś pamięta, że biznesowe próby mieli za sobą Krzysztof Kolberger (firma odzieżowa) czy Jan Nowicki (dom mody)? Próby podejmowane w ostatniej dekadzie udawały się lepiej. Jako restauratorka zaczęła się realizować Katarzyna Figura. Bogusław Linda został współtwórcą prywatnej szkoły filmowej. Michał Żebrowski jest producentem swoich filmów, uczył się także zarządzania w wyższej szkole.
Czy istnieje recepta na sukces poza wyuczoną branżą? Na pewno warto przestrzegać kilku reguł. Aktorzy użyczają biznesowi swojej twarzy i medialnego przebicia. Nie powinni jednak mieszać się do interesów. – My, artyści, bujamy w obłokach i działamy pod wpływem impulsu. A biznes wymaga spokoju i koncentracji – tłumaczył Marek Kondrat. Dodawał też, że biznes powinien jednocześnie stanowić pasję – wtedy się powiedzie.
A gdzie w tym wszystkim sztuka przez duże S? Aktorów, którzy uważają udział w reklamach za uszczerbek na honorze, jest dzisiaj coraz mniej. To najczęściej mistrzowie ze starszego pokolenia. Nigdy nie zagrali w spocie reklamowym Gustaw Holoubek ani Tadeusz Łomnicki. Trudno wyobrazić w nim sobie Andrzeja Łapickiego. Rynek reklamowy coraz chętniej sięga jednak po aktorskie gwiazdy. A one bronią się przed jego propozycjami coraz słabiej.