Ile będzie kosztowała nowa siedziba TVP Gdańsk? Szacowany skok z 15 na 50 mln zł
Naczelna Izba Kontroli wydała raport o finansach TVP za lata 2014-2020. Część dotycząca TVP Gdańsk mówi m.in. o nowej siedzibie, która miała kosztować 15 mln zł, a teraz jej koszt jest szacowany przez publicznego nadawcę na 50 mln.
18.10.2021 17:59
Najwyższa Izba Kontroli przyjrzała się finansom centrali przy ul. Woronicza, ale także jej 16 lokalnym ośrodkom. Wnioski są jasne. NIK zarzuca spółce kierowanej przez Jacka Kurskiego nieprawidłowości w wydawaniu pieniędzy i zarządzaniu majątkiem. Raport stwierdza, że bez państwowego wsparcia – 3,7 mld zł - spółka ponosiłaby straty.
Nie dotyczy to jedynie centrali. W zeszłym roku minister kultury Piotr Gliński, w odpowiedzi na interpelację poselską podał, że 12 z 16 ośrodków regionalnych zakończyło 2019 r. na minusie.
Teraz "Gazeta Wyborcza Trójmiasto" przyjrzała się tej części nowego raportu NIK, która mówi o funkcjonowaniu ośrodka TVP w Gdańsku. Wnioski? Lokalny ośrodek telewizji publicznej w 2018 r. zanotował stratę ponad 3 mln zł, tak samo jak w roku 2019 – także 3 mln zł.
To nie koniec. Koszt budowy zapowiadanej nowej siedziby TVP w Gdańsku wzrósł z planowanych 15 do potencjalnych 50 mln zł (nie wiadomo, kiedy budowa miałaby ruszyć).
Poza tym TVP Gdańsk traci reklamodawców.
Zapytaliśmy dyrektor gdańskiego ośrodka TVP Joannę Strzemieczną-Rozen, skąd takie słabe wyniki finansowe i dlaczego budowa nowej siedziby miałaby kosztować 35 mln zł więcej, niż zakładano.
Biuro Prasowe TVP odpisało nam w tej sprawie w piątek, 22 października:
"TVP informuje, że po uzyskaniu zgód korporacyjnych, zostanie wszczęty przetarg na wybór generalnego wykonawcy budynku OTV Gdańsk, ale na razie takie decyzje nie zapadły, o czym mowa również w raporcie NIK. Dopiero ostateczna weryfikacja potrzeb programowych i funkcjonalnych, bardzo oszczędnego podejścia do założeń powierzchniowych budynku i konsolidacja funkcji pozwoli podjąć ostateczną decyzję. Przewidywana wstępnie kwota jest prawie o połowę mniejsza, w związku z tym zarzut o zwiększenie wartości inwestycji o 35 mln zł jest bezzasadny. Wzrost cen na rynku budowlanym pociąga za sobą konieczność ponownej analizy kosztów i aktualizacji koncepcji budowy siedziby. Trwają prace nad kosztorysem i koncepcją budowy obiektu. Oddziały są częścią Telewizji Polskiej, nie należy zatem ich postrzegać jako odrębnych podmiotów. Nie funkcjonują w oparciu o zasady samodzielnego rachunku ekonomicznego. Przedmiotem oceny finansowej Spółki, w tym przez organy zewnętrzne, jest wynik finansowy całego przedsiębiorstwa".
W rozmowie z WP były anonimowy pracownik TVP Gdańsk ocenia, że obecne władze telewizji nie patrzą na liczby.
- TVP zawsze, jeszcze przed PiS, była takim parowozem, do którego sypią węgiel i nikt nie patrzy, ile - mówi nasz rozmówca. - Dług był zawsze, ale przynajmniej można było starać się go zmniejszyć. A teraz? Podejrzewam, że obecnie nikt tych lokalnych dyrektorów z gospodarności nie rozlicza. Partia pompuje pieniądze i oczekuje w zamian propagandy. Obiecuje się pracownikom różne rzeczy, jak choćby wóz transmisyjny Full HD, ale niewiele z tych obietnic wychodzi.
Juliusz Braun, były prezes TVP za czasów Platformy Obywatelskiej, mówi nam, że nie należy mieć pretensji do lokalnych ośrodków za straty rzędu 3 mln zł.
- Ośrodki po prostu dostają za mało pieniędzy z centrali - ocenia. - Te 2-3 mln strat w oddziale w Gdańsku nie wydaje mi się dużym problemem.
- Problem widzę gdzie indziej: w kierunku, w jakim idą pieniądze - dodaje Braun. - Coraz więcej pieniędzy z abonamentu TVP przeznacza na rozrywkę w stylu Zenka Martyniuka i na sport. Takie akurat programy powinny spokojnie utrzymywać się z reklam. Dużo wydaje się też na podróże służbowe pracowników TVP - to wzrost o 80 proc. przez sześć lat. Bardzo dużo pieniędzy idzie też na zewnętrzne produkcje - kontrahenci zewnętrzni dostali w 2019 r. aż 400 mln zł. Jacek Kurski zapowiadał, że będzie robił wszystko wewnętrznie, co okazało się nieprawdą.
Joanna Strzemieczna-Rozen była wcześniej dyrektorką gdańskiego oddziału TVP w latach 2006-2009. Jej następca, Piotr Ostrowski, przeprowadził audyt, który wykazał szereg nieprawidłowości finansowych. Sprawa trafiła do prokuratury, jednak ta nie potwierdziła zarzutów.