"Humans": Gemma Chan o roli robota
04.05.2016 14:59
Przygotowując się do roli Anity spędziłaś sporo czasu w "szkole Synthów". Czego się tam nauczyłaś?
- Praktycznie wszystkiego - uczyłam się od nowa chodzić, stać i siadać. Androidy to maszyny zasilane przez baterię, która zużywa się nawet przy najmniejszej aktywności, więc każdy mój ruch musiał być bardzo oszczędny i dokładny. Niezwykłą precyzję tych maszyn musiałam oddawać nawet podczas najprostszych czynności, takich jak np. podnoszenie filiżanki - Synth musi ją odstawić w idealnie skoordynowany sposób bez jakiegokolwiek potrząśnięcia czy uronienia kropli. Z pozoru wydaje się to dość proste, ale w praktyce jest niezwykle trudne do wykonania. Poza tym za każdym razem, gdy chciałam się odwrócić, by na kogoś spojrzeć, musiałam najpierw obrócić oczy, a następnie głowę i potem całe ciało. Pamiętanie o tym było dla mnie prawdziwym wyzwaniem.
Z jakimi jeszcze trudnościami przyszło ci się zmierzyć?
- Oprócz tych czysto fizycznych, było także wiele emocjonalnych. Jako android nie mogłam się po prostu rozpłakać, a kiedy o tym zapominałam, od razu słyszałam: "Cięcie!". Poprawiano mi charakteryzację, wycierano łzy i zaczynaliśmy scenę od nowa. Podobnie było z oddechem - musiałam oddychać w jak najmniej widoczny sposób. To było naprawdę trudne.
Jesteś wielką fanką brytyjskiej piłki nożnej. Czy uważasz, że Synthy mogłyby być dobrymi piłkarzami?
- Jasne! Chociaż wydaje mi się, że w piłce nożnej i w ogóle w sporcie jest taki jeden mały element, którego nie dałoby się zaprogramować - chodzi o kreatywność. Maszyna sama musiałaby wpaść na to, żeby kogoś nabrać, zrobić jakiś trik i wykorzystać sytuację do strzelenia gola. Z drugiej strony jest przecież taka gra komputerowa FIFA, która świetnie symuluje prawdziwy mecz piłki nożnej. Więc kto wie?
Chciałabyś obejrzeć mecz rozegrany tylko przez Synthy?
- Jasne!
(Fot. AMC)
Czy sama chciałabyś mieć w domu androida?
- Zmieniam na ten temat zdanie niemalże codziennie! Wydaje mi się, że pewnie powstrzymywałabym się przed tym tak długo, jak to możliwe, ale ostatecznie i tak bym go sobie sprawiła. Na dodatek pewnie bym się od niego uzależniła. Chociaż to trochę dziwne, prawda? Masz w domu swojego Synhta, a potem myślisz, że kiedy pójdziesz spać, może zrobić ci coś złego...
Chyba lubisz science fiction - teraz grasz w "Humans", a wcześniej pojawiłaś się w odcinku specjalnym "Doktora Who: Wody Marsa".
- Kocham science fiction i mam wrażenie, że najlepsze produkcje tego typu poszukują odpowiedzi na to samo pytanie: co to tak naprawdę znaczy być człowiekiem? Takie właśnie pytanie stawia też serial "Humans". Niektórzy fani sci-fi uważają, że historia powinna toczyć się wyłącznie w przyszłości, w kosmosie bądź innym alternatywnym świecie. Ale ten serial pokazuje, że fabułę można osadzić w teraźniejszości i nie uchybić gatunkowi. Mam nadzieję, że fani sci-fi pokochają ten serial. A przy odrobienie szczęścia może również ci, którzy za nim nie przepadali, będą mogli odnaleźć w nim coś dla siebie i miło spędzić czas.
Zobacz także: w czym tkwi fenomen "Gry o tron"?