Historyczny odcinek "Nasz nowy dom". Najtrudniejszy, jaki nagrali
Dowbor w przyłbicy. Instruowała całą ekipę
"Nasz nowy dom" musiał się zmienić. Produkcja musiała dostosować się do panujących w Polsce warunków epidemicznych. Pracę nad programem Polsat na chwilę zawiesił, ale po wprowadzeniu zasad bezpieczeństwa ekipa Dowbor wróciła do remontowania domów potrzebujących.
Jak to wyszło w praktyce? Ostatni odcinek "Naszego nowego domu" można zapisać jako historyczny. Pierwszy raz widzieliśmy coś takiego.
Nasz nowy dom
Bez wątpienia to był jeden z trudniejszych do nakręcenia odcinków. Na początku Dowbor kilka razy zaznaczyła, że wszystko przebiega z godnie z regułami wprowadzonymi przez rząd na czas pandemii. Ona sama chodziła z przyłbicą, w podobne wyposażeni byli też pozostali członkowie ekipy remontowej.
Co więcej, wszyscy musieli zachowywać bezpieczny odstęp podczas pracy na planie. W tym odcinku liczyło się dobro nie tylko rodziny, której pomagała produkcja.
Gdy nagrywano ten odcinek, w Polsce obowiązywał jeszcze zakaz funkcjonowania hoteli i miejsc noclegowych. Dla rodziny znaleźli więc dom z ogrodem, gdzie mogli przeczekać remont i pierwszy raz w życiu przeżyć wakacje w innym miejscu.
Nasz nowy dom
Dowbor i ekipa pomagali pani Halinie, która razem z wnuczkami - Julią i Patrykiem - mieszka niedaleko Radomia. Kobieta jest w wyjątkowo ciężkiej sytuacji. Dom, który widzicie na zdjęciach, musiała wyremontować, żeby opieka społeczna nie odebrała jej dzieci.
Kobieta sądownie przejęła opiekę nad dziećmi, kiedy sytuacja w jej rodzinie stała się dramatyczna. - Córka z tatą popija. Ona trafiła nawet do więzienia, bo jechała bez prawa jazdy pod wpływem alkoholu. Myślałam, że jak wyjdzie na wolność, to coś w niej pęknie, skończy z tym alkoholem. Jak wyszła, to nawet nie wróciła do dzieci - opowiada.
Nasz nowy dom
Sąd postawił ultimatum. Albo pijący się wyprowadzą z budynku, albo to pani Halina będzie musiała zabrać dzieci i wprowadzić się do innego domu.
Trafił się dom, który wymagał gruntownego remontu. Nazbierało się tak wiele rzeczy, które trzeba było poprawić, że sprawa przerosła Halinę. W budynku nie było ogrzewania i nie działała instalacja elektryczna. Nie było podłóg. - Jest stary piec, który się rozwala. Dymi się, nie da się w nim napalić - opowiadała w programie.
Nasz nowy dom
- Nie ma łóżek, żeby dzieci miały na czym spać. Nie ma biurka do nauki. Nie ma tu warunków, ale wnuki chcą tu być, one ciągną, żeby tu przyjechać. Czują się tu bezpieczne i mają spokój - wyliczała w programie.
Nasz nowy dom
Zobaczcie, jak niesamowicie wygląda teraz dom Haliny i jej wnuków!
Nasz nowy dom
A tak wygląda jeden z pokoi dziecięcych. Piękne, pastelowe kolory. Jest przytulnie i bezpiecznie. Niesamowita metamorfoza zmieni życie tej rodziny. Co do tego nie ma wątpliwości.