Polityczne decyzje
Na przełomie lat 80. i 90. program "997" bił rekordy popularności. Jak wspominał prowadzący, oglądalność osiągała nawet 17 milionów widzów. Dziś, gdy widzowie mają do wyboru tak wiele kanałów i programów taki wynik jest właściwie nieosiągalny. Fajbusiewicz przyznawał też, że początkowo milicja w ogóle nie chciała dopuścić do emisji programu, gdyż "pokazywał, że nie łapią przestępców". TVP początkowo nie chcąc kłopotów zablokowała magazyn, aż wszyscy doszli do porozumienia. Ostatecznie władze postanowiły, że policja miała wręcz obowiązek pomagać przy programie. Przez wiele lat ekipa mogła liczyć na wsparcie merytoryczne ze strony policji. Na początku czerwca 1993 r. "Magazyn Kryminalny 997" spotkał się z krytyczną opinią ze strony Komendanta Głównego Policji Zenona Smolarka, który stwierdził, że jest on instruktażem dla przestępców i zabronił wszystkim policjantom z nim współpracować. Magazyn powrócił dwa lata później i utrzymał się do 2010 roku, przy czym pod koniec nadawano go już w TVP Info. W końcu szefostwo zdecydowało, by w ogóle go zdjąć z anteny. Fajbusiewicz wówczas miał już podejrzenia, dlaczego tak się stało.
- Nie powiem, że to są względy polityczne, ale one odegrały w tym jakąś rolę. W publicznej telewizji bez przerwy jest zawierucha polityczno-personalna. Ci, co tam trafiają do kierowania programami, mówiąc kolokwialnie, chcą się nachapać, bo wiedzą, że przychodzą tam na chwilę. Niektórzy dyrektorzy byli przecież na swoich stanowiskach zaledwie po kilka miesięcy. Żeby dać swoim kolesiom możliwość zarobienia, musieli wpuścić ich na antenę, a by zrobić dla nich miejsce, zdejmowali inne produkcje, bądź przepychali je na gorsze godziny. No więc ja tą metodą najpierw byłem spychany na coraz późniejsze godziny, co przełożyło się na słabnącą oglądalność. Dwa razy byłem też zdjęty z anteny – mówił w wywiadzie udzielonym "Dziennikowi" w 2015 roku.