Historia ukraińskiej sieroty, która miała udawać dziecko. Udzieliła pierwszego wywiadu
To miała być historia jak z horroru. Małżeństwo adoptowało ukraińską sierotę. Zorientowali się, że to nie dziecko, a dorosła kobieta. Córka groziła im śmiercią, chciała zabić także ich synka, malowała krwią po ścianach i miała inne brutalne zapędy. Opowiedziała swoją historię.
O sprawie jest głośno od kilku tygodni. Wszystko przez to, że historia opowiedziana przez Kristine i Michaela Barnett brzmiała niemal identycznie jak scenariusz filmu "Sierota". W rolach głównych oglądaliśmy Verę Farmigę i Petera Sarsgaarga. Tytułową sierotę grała Isabelle Fuhrman. Dziewczynka zmienia życie małżeństwa w koszmar. Gdy matka orientuje się, że wcale nie ma do czynienia z dzieckiem, jest już zdecydowanie za późno.
Kristine i Michael też miało podobno przypominać koszmar po tym, jak adoptowali Natalię. Ich opowieść trafiła do niemal wszystkich największych światowych mediów.
Sprawa była przerażająca. Małżeństwo utrzymywało, że gdy adoptowali Natalię, wszyscy twierdzili, że ma 8 lat. Dziewczynka związana była z nimi od 2010 r. Trzy lata później Barnettowie zostawili adoptowaną córkę w wynajętym specjalnie dla niej mieszkaniu i wyjechali ze Stanów do Kanady.
Twierdzili, że Natalia groziła im śmiercią. W ich opowieściach przewijają się historie o tym, jak stawała nad nimi, gdy ci spali. O tym, jak rysowała ich podobizny z odciętymi głowami. Kristine w jednym z wywiadów przyznała nawet, że dziewczyna groziła śmiercią ich biologicznemu synowi. Mówili o niej: niebezpieczna socjopatka.
Co więcej, Natalia miała mazać swoją krwią po ścianach i lustrach, próbując zastraszyć rodzinę Barnettów. Kristine w rozmowie z "Daily Mail" przeprowadzonej we wrześniu 2019 r. wyznała: - Wiedziałam, jak wlewa jakieś chemikalia, chyba wybielacz, do mojej kawy.
Natalia wszystkiemu przeczy
Natalia Grace Barnett przyjęła zaproszenie od Dr. Phila i udzieliła pierwszego telewizyjnego wywiadu.
Dziewczyna zaprzecza całkowicie temu, co mówią o niej Barnettowie. Podkreśla, że gdy ją adoptowali, naprawdę miała tylko 9 lat. Tu trzeba zaznaczyć, że małżeństwo zostało oskarżone o zaniedbanie dziecka i porzucenie go. Grozi im teraz odsiadka w więzieniu.
Na pytanie, czy udawała dziecko, mówi krótko: "To kłamstwo! Chcę, żeby ludzie poznali moją stronę tej historii".
Natalia mieszka teraz z nowymi opiekunami. Cynthia Mans i jej mąż w programie powiedzieli, że przeprowadzili specjalne badania kości, by potwierdzić wiek dziewczyny. Wyniki zgadzają się z tym, co mówi.
Pełen wywiad ma ukazać się w Stanach w czwartek. Wtedy dokładnie dowiemy się, co o tym wszystkim mówi sama Natalia. Barnettowie bronią się przeciwko oskarżeniom. Pewne jest, że sprawa znajdzie swój finał w sądzie. Jeśli sąd uzna ostatnie wyniki badań, które wskazują na nastoletni wiek Natalii, małżeństwo odpowie za porzucenie dziecka.