Hirek Wrona zmaga się z koronawirusem. "Człowiek jest całkowicie bezradny"

Hirek Wrona opowiedział o swoich kłopotach zdrowotnych, związanych szczególnie z zakażeniem koronawirusem. Dziennikarz podzielił się swoim doświadczeniem i nie szczędził krytyki dotyczącej systemowych rozwiązań, w których jego zdaniem dobro pacjenta jest na końcu.

Hirek Wrona
Hirek Wrona
Źródło zdjęć: © ONS.pl
Urszula Korąkiewicz

Pandemia koronawirusa nie odpuszcza. Dzienna liczba zakażeń wciąż jest bardzo wysoka, a w sieci nie brakuje relacji osób, które przechodziły lub przechodzą chorobę. Także tych znanych. Lista gwiazd i celebrytów, którzy zdecydowali się opowiedzieć o swoich zmaganiach z chorobą wciąż się wydłuża.

Swoim doświadczeniem postanowił podzielić się także popularny dziennikarz muzyczny, Hirek Wrona. W rozmowie z serwisem Plejada opowiedział o tym, jak się czuje i jakie skutki w jego przypadku przyniosło zakażenie Sars Cov 2.

- Bywało lepiej, ale bywało też gorzej. Z racji moich różnych chorób, trochę granica się zaciera między tym bólem, który przyszedł z COVID-19, a tym, który towarzyszy mi na co dzień. Boli potwornie, spać nie można i nikomu nie życzę, żeby przeszedł przez zakażenie koronawirusem. Nie wiem, jak będzie dalej ze mną…- powiedział serwisowi.

Dziennikarz zaznaczył, że aby być pewnym że zakaził się właśnie tym typem wirusa zrobił test, ale musiał go wykonać prywatnie. Podkreślił, że wpływ na decyzję o przebadaniu miała jego żona, która zaobserwowała niepokojące sygnały.

Dziennikarz ma największy żal o to, że musiał zabiegać o prywatne wykonanie testu, bo w ramach państwowej służby zdrowia nie mógł na to liczyć. - W tym momencie refleksja: po co ja ten ZUS co miesiąc płace? – dodał gorzko. Podkreślił, że mimo iż jego test okazał się pozytywny, to żony, szczęśliwie, negatywny.

- Nie bardzo wiedziałem, gdzie mam pójść, ponieważ pani w przychodni, do której należę, powiedziała, że w bliżej nieokreślonym czasie pani doktor zadzwoni. Pogotowie nie przyjeżdża do takich przypadków, ponieważ trzeba mieć niedotlenienie poniżej 90 procent, żeby przyjechali. Człowiek jest właściwie bezradny, bezsilny kompletnie – podsumował w rozmowie z serwisem.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)