Rozrywka"Hipnoza" to nie ściema! Producent TVN i hipnotyzer zdradzają kulisy programu

"Hipnoza" to nie ściema! Producent TVN i hipnotyzer zdradzają kulisy programu

Wokół "Hipnozy" ciągle głośno. Choć format przyciąga widzów przed telewizory, to część z nich cały czas zastanawia się, czy to, co dzieje się na ekranie, jest prawdziwe. Producent programu zapewnia, że w "Hipnozie" wszystko dzieje się naprawdę.

"Hipnoza" to nie ściema! Producent TVN i hipnotyzer zdradzają kulisy programu
Źródło zdjęć: © Materiał prasowy | tvn

- Jesteś przekonany, że… - tymi słowami Artur Makieła, certyfikowany hipnotyzer należący do British Association of Hipnotherapy, rozpoczyna zabawę, która, jak piszą producenci - zarażać będzie ogromną dawką humoru i śmiechu. Niestety, jeśli czytać złośliwe uwagi internautów - nie wszystkim było do śmiechu. Nie każdy był także "przekonany, że...", to co w programie, dzieje się naprawdę. Format wzbudza wiele emocji, ale i przyciąga przed telewizory blisko dwa miliony widzów. W rozmowie z Wirtualną Polską producent "Hipnozy" Wojciech Iwański i hipnotyzer Artur Makieła tłumaczą, jak jest naprawdę.

Obraz
© Materiał prasowy | tvn

Oskar Netkowski, Wirtualna Polska: Internet okazał się bezlitosny dla "Hipnozy". Jak zachęcić ludzi do oglądania tego programu?
Wojciech Iwański: Polacy, jak wiemy, są niedowiarkami. Mają charakter, który wszędzie szuka ściemy, przez co rodzi się hejt. Ale nawet ludzie, którzy byli obecni na planie przed rozpoczęciem zdjęć, nie dowierzali, że tak szybkie wejście w stan hipnozy jest możliwe. Podobne wątpliwości mają widzowie, bo to pierwszy tego typu program na rynku. Jako producent mogę powiedzieć jedno: nie, nie udają. To wszystko dzieje się naprawdę.

Zastanawialiście się z resztą ekipy producenckiej dlaczego tak się dzieje?
Polacy zbyt mało wiedzą o hipnozie. To zjawisko kojarzy im się m.in. z funkcją terapeutyczną, a często z jakimiś czarami. My mówimy tutaj o hipnozie scenicznej. Wprowadzenie uczestników w ten stan trwa długo, to proces do którego ich przygotowujemy. To, że uczestnicy zasypiają na pstryknięcie palcami, to efekt sceniczny, ale faktyczny - ci ludzie naprawdę śpią na wizji. Tylko to jest taki specyficzny sen, w którym działają i się bawią. To jest trochę tak, jakby nagle przenieśli się z powrotem do czasów dzieciństwa i pozwolili sobie na zabawę.

Jak przekonacie widzów do autentyczności tego zjawiska w programie?
Ludzie, którzy sami nie doświadczą hipnozy, być może nie uwierzą. Taki mamy niestety charakter. W ostatnich dniach nasz hipnotyzer, Artur Makieła przeprowadził bardzo ciekawy eksperyment w "Dzień Dobry TVN" - na oczach widzów wprowadził w stan hipnozy jedną z uczestniczek. Pamiętajmy jednak, że "Hipnoza" to program rozrywkowy, zależy nam przede wszystkim na tym, aby widz się śmiał. To także świetna zabawa dla uczestników. Cała seria oparta jest o brytyjski format, toteż słyszę głosy, że w tamtejszej wersji wszystko było takie samo – tak, było, bo scenariusz jest ten sam. Zadania są te same, bo to format, ale sugestie hipnotyzera są czasami inne - lokalnie dopasowane do naszych uczestników.

Kolejnym zarzutem było to, że w programie pojawiają się osoby, które brały udział w innych programach telewizyjnych - cóż, niektórzy to lubią i zgłaszają się do wielu programów, gdzie pozytywnie przechodzą przez castingi. U nas najważniejsze jest, że ktoś jest podatny na hipnozę i chce się nią bawić. Wcześniejsze doświadczenie telewizyjne nie było żadnym problemem - to, że ktoś ma na swoim koncie udział w programie telewizyjnym, nie czyni z niego profesjonalnego aktora. Pamiętajmy też, że podczas castingów decydujące było dla nas to, jak dana osoba reaguje na hipnozę. Sprawdzaliśmy wszystkie wskaźniki fizjologiczne, a te bardzo trudno oszukać.

Skąd wiadomo, że Artur Makieła jest postacią wiarygodną? Dlaczego mamy mu wierzyć?
To było duże wyzwanie, aby znaleźć kogoś odpowiedniego. Artura poznaliśmy na Przystanku Woodstock, gdzie w namiocie robił to samo, co w programie. Sprawdziliśmy jego umiejętności i zdał egzamin. Zahipnotyzował nawet Filipa Chajzera, któremu łatwiej prowadzi się teraz program, bo wie, na czym to polega.

Obraz
© Materiał prasowy | tvn

O szczegóły i o to, jak wygląda program "od kuchni" zapytaliśmy hipnotyzera, który na co dzień zajmuje się zagłębianiem w ludzki umysł. I choć hipnoza to jego chleb powszedni, bo w branży pracuje od lat, sam dobrze wie, że nie wszystkich da się zahipnotyzować.

Oskar Netkowski, Wirtualna Polska: Kto może wziąć udział w "Hipnozie"?
Artur Makieła: Każdy człowiek w hipnozę wchodzi do pewnego stopnia. To stan, którego każdy z nas doświadcza codziennie. To się dzieje, kiedy czytamy książkę, jedziemy autem. Jesteśmy tak skoncentrowani na wykonywanej czynności, że przestajemy słyszeć to, co dzieje się dookoła. Inną sprawą są sugestie, na które nie każdy człowiek jest podatny. Na castingu było ok. tysiąca osób, które "przetestowaliśmy". Poddawaliśmy ludzi wielokrotnej kwalifikacji medycznej oraz psychologicznej, żeby sprawdzić, czy zdrowotnie są zdolni do hipnozy.

Nie każdego da się zahipnotyzować?
Chodzi o zdolność podążania za sugestiami. Dla mnie najważniejsze było odesłanie wszystkich, którzy mieliby coś udawać - a takie osoby również przychodziły na castingi. Nie byłem w tym sam, pomagał mi inny doświadczony hipnoterapeuta, który również zwracał uwagę na to, czy ludzie są autentycznie zahipnotyzowani. Formuła programu jest taka, że uczestnicy mają do wykonania proste zadania, za co dostają pieniądze. Sugestie, które im dawałem podczas wykonywania poszczególnych zadań, nie ułatwiały, a wręcz przeciwnie - stawały się przeszkodą w drodze po wygraną.

Nie było miejsca na reżyserię?
Gdybyśmy mieli coś udawać, bylibyśmy nieuczciwi wobec widza… Szukaliśmy ludzi, którzy noszą w sobie poziom podatności na hipnozę i będą realizowały moje sugestie. Z doświadczenia wiem, że istnieje odsetek ludzi, który jest podatny na hipnozę, na sugestie. Mają w sobie duży poziom otwartości i zaufania do hipnotyzera, który powoduje, że nie tylko wchodzą w stan hipnozy, ale także podążają za tym. Każdy z castingów odsiewał sporą część osób i zostawali tylko ci, o największej zdolności podążania za sugestiami.

Obraz
© Materiał prasowy | tvn

Wystarczy sama podatność na sugestię, żeby ulec hipnozie? To przerażające!
Tutaj bardzo ważną rolę odgrywa wyobraźnia. Jako dzieci mieliśmy zdolność do kreowania rzeczywistości. Np. dwa krzesła i koc wystarczały do tego, żeby w swojej wyobraźni zamienić je w dom. Ten świat wyobraźni stawał się dla nas równie prawdziwy, co ten istniejący. Nasz umysł potrafi także w dorosłym życiu korzystać z tej fantazji z dzieciństwa. W codziennym zabieganiu, frustracjach i rutynie, przykrywamy tę zdolność warstwą kurzu i zdarzeń. W stanie hipnozy uwalniamy potencjał, który pobudza naszą kreatywność i wyobraźnię - wtedy ludzie wchodzą w wyimaginowany, dziecięcy świat, który staje się dla nich w tym czasie prawdziwy. Sugestie stają się prawdziwe. I właśnie tego szukaliśmy. Ludzi, u których wiedzieliśmy, że tak głęboko wejdą w ten świat, że na czas, kiedy są w stanie hipnozy, będzie to dla nich rzeczywistością.

Czy zatem sami siebie jesteśmy w stanie zahipnotyzować?
Każdy człowiek, jeśli wie jak, może wejść w autohipnozę. Potrzebna jednak jest do tego obszerna wiedza. Tak jak wspominałem, każdy człowiek na co dzień wchodzi w stan hipnozy - jedziesz autem, pełna koncentracja i skupienie, ale w którymś momencie nie pamiętasz, co działo się z tobą przez ostatnie 20 minut - to także stan hipnotyczny. Wchodzimy naturalnie w takie stany.

Obraz
© Materiał prasowy | tvn

Uczestnicy mogli zatem sami siebie zahipnotyzować…
Moją rolą było wywołanie stanu umysłu w konkretnej sytuacji, tak, aby ominąć czynnik krytyczny świadomości.

Wycofać czynnik krytyczny świadomości? Ludzie robili rzeczy niezgodne z ich systemem wartości?
Specyfiką hipnozy jest fakt, że ludzie nie oceniają, nie analizują. Nie poddają zastanowieniu, czy są tyranozaurem, czy nie. Na tyle, na ile prowadzi ich podświadomość, na tyle stają się taką postacią. Uczestnicy mówili ma za kulisami, że to wspaniałe uczucie! A co do systemu wartości… W stanie hipnozy przoduje relaks i odprężenie. Jeżeli hipnotyzer dałby takiej osobie sugestię, która jest niezgodna z jej systemem wartości to dzieje się naturalna reakcja organizmu, poniekąd obronna. Jesteś odprężony i ktoś nagle naciska na twój system wartości – rodzi się stres, frustracja, zwiększa się częstotliwość fal mózgowych i ludzie bardzo szybko się wybudzają. Sugestia przestaje działać.

Obraz
© Materiał prasowy | tvn

Zdarzyło się panu, żeby ktoś się wybudził podczas hipnozy?
Podczas nagrywania programu nie było takiej sytuacji, ale na castingach już tak. Test zdały osoby, które po wejściu w stan hipnozy w pełni podążają za moimi sugestiami. Szukaliśmy osób, dla których kamery w studiu, publika i obecność prowadzących przestają być istotne, gdy wejdą w świat hipnozy.

Czy hipnoza, którą stosujecie w programie może mieć właściwości zdrowotne?
Hipnoza sceniczna, a z taką mamy do czynienia w TVN, nie ma wartości terapeutycznych. Natomiast uczestnicy naszego programu odzywają się do nas i mówią, że udział w programie był jedną z najfajniejszych przygód w ich życiu. Twierdzą, że podniosła im się pewność siebie, poczucie własnej wartości. To nie było naszym celem, ale hipnoza faktycznie tak działa! W momencie, kiedy odpuszczają stresy, to docieramy do radości, którą głęboko w sobie nosimy – i taki długofalowy rezultat został u naszych uczestników. Jednemu z uczestników zniknęły nawet migreny – poznamy go w jednym z odcinków. Program "Hipnoza" to jest zabawa.

Chce mi pan powiedzieć, że hipnoza będzie zjawiskiem na miarę relaksu w SPA?
Prowadzę gabinet terapeutyczny, gdzie pomagam ludziom. Mam nagrania relaksacyjne, które przywracają wewnętrzną równowagę. Swego czasu robiłem sesje relaksacyjne np. w grocie solnej, gdzie ludzie przychodzili na godzinę, a ja wprowadzałem ich w stan hipnozy. Czyli zabierałem ich w mentalną podróż, która wiązała się z odcięciem się od obowiązków, zmęczenia, co skutkowało zaprogramowaniem w ich podświadomości pewności siebie i pobudzeniem kreatywności. Hipnoza bazuje na współpracy. Do mnie przychodzą ludzie, którzy chcą coś zmienić w życiu.

Obraz
© Materiał prasowy | tvn

Biorąc pod uwagę zapewnienia stacji i osób zaangażowanych w produkcję, "Hipnoza" ma szansę na to, żeby format sprawdził się w Polsce. Może widzom potrzeba czasu i jeszcze kilku odcinków, żeby uwierzyć w to, co dzieje się w programie? Trudno się nie zgodzić, że jako kraj jesteśmy niedowiarkami i do wszystkiego trzeba nas przekonywać kilka razy. Za nami dwa odcinki programu, a więc do trzech razy sztuka. W sobotę usiądźmy wygodnie w fotelach i poddajmy się hipnozie raz jeszcze, może faktycznie stres po całym tygodniu odpuści i w raz z "Hipnozą" o 20:00 przyjdzie relaks.

Źródło artykułu:WP Teleshow
tvnfilip chajzerhipnoza
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (108)