Halina Dobrowolska: jedna z najbardziej niedocenionych polskich aktorek
Zdolna, pracowita i utalentowana – tak mówili o niej przyjaciele i krytycy. A także, jak dodawali niektórzy, jedna z bardziej niedocenianych polskich aktorek. Halina Dobrowolska długo walczyła o swoją pozycję w branży. Przez lata zachwycała na teatralnej scenie i zbierała doskonałe recenzje.
Widzowie kojarzą ją tylko z jedną rolą
Halina Dobrowolska długo walczyła o swoją pozycję w branży. Przez lata zachwycała na teatralnej scenie i zbierała doskonałe recenzje. Dlatego ze smutkiem odnotowała fakt, że widzowie tak naprawdę kojarzą ją tylko z jedną rolą. Dla publiczności już na zawsze pozostała panią Marią z „Klanu”, sympatyczną seniorką serialowego rodu Lubiczów.
Rozgoryczenie było tym większe, że w zasadzie wcale nie planowała nawet zjawiać się na przesłuchaniu. Hanna Dobrowolska, gdyby żyła, 25 kwietnia obchodziłaby 86. urodziny.
CZYTAJ DALEJ >>>CZYTAJ DALEJ >>>
Aktorstwo było jej przeznaczeniem
Urodziła się 25 kwietnia 1930 w Wilnie, gdzie spędziła pierwsze lata życia, później wraz z rodzicami przeniosła się do Wałbrzycha.
Na scenę ciągnęło ją od dziecka, choć zanim zamarzyła o teatrze, pragnęła zostać primabaleriną. Przez jakiś czas uczęszczała do szkoły baletowej, lecz kiedy posmakowała aktorstwa, zrozumiała, że właśnie granie jest jej przeznaczeniem.
Do szkoły teatralnej w Krakowie dostała się bez żadnych problemów. Dyplom odebrała w 1955 roku.
Z potrzeby serca
Na scenie była w swoim żywiole.
- Aktorką zostałam z potrzeby serca – mówiła na łamach "Rzeczpospolitej".
Teatr był jej całym światem. Przed kamerami stawała wprawdzie chętnie, ale rzadko, bo filmowcy nie mieli szansy poznać się na jej talencie.
Na ekranie zadebiutowała w połowie lat 50. Pojawiła się w filmach „Godziny nadziei” i „Nikodem Dyzma”. Później często występowała w spektaklach telewizyjnych.
Nieograna twarz
Kiedy usłyszała o przesłuchaniach do telenoweli „Klan”, początkowo wcale nie była zainteresowana.
Już wcześniej zdecydowała się przejść na aktorską emeryturę i każdą wolną chwilę poświęcała nowemu hobby – pisaniu scenariuszy i małych form literackich. Coś jednak skłoniło ją do zmiany decyzji i wreszcie poszła na casting.
- Szukaliśmy aktorki w zaawansowanym już wieku, ale takiej, która miałaby "nieograną" twarz, nieznaną bardzo szerokiej publiczności. Gdy na casting przyszła pani Halina, niemal od razu było dla nas jasne, że ona właśnie, osoba z klasą, najlepiej zagra telewizyjną Marię - mówił Wojciech Niżyński, scenarzysta i współproducent telenoweli TVP.
Doskonała aktorka
Ekipa filmowa była pod takim wrażeniem talentu aktorki, że Dobrowolska rolę dostała praktycznie od ręki. Później również nie szczędzono jej komplementów.
- To było zdumiewające, jak dobrze Halina Dobrowolska poradziła sobie z tym zadaniem. To była osoba jakich mało, pracowita, zawsze perfekcyjnie przygotowana do pracy, serio traktująca to, co robi- mówił Wojciech Niżyński.
Aktorka błyskawicznie zaskarbiła sobie sympatię widzów.
Życiowe paradoksy
Lecz właśnie ta nagle zdobyta popularność przysporzyła Dobrowolskiej zgryzoty.
Ze smutkiem skonstatowała, że praktycznie nikt nie kojarzy jej z ról teatralnych, a widzowie rozpoznają ją wyłącznie dzięki postaci Marii Lubicz.
- Życie składa się z paradoksów. Bo czyż nie jest paradoksem, że zaczęto o mnie pisać, mówić, prosić o wywiady, autografy, spotkania nie wtedy, kiedy grałam wielkie role w teatrze i otrzymywałam świetne recenzje, lecz teraz, gdy jestem na emeryturze, najlepsze lata mam poza sobą i gram w serialu "Klan"- żaliła się w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".
Poważna choroba
„Klan” był jej ostatnim projektem zawodowym. W trakcie pracy nad serialem Dobrowolska poważnie zachorowała, choć długo ukrywała swój stan przed widzami, nie chcąc nikogo obarczać prywatnymi problemami.
Niestety, nie była już w stanie dłużej grać. Po przerwie wakacyjnej nie powróciła na plan. Producenci zdecydowali się uśmiercić graną przez nią postać, co dla aktorki, walczącej z chorobą nowotworową, było bolesnym ciosem.
Zmarła 13 października 1999 roku.(sm/mn)