Gutowski: Karol Wojtyła tuszował pedofilię jako kardynał krakowski
Dziennikarz Marcin Gutowski w nowym reportażu przedstawia dokumenty i dociera do świadków, którzy wskazują, że w latach 1964-78 metropolita krakowski kardynał Karol Wojtyła tuszował pedofilię podległych mu księży. Emisja dziś o godz. 20.30 w TVN24.
06.03.2023 | aktual.: 06.03.2023 09:32
- Żyliśmy w jakieś mitologii – stwierdza Anna Karoń-Ostrowska, filozofka, publicystka portalu "Więź" i przyjaciółka Karola Wojtyły.
Ona i wiele innych osób, które wypowiadają się w nowym reportażu Marcina Gutowskiego z TVN24, twierdzi, że nasza wiedza o Janie Pawle II była wybiórcza, szczątkowa i w dużym stopniu zakłamana.
Wygląda bowiem na to, że proces beatyfikacji odbył się za szybko. Na światło dzienne wychodzą coraz to nowe fakty z życia polskiego papieża, która każą zapytać o jego świętość. Wiele osób powtarza: trzeba prowadzić dalsze badania, sprawdzić wszystkie tropy. Problem w tym, że kościelne archiwa są zamknięte przed dziennikarzami – a wydają się oni jedyną grupą zainteresowaną w dojściu do prawdy. Nie ma takiej woli ze strony polskiego Kościoła czy polskich polityków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Informowali Wojtyłę o nadużyciach
Nowy reportaż Gutowskiego (emisja dziś o godz. 20.30 w TVN24) zatytułowany jest "Franciszkańska 3". Dla tych, którzy nie znają Krakowa – to adres Pałacu Biskupów Krakowskich, siedziba kurii i arcybiskupa krakowskiego. To tu urzędował metropolita krakowski, kardynał Karol Wojtyła w latach 1964-78, zanim został Janem Pawłem II i wyjechał do Watykanu.
Gutowski, który we wcześniejszych częściach wieloodcinkowego reportażu "Bielmo" pokazywał, jak Watykan za pontyfikatu Jana Pawła II tolerował i przymykał oko na pedofilię m.in. Theodora McCarricka, Marciala Maciela Degollado i arcybiskupa Wiednia Hansa Hermanna Groëra, tym razem cofa się w czasie. Sprawdza, jak wobec polskich księży-pedofilów zachowywał się Wojtyła zanim został papieżem.
Śledztwo dziennikarskie w tej prawie jednocześnie prowadziła dwójka dziennikarzy: Marcin Gutowski dla telewizji TVN24 oraz holenderski dziennikarz Ekke Overbeek, który swoje odkrycia opublikował we właśnie wydanej książce "Maxima Culpa. Jan Paweł II wiedział" (wywiad z Overbeekiem wkrótce na łamach wp.pl)
Ich ustalenia są zgodne. Metropolita krakowski w latach 60. i 70. wiedział o co najmniej kilku duchownych, którzy dopuszczali się pedofilii na terenie jego archidiecezji.
Skąd ta wiedza? Zarówno Gutowski jaki i Overbeek dotarli do dokumentów zgromadzonych w IPN (Kościół swoich archiwów nie chce ujawnić), ale także do świadków, ofiar i ludzi, którzy osobiście informowali kardynała Karola Wojtyłę o nadużyciach seksualnych podległych mu księży.
Gutowski: - Po tym, co pokażemy, nie będzie już można powiedzieć, że Jan Paweł II, Karol Wojtyła nie wiedział o tym, że księża - także podlegający mu księża - wykorzystują nieletnich.
Trzy przypadki: Saduś, Surgent, Loranc
W reportażu Gutowskiego oglądamy trzy konkretne przypadki.
Ks. Bolesław Saduś: pracował w krakowskiej kurii, u boku Wojtyły; odpowiadał za katechizację dzieci i młodzieży, a następne był proboszczem w parafii św. Floriana. Był też współpracownikiem SB. Molestował przez lata chłopców. Gdy skandale z jego udziałem wyszły na jaw, przyszły papież wysłał go do Austrii. Jednak rekomendując Sadusia austriackiemu kardynałowi Wojtyła nie zająknął się o nadużyciach seksualnych polskiego księdza. Wysyłał go tam po prostu "na studia". Później wielokrotnie się z ks. Sadusiem spotykał. Gutowski uważa, że wysłanie księdza-pedofila za granicę to jasny przykład tuszowania pedofilii przez Karola Wojtyłę.
Ks. Eugeniusz Surgent. Krakowska kuria wiedziała o nadużyciach seksualnych tego duchownego co najmniej od 1969 roku. Surgent deprawował nieletnich w Żywcu, Wieliczce, na krakowskim Salwatorze, w Lachowicach, Lipnicy Wielkiej i Kiczorach. Wpadł w tej ostatniej wsi, skazano go wtedy sądownie na kilka lat więzienia. Po wyjściu został co prawda przez Wojtyłę wydalony z archidiecezji krakowskiej, ale znalazł nowe miejsce pracy w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Tam dalej, jako duszpasterz i nauczyciel religii, molestował nieletnich, aż do połowy lat 80.
Ks. Józef Loranc wielokrotnie molestował dziewczynki w Mutnym (powiat Żywiec) – wkładał im rękę do majtek czy penisa do ust. Działo się to także w czasie lekcji religii. Miejscowy proboszcz ks. Feliks Jura pojechał do Krakowa i zreferował całą sprawę Wojtyle. Wojtyła wezwał Loranca i skierował do klasztoru cystersów w Mogile na rekolekcje. W 1970 roku Loranc został za swoje przestępstwa aresztowany i trafił do więzienia. Wyszedł po roku. Wojtyła przywrócił do go pracy kapłańskiej w parafii Najświętszej Rodziny w Zakopanem. Następnie Loranc został kapelanem w szpitalu w Chrzanowie.
Zarówno Gutowski jak i Overbeek twierdzą, że przenoszenie księży z miejsca na miejsce, wysyłanie ich do klasztoru czy skazywanie w ramach pokuty na rekolekcje podchodzi pod tuszowanie pedofilii.
Jednak wypowiadający się w materiale Gutowskiego dziennikarz "Rzeczpospolitej" Tomasz Krzyżak, który także badał te same sprawy, uważa, że Wojtyła niczego nie tuszował. Jego zdaniem ówczesny metropolita krakowski miał działać zgodnie z prawem kanonicznym. Ks. Surgent został zwolniony z pracy w archidiecezji krakowskiej, a do nowej archidiecezji na północy Polski nie przeniósł go Wojtyła. Z kolei ks. Loranc mógł co prawda po wyjściu z więzienia pełnić funkcje kapłańskie, ale bez katechizacji dzieci i młodzieży. Wojtyła miał uznać, że rok więzienia to wystarczająca kara dla niego.
Czy kardynał Sapieha "badał" kleryków?
Gutowski dodaje w ostatniej części swojego dokumentu jeszcze jeden wątek. Twierdzi, że młody Wojtyła mógł być świadkiem molestowania seksualnego, kiedy formował się jako ksiądz w latach 40. pod okiem kardynała Adama Sapiehy w Krakowie.
Wojtyła zapisał się do konspiracyjnego seminarium w 1942 roku. Sapieha był jego mentorem. Po wojnie Wojtyła przyjmuje święcenia w 1946 roku, potem wyjeżdża do Rzymu oraz jeździ po Europie i pisze doktorat (1948 rok).
Jednak zarówno Gutowski jak i Overbeek dotarli do dokumentów, z których wynika, że Sapieha miał w seminarium rozbierać i molestować kleryków, czy poddawać ich "badaniu medycznemu". Tak zeznawali ks. Anatol Boczek (współpracownik UB) oraz ks. Andrzej Mistat, na którego teczkę w IPN trafiła prof. Joanna Tokarska-Bakir. W dokumencie TVN24 pada cytat, że abp Sapieha miał cierpieć na "przypadłość arystokracji" (homosekualizm).
Wojtyła mógł być świadkiem patologicznych zachowań abpa Sapiehy w młodym wieku. Być może przyzwyczaił się wtedy, że tak właśnie zachowują się hierarchowie. Jak mówi Overbeek postać Sapiehy może okazać się kluczowa dla zrozumienia, dlaczego późniejszy papież Jan Paweł II milczał i odwracał wzrok, gdy docierały do niego informacje o przestępstwach seksualnych księży.
Nie wszyscy dają wiarę rewelacjom Gutowskiego i Overbeeka w sprawie Sapiehy. Wątpi m.in. Juliusz Braun, były prezes TVP i były przewodniczący KRRiT. Pisze on, że "kardynał Sapieha nie żyje od ponad 70 lat. Nie ma więc już żadnych żyjących świadków, ani potencjalnych pokrzywdzonych. Jedyne źródło to materiały IPN. Warto pamiętać o podstawowej zasadzie obowiązującej badaczy: źródło może być prawdziwe, ale jego treść niewiarygodna".
Także ksiądz Isakowicz-Zaleski uznał, że należy uważać na esbeckie źródła.
Jednak Tomasz Terlikowski uważa, że zarówno w sprawie Sapiehy, jak i Wojtyły, potrzebne są badania i komisja, a nie lekceważenie i bagatelizowanie tematu. - Prawda jest ważniejsza niż dobra opinia, mity historyczne i nasze dobre samopoczucie - uważa Terlikowski.
- Nie wiem, jak sobie z tą nową wiedzą poradzimy, ale musimy to wszystko badać, jeśli chcemy żyć w prawdzie – mówi u Gutowskiego Anna Karoń-Ostrowska o jego ustaleniach na temat Wojtyły.
Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski