Grał w "Milionerach", żeby zabrać dziewczynę w daleką podróż. Nieźle rozbawił publiczność

W teleturnieju pojawiło się dwóch interesujących uczestników. Jeden zabłysnął poczuciem humoru, a drugi imponującą wiedzą.

Grał w "Milionerach", żeby zabrać dziewczynę w daleką podróż. Nieźle rozbawił publiczność
Źródło zdjęć: © TVN/x-news
Michał Dziedzic

Na początku na przeciwko Huberta Urbańskiego zagrał Krzysztof. Choć chłopakowi nie udało się dojść daleko w grze o milion, swoimi komentarzami rozbawił publiczność. Już przy pytaniu za 5 tys. zł. nie miał ani jednego koła ratunkowego. Gdy padło pytanie o to, jak wylicza się BMI, wyznał z ulgą: "W końcu coś wiem!'. Przy okazji powiedział, że musi wygrać sporą sumę, żeby zabrać ukochaną na wycieczkę do Nowej Zelandii.

- 10 tys. zł. dla dwóch osób na Nową Zelandię to nie starczy... - użalał się.
- Z jaką dziewczyną pojedziesz? - zapytał Urbański.
- A ze swoją własną. Alicja ma na imię - odpowiedział żartobliwie uczestnik.

Niestety po długich dywagacjach, zdradzających zupełny brak znajomości lektur szkolnych, uczestnik błędnie odpowiedział na pytanie: "Jakie nazwisko przyjęła po ślubie Basia Jeziorkowska z trylogii Sienkiewicza?".

- A trudno, to będzie odpowiedz "C": Skrzetuska - powiedział. I wyszedł ze studia z zaledwie tysiącem złotych.

Na jego miejscu zasiadł Mikołaj, który okazał się bardzo zdeterminowany, by wygrać milion. Jak zdradził Urbański, już jakiś czas temu napisał na facebookowym profilu programu, że będzie trzecim w Polsce zwycięzcą teleturnieju, i że ogląda każdy odcinek. Udało mu się wygrać już 125 tys., a do dyspozycji ma wciąż wszystkie koła ratunkowe. Myślicie, ze w kolejnym odcinku wygra milion?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)