"Gra o tron": To już nie jest serial, który pokochały miliony

Po ostatnim budzącym skrajne emocje odcinku, fani "Gry o tron" byli tak ciekawi ciągu dalszego, iż ich apetyt po raz kolejny w tym roku musieli zaspokajać internetowi piraci, którzy dostarczyli im fragmenty odcinka na kilka godzin przed premierą. Niektórzy je widzieli. Mówili, że są straszne. Nie przypuszczałem, że tak bardzo.

"Gra o tron": To już nie jest serial, który pokochały miliony
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Michał Fedorowicz

06.05.2019 | aktual.: 06.05.2019 06:36

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jeżeli lament po stoczonej w poprzednim odcinku "Gry o tron" Bitwie o Winterfell wznieśli tylko niektórzy wierni fani serialu HBO, to po tym, co stacja pokazała dziś, płakać będą wszyscy. Tak, moi drodzy, tego naprawdę nie da się już oglądać. "Gra o tron" właśnie zaliczyła najgorszy odcinek w swojej historii. I niewiele wskazuje na to, by producenci i twórcy serialu byli w stanie to naprawić.

Problem z czwartym odcinkiem ósmego sezonu jest taki, że naprawdę trudno się zdecydować, od czego zacząć krytykę. Tu po prostu nie zagrało nic: począwszy od aktorów, którzy w tej odsłonie zostali chyba wyjęci z jakiegoś melodramatu dla nastolatków, poprzez scenariusz pełen dialogów spróchniałych jak okręty floty Daenerys i dziur większych niż ta zrobiona w murze Nocnego Króla (niech spoczywa w pokoju), na reżyserii skończywszy.

Ta zresztą praktycznie nie istniała, co widać po fragmentaryczności (ponad 70-minutowy odcinek wygląda jak zlepek przypadkowych scen) i dramaturgii. Niegdyś najpotężniejszej broń produkcji Davida Benioffa i D.B. Weissa obecnie sprowadza się głównie do uśmiercania postaci trzecioplanowych. I wywołuje więcej przewracania oczami czy wzdychania do ekranu niż perypetie Kazimierza Wielkiego w "Koronie królów".

Zobacz: Jak zmieniali się bohaterowie "Gry o tron" HBO

I nie jest to tylko wrażenie jednego recenzenta z Polski, który po raz kolejny zarwał noc, by napisać tekst dla tych, który mieli więcej rozumu, by miast włączać HBO o trzeciej nad ranem, spokojnie odpocząć po majówce. Internet bowiem już w chwili symultanicznego wyświetlania odcinka na całym świecie zalało tsunami negatywnych komentarzy napisanych przez osoby, którym najbardziej zależało na tej historii.

Obraz
© Twitter

Z tej ostatniej zostało już tylko uzupełnianie dziur powstałych przez zbytni pośpiech realizacyjny, kończenie wątków w najgorszy możliwy sposób - bez polotu, z jakim zrobiłby to autor książek - oraz postaci, które swoimi niezrozumiałymi decyzjami przestały już chyba kogokolwiek obchodzić.

Obraz
© Twitter

Jeszcze kilka tygodni temu perspektywa zakończenia "Gry o tron" wydawała się wiernym fanom po prostu straszna. Teraz te same osoby modlą się już tylko, by serial dokończył żywota jak najszybciej i nie zatarł do końca świetnego wrażenia, jakie robił przez ostatnie 8 lat. Moja rada: oglądacie dalej na własną odpowiedzialność. Ale nie piszcie potem, że nie ostrzegałem.

Komentarze (324)