Wystarczyła jedna rola, by o Nathalie Emmanuel usłyszał cały świat. A wszystko za sprawą "Gry o tron" - serialu, który nie tylko w USA bije rekordy popularności.
Kto wie, jak potoczyłyby się losy egzotycznej piękności, gdyby nie jej zaradna mama.
- Gdy byłam mała, zawsze zawoziła mnie do szkoły. Nie lubiłam tam chodzić, więc robiłam jej wielkie awantury. Wtedy mama postanowiła jakoś wykorzystać tę energię, którą traciłam na kłótnie. Zapisała mnie na zajęcia z tańca, śpiewu i aktorstwa. Tak zaczęła się moja, trwająca do dziś, przygoda z tym zawodem.
Pochodząca z Wielkiej Brytanii artystka miała zaledwie 10 lat, gdy wystąpiła w musicalu "Król Lew" na londyńskim West Endzie. W 2006 roku zadebiutowała na małym ekranie w operze mydlanej "Hollyoaks", w której grała przez kilka sezonów.
Obecnie może liczyć na bardziej lukratywne zawodowe propozycje. Wystarczy wspomnieć, że w 2015 roku wystąpiła w dwóch kinowych hitach - "Szybkich i wściekłych 7" oraz "Więźniu labiryntu: Próbie ognia", którego premiera przewidziana jest we wrześniu.
"Gra o tron" rozsławiła jej nazwisko i otworzyła drzwi do wielkiej kariery. Z drugoplanowej aktorki, wskoczyła do tzw. pierwszej ligi. W 5. sezonie dołączyła do głównej obsady serii i coraz częściej możemy podziwiać ją na wizji. Jako skromna Missandei pojawia się u boku Daenerys - królowej smoków, jednej z ulubionych bohaterek serialu.
Chociaż na ekranie Emmanuel pozostaje skromna i musi ukrywać swoje największe atuty, w rzeczywistości nie ma się czego wstydzić. Zobaczcie zresztą sami!