"Gra o tron:" Lena Headey o swojej ostatniej scenie w kultowej serii
Już w połowie kwietnia swoją premierę będzie mieć pierwszy odcinek finałowego sezonu "Gry o tron" HBO. Serialowa Cersei Lannister w rozmowie z CNN opowiada o emocjach towarzyszących ostatnim dniom na planie.
12.03.2019 | aktual.: 13.03.2019 08:13
Zapowiedź nowego sezonu "Gry o tron" tylko zaostrzy apetyt wielbicieli. Twórcy postanowili bowiem nie zdradzać za wiele.
"Śmierć ma wiele twarzy. Czekam na tę jedną" - mówi w trailerze Arya Stark. W tym czasie Jon Snow i Daenerys Targaryen oraz jej dwa smoki przygotowują się do wojny nie tylko z Cersei Lannister, ale przede wszystkim z Nocnym Królem.
Lena Headey w rozmowie z dziennikarką CNN, Christiane Amanpour, powiedziała:
- Cersei to taki wytwór głęboko antyfeministycznego społeczeństwa. Przez całe życie walczy o miłości i akceptację swojego ojca. Traci matkę w bardzo młodym wieku, więc ta figura ojca jest dla niej niezwykle ważna. Niestety on nawet nie chce patrzeć jej w oczy.
Zapytana o emocje towarzyszące nagrywaniu ostatnich scen dodała:
- Czuję się w porządku. To było długich osiem lat, a ja lubię nowe rzeczy. Podczas mojej ostatniej sceny schodzę schodami w milczeniu. Teraz, po końcu zdjęć, to poczucie wolności.
Haedey nie zdradziła oczywiście, czy jej ostatnia scena jest jednocześnie ostatnią całej serii.
W tym samym wywiadzie aktorka została zapytana o swoje doświadczenia z Harveyem Weinsteinem. Okazało się, że przed lat miała z nim konfrontację, wspomnienie której do dziś jest dla niej traumatyczne.
- Gdy spotkałam go po raz pierwszy, byłam bardzo młoda. Już wtedy jasno dałam mu do zrozumienia, że jest dla mnie jak dziadek, więc nic z tego nie będzie. Lata później w całej swej naiwności sądziłam, że jedziemy do niego do hotelu porozmawiać o roli. Nawet powiedziałam mu wprost, że nie chce niczego innego niż przyjaźni i pracy. Wtedy w windzie zapadła grobowa cisza, otworzyły się drzwi, a on położył mi rękę na plecach i poprowadził do swojego hotelu. Na szczęście... jego karta do drzwi nie zadziałała. Zjechaliśmy na dół i powiedział mi "nigdy k...a o tym nie wspominaj". Wiem, że dziś wszystkiemu by zaprzeczył.