"Gra o tron". Emilia Clarke w końcu szczerze powiedziała, co myśli o zakończeniu serialu

"Gra o tron". Emilia Clarke w końcu szczerze powiedziała, co myśli o zakończeniu serialu
Źródło zdjęć: © Getty Images

19.03.2020 10:46, aktual.: 19.03.2020 11:24

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Aktorka wcielająca się w hicie HBO w Daenerys Targaryen przyznała, że podobnie jak duża część widzów nie jest usatysfakcjonowana finałem "Gry o tron".

Emilia Clarke przez niemal 10 lat występowała jako królowa Smoków. Rola ta przyniosła jej międzynarodową sławę i otworzyła drzwi do kariery filmowej. "Grę o tron" śledziły miliony widzów na całym świecie i również miliony były rozczarowane sposobem, w jaki scenarzyści zakończyli serial.

Sama aktorka przyznaje, że nie jest zadowolona z tego, jak potoczyły się losy jej bohaterki. Wcześniej wypowiadała się o zakończeniu w łagodny sposób. Twierdziła, że było ono wzruszające i w chwili śmierci Daenerys widzowie na nowo powinni dostrzec jej wrażliwość, którą przejawiała tylko w pierwszym sezonie.

Jednak po dłuższym czasie od finału serialu Emilia Clarke postanowiła zabrać bardziej zacięte stanowisko. Uważa, że sposób, w jaki potraktowano jej bohaterkę, był bardzo brutalny. Daenerys została zamordowana z rąk Jona Snowa po tym, jak razem zdobyli Królewską Przystań.

- Bardzo jej współczułam. Byłam naprawdę wkurzona, że Jon Snow tak naprawdę nie został ukarany. Morderstwo uszło mu dosłownie na sucho - powiedziała aktorka w rozmowie z brytyjskim tygodnikiem "The Sunday Times".

Trudno nie przyznać aktorce racji. W końcu Jon Snow stanął przed trybunałem i decyzją króla Branna został oddelegowany do pełnienia służby w Nocnej Straży za murem. Jedyną niedogodnością był zakaz płodzenia dzieci, które mogłyby rościć sobie prawo do tronu.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (10)
Zobacz także