Gonera w "Pytaniu na śniadanie" i niezręczny moment na wizji. Dziennikarka postawiła aktora w trudnej sytuacji
None
Robert Gonera
Niefortunne słowa Rogalskiej
Być może Robert Gonera pojawił się w śniadaniowym magazynie Dwójki, by uspokoić fanów ostatnimi doniesieniami na swój temat. Pewnie właśnie temu miała służyć sugestia, że trudności, o których opowiadał na łamach "Newsweeka", to już przeszłość.
- Problemy mają to do siebie, że szybko znikają i najczęściej mówi się o nich w czasie przeszłym - powiedział z uśmiechem na początku rozmowy. Jak się okazało się, jednym z tych problemów była do niedawna walka z prześladowcą, który niszczył jego dobre imię w sieci.
- Byłem przedmiotem stalkingu, ktoś się podszył pod moją osobę w internecie. Ktoś używał mojej tożsamości nierozsądnie- wyznał Gonera, choć nie chciał wdawać się w szczegóły na antenie.
Temat ten nieoczekiwanie jednak wrócił za sprawą Marzeny Rogalskiej, która niefortunnie zwróciła się do swojego gościa per Roberto. Na to słowo aktor zdecydowanie zareagował.
Problematyczny Roberto
-_ O nie, ja wszystkich poprawiam. To jest moja prywatna akcja przeciwdziałania stalkingowi. Ten stalker przybierał właśnie pseudonim Roberto... -_ uświadomił Rogalskiej Gonera. Dziennikarka przeprosiła za niezręczną sytuację, choć wraz z telewizyjnym partnerem, zaskakiwała swojego gościa wyjątkowo bezpośrednimi pytaniami. Najpierw Tomasz Kammel dociekał, czy Gonera naprawdę chce rzucić aktorstwo i zostać pilarzem.
- Ja całe życie odchodzę od aktorstwa, bo aktorstwo zaczęło się intuicyjnie i miało być tylko etapem, a stało się zawodem na cale życie. Choć ja od początku miałem świadomość, że to nie jest zawód, który gwarantuje wiele - wyznał Gonera.
- Ale można robić milion rzeczy, a ty chciałeś być pilarzem?! To była desperacja? - dopytywał Kammel. - Nie miałeś z czego żyć? - wtrąciła Rogalska, zmuszając gościa do wyjaśnień.
- Była desperacja, chociaż z tym mieszkaniem w samochodzie to jest taka daleko posunięta przenośnia. Zdarzało mi się gdzieś jechać, a nie miałem pieniędzy na hotel, to spałem w samochodzie. To nie jest tak, że ja mieszkam w samochodzie...- starał się ostudzić emocje Gonera.
- Robert, mi na tobie zależy, masz gdzie mieszkać, masz z czego żyć, masz pracę? - pytała dziennikarka.
- Z pracą jest różnie, jest słabo - odparł, zaznaczając, że nie chce się skupiać w tej rozmowie wyłącznie na negatywnych aspektach swojego życia.
Robert Gonera jest do wzięcia!
- Robert, czy jesteś na etapie, kiedy musisz na nowo przekonywać do siebie potencjalnych pracodawców?- zapytała gospodyni programu, szukając powodów, dla których uznany aktor dziś nie narzeka na nadmiar zawodowych propozycji.
- Nie, ja tego nie robię. Trudno o autopromocje w pewnym wieku, po 30 latach pracy i 50 rolach- wyznał. To nie oznacza jednak, że z założenia czeka na telefon. Nie wyklucza udziału w castingach.
Gonera podkreślił też, że wciąż jest aktywny artystycznie, choć nie wszystkie projekty, w które jest zaangażowany, są komercyjne i spektakularne. Potwierdził, że uczył się w szkole Andrzeja Wajdy na kursie dla producentów kreatywnych. Na pytanie, czy myśli o powrocie na deski teatru, odpowiedział bez zastanowienia.
- Ja cały czas myślę o teatrze, jak o czymś, co jest. Jakby mnie coś powołało do teatru, to ja jestem gotowy i gram - zapewniał. Na koniec Kammel zapytał:
- Robercie, czy ty jesteś gotowy, żeby zawalczyć o życie, o nowe role?
- Naturalnie - odparła aktor, co dziennikarz podsumował słowami:_ "Gonera jest do wzięcia"_.
Jak sądzicie, czy ta deklaracja pomoże mu stanąć na nogi?
KM/AOS