Głos polskich lesbijek
Komiks ukazał się dzięki staraniom znanej z serwisu Comix Grrrlz Sylwii Kaźmierczak, która ogłoszenie o naborze autorów do antologii zamieściła w Internecie na początku roku. Nie obyło się bez awantur i oczywistych zarzutów o propagowanie homoseksualizmu, jednak cały hałas okazuje się niepotrzebny. Wszystkich zaniepokojonych uspokajam - w ,,Bostońskich małżeństwach" nie znajdziecie nic zbereźnego.* Żadnej propagandy (obojętne jak miałoby wyglądać propagowanie orientacji seksualnej - przecież to nie idea polityczna), żadnej pornografii, żadnych kontrowersyjnych treści.*To nawet trochę rozczarowujące - spodziewałem się czegoś radykalniejszego, ostrzejszego, dzieła, które miałoby dość ikry by zarzucić Polsce obłudę i splunąć w twarz wszystkim radykałom okopanym na homofobicznych stanowiskach. A niczego takiego tu nie ma.
09.12.2009 | aktual.: 29.10.2013 16:05
[
]( komiks-strefowy/bez-tytulu-35.html )
Kliknij aby obejrzeć przykładowe plansze komiksu
W zasadzie jeżeli analizować komiksy z ,,Bostońskich małżeństw" to postulaty polskich lesbijek są bardzo zachowawcze. Chciałyby po prostu mieć prawo do szczęścia, spotykania się, mówienia o sobie. Jak bohaterka ,,Coming out czy scrubbing in?" Katarzyny Szaulińskiej, młoda studentka medycyny, której największym zmartwieniem jest konieczność ciągłego ukrywania się w środowisku. Szaulińska w swoim komiksie (najprawdopodobniej niepozbawionym wątków autobiograficznych) przypomina jak konserwatywne jest środowisko lekarzy. Większość przedstawicieli zawodu udzielających się w polityce to działacze lub sympatycy partii prawicowych (Bolesław Piecha, czy zmarły niedawno Zbigniew Religa)
. Trudno też przewidzieć reakcję pacjentów. Czy kobiety bez lęku leczyłyby się u ginekologa lesbijki, czy byłyby pewne, że ta będzie je molestować (choć takich lęków nie odczuwają wobec mężczyzn)? Problemy homoseksualistów, o których głośno w gazetach czy mediach - takie jak prawo do adopcji lub zawierania związków partnerskich - w
komiksach z tej antologii niemal się nie pojawiają. Przecież o wiele ważniejsze jest proste, bardzo podstawowe prawo do bycia sobą, możliwość mówienia o swoich uczuciach i namiętnościach otwarcie (jak w komiksie Agaty Łaguniak) i bez cenzury (jak czynią to Agnieszka Weseli i Beata Sosnowska).
Nieco ostrzej do tematu podchodzą Anna Czerwińska i Soizick Jaffre. Ich komiks to swego rodzaju manifest, chętnie sięgający do estetyki amerykańskiego komiksu undergroundowego. Jednak rewolucja, do której nawołują bohaterki nie wybucha. I trudno powiedzieć, czy winne jest polskie społeczeństwo, które wypycha lesbijki poza swój obręb, czy same lesbijki nie dość mocno walczące o swoje prawa.Morał komiksu Czerwińskiej i Jaffre jest smutny. Lesbijki wciąż postrzegane będą tak samo - jako grube, wulgarne i brzydkie. A na pytanie o to, czyja to wina, czytelnik musi odpowiedzieć sobie sam.
[
]( komiks-strefowy/bez-tytulu-35.html )
Kliknij aby obejrzeć przykładowe plansze komiksu
Niestety, smutnym wnioskiem jaki należy wyciągnąć z ,,Bostońskich małżeństw" jest stwierdzenie, iż pośród zaangażowanych artystek nie ma naprawdę obiecujących rysowniczek.Graficznie niemal wszystkie komiksy stoją na bardzo niskim poziomie. Jakąś obietnicę rozwijającego się talentu składa praca Beaty Sosnowskiej, ale już prostacka kreska Szaulińskiej bardziej przypomina bohomazy rysowane w zeszycie przez znudzonego lekcją ucznia, niż dzieła profesjonalistki. Nie lepiej spisują się mężczyźni. Gościnny występ Kapitana Sheera jest zupełnie nieśmieszny. Interesujące fabularnie ,,Listy" Przemysława Szymczaka to chyba najgorzej narysowany komiks w zbiorze (znów nasuwają się na myśl skojarzenia z brudnopisem mało utalentowanego ucznia gimnazjum), a komiks Szczepana Atroszko nie dość, że został nieudolnie narysowany, to jeszcze prezentuje historię typowo męską, będącą być może niezłym wstępem do hardcore'owego filmu pornograficznego, ale w antologii komiksu lesbijskiego wywołującą jedynie niezrozumienie i śmiech.
Ukazanie się w Polsce ,,Bostońskich małżeństw" to temat, o którym warto rozmawiać (choć nie podejrzewam, by poruszył go Jan Pospieszalski), jednak trzeba też uczciwie powiedzieć, że artystycznie antologia jest porażką. Mam nadzieję, że to nie koniec, bo kilka historii z tego zbioru pokazuje, iż warto przypominać, że lesbijki to nie istoty z obcej planety, ale normalne kobiety. Pragnące zrozumienia, akceptacji i prawa do wyrażania siebie. Jeżeli jednak wciąż będą wyrażały siebie poprzez komiks, to niech czynią to trochę lepiej.