Gigantyczne zamieszanie pod Sejmem. Reporter TVN24 zagłuszany
Około godziny 9:00 zaczęła się próba wprowadzenia do budynku Sejmu byłych posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Na miejscu są liczne ekipy reporterskie, które na żywo starają się relacjonować wydarzenie. Wśród nich, reporter TVN24 Sebastian Napieraj, któremu pracę utrudniają zgromadzone przy ul. Wiejskiej osoby.
Zamieszanie pod Sejmem wywołane przez posłów Prawa i Sprawiedliwości, próbujących wprowadzić byłych posłów Wąsika i Kamińskiego do budynku Sejmu, było sporym wyzwaniem dla wielu redakcji obecnych na miejscu i chcących relacjonować sytuację na żywo. Szczególne problemy napotkał jednak reporter TVN24, Sebastian Napieraj.
Reporter TVN24 początkowo próbował uzyskać komentarz do wydarzeń sprzed budynku Sejmu od byłej marszałek, Elżbiety Witek, nie doczekał się jednak odpowiedzi na zadane pytanie. Zamiast tego, w odpowiedzi na sugestie o braku reakcji na komunikaty straży marszałkowskiej, usłyszał od towarzyszącej jej osoby uwagę, że jest "funkcjonariuszem specjalnym" a od posła PiS Zbigniewa Kuźmiuka że fakty, które przedstawia widzom, są "tylko jego opinią".
Reporter TVN24 obrażany
W trakcie próby zadawania pytań kolejnym posłom Prawa i Sprawiedliwości zgromadzonym pod Sejmem, Napieraj co rusz był zagłuszany przez inne osoby obecne przy ulicy Wiejskiej. Sami też posłowie, którym zadawał pytania, na tyle utrudniali pracę przekrzykując reportera z Wiertniczej lub próbowali obrażać go (np. słowami "czy pan się dobrze czuje?"), iż słowa padające do mikrofonu były całkowicie niezrozumiałe dla widzów.
Nawet gdy Napieraj sam mówił do mikrofonu, nie przepytując innych posłów Prawa i Sprawiedliwości, ci podchodzili do niego i przeszkadzali w relacjonowaniu wydarzeń zaczepnymi pytaniami. Od Joanny Lichockiej Napieraj usłyszał wręcz, że "kłamie", zamiast relacjonować wydarzenia. Od samego zaś Macieja Wąsika usłyszał, że jest "neo-dziennikarzem".
Słowa posłanki Lichockiej były później komentowane w studiu TVN24.