Gessler w swoim żywiole: "Jaki tu jest syf i burdel. W głowę się trzeba kopnąć! Między wami są chore stosunki!"
1
None
W Dąbrowie Górniczej Magda Gessler musiała podjąć naprawdę ekstremalnie wyzwanie. W "Karczmie Śląskiej" jedzenie smakowało i wyglądało fatalnie. Wystrój lokalu również nie zachęcał do przekroczenia progu restauracji i odstraszał na wejściu nawet najmniej wymagających gości. Z kolei właściciele - Monika i Tadeusz - nie chcieli przyjąć do wiadomości krytyki znanej restauratorki, a trudno pomagać komuś wbrew jego woli.
Rodzinne konflikty również nie sprzyjały stworzeniu dobrze prosperującego biznesu. Lekiem na cało zło miało być otwarcie restauracji. Niestety, marzenia boleśnie minęły się z rzeczywistością. Kłótnie, awantury z córkami właścicielki, notoryczny brak klientów i pusta kasa - ta restauracja dobiła już do dna.
- Albo uratujemy to, albo padniemy i nie będzie nic - stwierdziła ze smutkiem Monika.
Pomóc mogła tylko Magda Gessler, która rzeczywiście z uporem walczyła z marazmem pracowników. Zaczęła wprowadzać poważne zmiany, rewolucja ruszyła pełną parą i nagle... restaurację zalała powódź. Wszyscy musieli stawić czoła prawdziwemu niszczycielskiemu żywiołowi! Czy mogło być gorzej?
AR/AOS