Kuchnia tajska zachwyciła ekspertkę
Kulinarna ekspertka od progu lokalu została odurzona mocnym zapachem orientalnych kadzidełek. Oprócz tego, aby dostać się do sali restauracyjnej, musiała przejść wąskim, oświetlonym na czerwono korytarzem. Niemal natychmiast wzbudziło to w gwieździe proste skojarzenie.
- To wygląda jak burdel!- skomentowała z przejęciem.
Onieśmielona Gessler usiadła przy stoliku i złożyła zamówienie. Co ciekawe, większość podanych tajskich potraw podbiła jej wymagające podniebienie. W rozkoszowaniu się chrupiącymi sajgonkami nie przeszkodził jej nawet kelner, który nie potrafił otworzyć butelki z winem. Niestety, jak każde menu, również i to miało swoje słabe strony. Problemy pojawiły się, gdy podano pad thai - typowe danie złożone m.in. z makaronu ryżowego smażonego z jajkiem, kapustą pekińską i warzywami. Najpierw oszołomiła cena: jedna porcja smakołyków kosztowała aż 54 złote.
- To jest mdłe. Nie zachwyciło mnie- przyznała Gessler.
Jeszcze większym zaskoczeniem był fakt, że nawet kucharzowi ta potrawa nie przypadła do gustu.
- Cena mistrzowska, ale wykonanie to ja nie wiem. W ogóle tego dania nie jem. Dla mnie to słodkie, takie bezpłciowe, z orzechami. To dla dzieci, naprawdę - powiedział rozbawiony Khone.
Do śmiechu nie było za to właścicielce, która szybko przekonała się, że nie ma pojęcia o prowadzeniu restauracji.