Gessler w "Kuchennych Rewolucjach": "Restauracja wygląda jak burdel!"
None
Restauracja czy studio masażu?
"Thai Spa & Restaurant" to niewielki lokal mieszczący się na tyłach jednej z galerii handlowych w Poznaniu. Właścicielką jest Angelika, która pasjonuje się kulturą Tajlandii i zapragnęła wprowadzić orientalny klimat do Wielkopolski. Wpadła więc na pomysł, aby oprócz egzotycznego jedzenia, serwować swoim klientom... masaż. Miał to być luksusowy dodatek oferowany przez prawdziwe Tajki.
I choć początkowo goście po zabiegach kosmetycznych chętnie zostawali na obiad, to po pewnym czasie popularnością cieszyły się już tylko zabiegi relaksacyjne.
- Co do masaży, to bywają dni, które są kiepskie, ale też bardzo dobre. Niestety, nie mogę tego powiedzieć o restauracji. Są dni, że nie ma nikogo - przyznała Angelika ze smutkiem.
Sytuację mogła odmienić tylko Magda Gessler. Znana restauratorka zmierzyła się nie tylko z brakiem klientów i pieniędzy, ale przede wszystkim z nieobecnością w lokalu 23-letniej właścicielki.
- Angelika, obudź się, bo mam ochotę wyjść!- zareagowała już na początku gwiazda, która próbowała uświadomić kobiecie, że boryka się z poważnymi problemami.
Natomiast w kuchni rządził rodowity Taj, który nikogo nie dopuszczał do swoich garnków.
- Nie lubię, jak ktoś mi się wtrąca - twierdził Khone.
Kucharz zarzucił również szefowej, że "Thai Spa & Restaurant" nie przeznacza żadnych środków na reklamę i działania marketingowe. Z takim nastawieniem o sukcesie nie mogło być mowy.
Czy i tym razem Magda Gessler pomogła upadającej restauracji?
AR/AOS
Kuchnia tajska zachwyciła ekspertkę
Kulinarna ekspertka od progu lokalu została odurzona mocnym zapachem orientalnych kadzidełek. Oprócz tego, aby dostać się do sali restauracyjnej, musiała przejść wąskim, oświetlonym na czerwono korytarzem. Niemal natychmiast wzbudziło to w gwieździe proste skojarzenie.
- To wygląda jak burdel!- skomentowała z przejęciem.
Onieśmielona Gessler usiadła przy stoliku i złożyła zamówienie. Co ciekawe, większość podanych tajskich potraw podbiła jej wymagające podniebienie. W rozkoszowaniu się chrupiącymi sajgonkami nie przeszkodził jej nawet kelner, który nie potrafił otworzyć butelki z winem. Niestety, jak każde menu, również i to miało swoje słabe strony. Problemy pojawiły się, gdy podano pad thai - typowe danie złożone m.in. z makaronu ryżowego smażonego z jajkiem, kapustą pekińską i warzywami. Najpierw oszołomiła cena: jedna porcja smakołyków kosztowała aż 54 złote.
- To jest mdłe. Nie zachwyciło mnie- przyznała Gessler.
Jeszcze większym zaskoczeniem był fakt, że nawet kucharzowi ta potrawa nie przypadła do gustu.
- Cena mistrzowska, ale wykonanie to ja nie wiem. W ogóle tego dania nie jem. Dla mnie to słodkie, takie bezpłciowe, z orzechami. To dla dzieci, naprawdę - powiedział rozbawiony Khone.
Do śmiechu nie było za to właścicielce, która szybko przekonała się, że nie ma pojęcia o prowadzeniu restauracji.
Właścicielka nie miała pojęcia, co serwuje gościom
Wystarczyła jedna rozmowa z Magdą Gessler, aby można było się zorientować, że Angelika nie zna karty menu ani składu potraw, które serwuje jej restauracja. 23-latka nie była w stanie odpowiedzieć na najprostsze pytania kulinarnej ekspertki. Kobieta w końcu przyznała, że więcej czasu poświęca tej części lokalu, w której odbywają się masaże.
Mając nadzieję, że kucharz pochwali się większą wiedzą, gwiazda ruszyła na zaplecze. A tam, jak w większości odwiedzanych przez nią miejsc, piętrzyły się stosy gotowych mieszanek sosów, marynat, a niekiedy i potraw. A to wszystko dlatego, że Khone zrezygnował ze sprowadzenia świeżych składników z powodu braku klientów. Dla Gessler nie była to jednak żadna wymówka. Zarządziła, aby następnego dnia w kuchni pojawiły się egzotyczne owoce oraz prawdziwe, aromatyczne przyprawy. Mało tego, z restauracji miały zniknąć wszystkie kiczowate ozdoby, sztuczne kwiaty i kadzidełka. Warunkiem zrobienia przez nią rewolucji było także wyraźne rozdzielenie części restauracyjnej od studia masażu. Najlepiej, aby do obu pomieszczeń prowadziło osobne wejście. Jednak nie wszyscy wzięli sobie jej rady i polecenia do serca.
Pracownicy nieprzygotowani do rewolucji
Gdy Magda Gessler zjawiła się kolejnego dnia w restauracji - oniemiała. Właścicielka, kucharze i kelnerzy wyglądali, jakby wybierali się na wczasy w górach. Eleganckie swetry, kożuszki i białe koszule nie nadawały się do pracy w kuchni.
- Czy wyście oszaleli? Jak wy wyglądacie? Dzisiaj ma być najciężej! Są chociaż zrobione zakupy?
Gwiazda nie spodziewała się, że odświętne stylizacje pracowników, to dopiero wierzchołek góry lodowej. Okazało się, że do południa cała załoga zdążyła kupić zaledwie kilka produktów z długiej listy, która przygotowana była na finałową kolację.
- Co robiliście do tej godziny?! Gdzie jest zielone curry? Owoców nie ma? Angelika, obudź się, bo ja mam ochotę wyjść!- oburzyła się Gessler.
Jednym z zadań było również pozbycie się tandetnych dekoracji. Jak można się domyślić, ta misja także skończyła się niepowodzeniem. Dopiero nadzór restauratorki obudził wszystkich z letargu i sprawił, że w lokalu zaczęło tętnić życie. Mimo że Angelika z trudem rozstawała się z kolorowymi figurkami, obciachowymi zasłonami i niepotrzebnymi drobiazgami, obiecała, że skupi się na prowadzeniu restauracji, a nie studia masażu. Czy udało jej się dotrwać w tym postanowieniu?
Szczęśliwe zakończenie
"Thai Spa & Restaurant", a obecnie "Pad Thai", przeszło gruntowną rewolucję. Gessler wprowadziła nietypową zasadę, która od tej pory widniała na pierwszej stronie menu. Za 60 złotych można zjeść wszystkie 40 wyjątkowych potraw. Jest jednak jeden warunek: każde danie trzeba skonsumować do końca. Jeśli się tego nie zrobi, należy zapłacić za wszystko zgodnie z obowiązującym cennikiem. Specjalnością restauracji są pierożki wonton, pad thai, sajgonki oraz sałatka z mango. Zgodna praca całej załogi sprawiła, że finałowa kolacja okazała się strzałem w dziesiątkę.
Cztery tygodnie później Gessler ponownie odwiedziła Angelikę i jej lokal. Owszem, nowe logo pozostało, jednak właścicielka tuż obok nazwy umieściła reklamę.
- Znów wyeksponowała masaż tajski. Nie może się pogodzić z tym, że to ma być tylko restauracja- powiedziała z zawodem w głosie gwiazda.
Mimo tej małej wpadki, podane jedzenie oczarowało kulinarną ekspertkę.
- Prawdziwa Tajlandia w Poznaniu. Warto tu podróżować - podsumowała odcinek "Kuchennych Rewolucji".
AR/AOS