RozrywkaGessler trudno było znieść córkę właścicielki. Jednak to szefowa zawiodła ją najbardziej

Gessler trudno było znieść córkę właścicielki. Jednak to szefowa zawiodła ją najbardziej

Magda Gessler nie miała przed sobą łatwej rewolucji. W Cudawiankach do problemów z lokalem doszły problemy rodzinne. Jednak właścicielka restauracji zawiodła restauratorkę najbardziej na koniec.

Gessler trudno było znieść córkę właścicielki. Jednak to szefowa zawiodła ją najbardziej
Źródło zdjęć: © kadr z programu
Urszula Korąkiewicz

Magda Gessler w Cudawiankach przy krakowskich Plantach tradycyjnie zaczęła od testowania menu. Początkowo spodobały się jej zdrowe propozycje z karty, zamówiła m.in. tartę z łososiem i zupę z gruszki i pietruszki. Schody zaczęły się już przy przystawce. Swojski smalec i ogórki były dobre, ale domowo wypiekany chleb niesmaczny i niedoprawiony. Dalej było gorzej. Sałatka z dynią była mdła i za słodka, podobnie bez smaku była tarta. – Smak tu jest na poziomie dziecka lat 3. Czy tu gotują dzieci? Liczę, że stek nie będzie słodki. – rzuciła Gessler z przekąsem. Stek nie był, ale był za to twardy i żylasty Lekko poirytowana zaczęła komentować też styl restauracji. – Cudawianki, a na głowach wianki sztuczne, niedobrze… Kwiaty też jak na Święto Zmarłych…

Okazała się najbardziej wkurzoną klientką – rzucił kelner. Cóż, aż dziw, że zadowoleni jakoś nie wracali do lokalu. Magda Gessler postanowiła zapytać o sytuację w Cudawiankach szefa kuchni. Gdy się zbliżył, od razu skrzywiła się i powiedziała potem dyskretnie, że czuje brzydki zapach. - No jest dosyć mocno odczuwalna nuta potu – potwierdził kelner. Gessler zaczęła wyrzucać właścicielce, jak może gotować ktoś, kto nie czuje zapachu. Następnego dnia Piotr się zreflektował i okazało się, że jest całkiem niezłym kucharzem. Dodatkowo restauratorka odkryła skarb lokalu, panią Jadzię, która robi pyszne desery.

Obraz
© kadr z programu

Po rozmowie z właścicielką Gessler stwierdziła. – Nie ma pani ekipy, na którą może liczyć. Córka ma duży tupet. Nikt nie traktuje tego poważnie prócz pani. Właścicielka ze łzami w oczach przyznała rację. – *Przytłoczyło mnie to. Przerosły mnie obowiązki *– wyznała Alina. Do tego doszła Danusia, która nie szczędziła mamie uszczypliwości. - Kłócą się o sprawy prywatne i zawodowe, to przeszkadza, zaburza pracę – mówiła jedna z kelnerek.

Na zachętę Magda Gessler zaprosiła na zakupy na targu, oczywiście w celu zdobycia produktów na kolację. Po powrocie i uporaniu się z bałaganem oznajmiła że Cudawianki będą swojskie, nawiązujące do przeszłości miasta, kuchnia galicyjska, z kiełbasą, bigosem i maczanką krakowską, a nazwę zmieni na Kiełbasę i Sznurek. Właścicielce zrzedła mina, ale posłusznie się zastosowała do poleceń.

Obraz
© kadr z programu

Największym problemem była córka właścicielki, która dogryzała nie tylko matce, ale komentowała uszczypliwie pod nosem Gessler. Nie podobały jej się zmiany, nie chciała uczestniczyć w rewolucjach. W końcu doszło do sprzeczki. - To jest jak dziecko, które jest i trzeba się nim zająć – tłumaczyła Danusi konieczność włożenia pracy w restaurację. - Nie do końca trafia do mnie to porównanie. Restaurację można oddać komuś, dziecko nie. Mama nie słuchała moich rad, gdy mówiłam, żeby tego miejsca nie otwierać – odparła Gessler studentka medycyny. Na takie dictum restauratorka poleciła, by dziewczyna w ogóle odsunęła się od pracy w restauracji. - Mam poczucie że straciłam mamę przez restaurację, nie słuchała moich rad, nie mogłam porozmawiać na moje tematy prywatne. Rodzina zeszła na dalszy plan – mówiła potem smutno Danusia. Choć jej motywy można było próbować zrozumieć, zachowanie młodej dziewczyny wzburzyło nawet widzów.

Na szczęście udała się i promocja, i kolacja. Goście byli zachwyceni swojskimi daniami podanymi w nietypowy sposób. - Pomysł mógłby być dobry, a jest niedopracowany. Restauracja nie może się oprzeć na czterech danaich – komentowała uparcie Danusia. Jej sceptycyzm nie zepsuł jednak wszystkim humoru i nie przyćmił sukcesu.

Obraz
© kadr z programu

Gdy Gessler wróciła po kilku tygodniach, pojawił się problem. – Grałam z panią jak zespół, pomogłam, a pani zgłasza potem votum nieufności. Na Facebooku ogłasza pani plebiscyt, która nazwa jest lepsza, pisze, że nie czuje klimatu, nie podoba się nazwa, Cudawianki były lepsze. Jak tak można *– wygarnęła rozczarowana restauratorka. Właścicielka próbowała zaprzeczać i przeprosić, ale się nie udało. Jej wpisy wciąż istniały. Ostatecznie Gessler zupełnie straciła zaufanie. Zaznaczyła jednak, że prócz bigosu jedzenie było naprawdę dobre. – *Kuchnia jest niezła, ale nie wiem, co tu zastaniecie. Właścicielka jest niestabilna emocjonalnie, więc może jakieś cuda i wianki – podsumowała przy wyjściu. Oglądaliście ten odcinek?

Obraz
© kadr z programu
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (192)