Gdańsk procesuje się z TVP. Adamowicz kontra Kurski

Miasto Gdańsk procesuje się z TVP. Poszło o materiał w TVP Info szkalujący Pawła Adamowicza za to, że założył w Gdańsku Radę Imigrantów. W środę kolejna rozprawa. Antoni Pawlak, były rzecznik Adamowicza, tłumaczy, skąd ten spór.

Gdańsk procesuje się z TVP. Adamowicz kontra Kurski
Źródło zdjęć: © East News

Sebastian Łupak: W środę w Warszawie druga rozprawa w procesie Miasto Gdańsk kontra TVP. Pan będzie świadkiem. O co chodzi?
Antoni Pawlak, były rzecznik prasowy prezydenta Pawła Adamowicza: Paweł Adamowicz powołał w Gdańsku w 2016 Radę Imigrantów przy prezydencie. Byli to ludzie z Ukrainy, Czeczenii, Niemiec, Rosji, Kolumbii czy Syrii mieszkający od lat w Gdańsku. TVP Info zilustrowała materiał o powołaniu tej Rady zdjęciami agresywnych tłumów imigrantów wywołujących zamieszki. Gdańsk żąda od TVP przeprosin. Nasz prawnik uważa, że materiał TVP wywoływał zmanipulowane skojarzenie: "Gdańsk zaprasza uchodźców, gdyż chce Polakom zgotować piekło".

Prezydent Adamowicz mówił w 2016 r. o materiale TVP: "Ten spot telewizyjny to skandal. Przypomina mi tylko jedno - ponurą propagandę stanu wojennego. Dlatego nie możemy tej sprawy zostawić. Szykujemy pozew."...
Bo to prawda. Ta propaganda była bardziej prymitywna i chamska niż to, co robili komuniści.

Obraz
© TVP Info/ Fragment programu o gdańskiej Radzie Imigrantów

Paweł Adamowicz był praktykującym katolikiem, a z drugiej strony chciał przyjęcia w Gdańsku dzieci uchodźców na leczenie i brał udział w Marszach Równości z poparciem dla środowisk LGBT. Jak łączył katolicyzm z lewicowymi przekonaniami?
To wynikało z jego chrześcijaństwa. On to traktował serio. W kanonie chrześcijańskim jest miłość bliźniego. On uważał, że wobec Boga jesteśmy równi, bez względu na to, czy urodziliśmy się w Sopocie czy w Syrii. Przedstawiciele mniejszości są z reguły stygmatyzowani i dyskryminowani. Ci ludzie mają gorzej. On nie ograniczał katolicyzmu do tego, że trzeba co niedzielę być w kościele. On wyciągał głębsze wnioski. To nie miało wiele wspólnego z lewicowością. Raczej z jego chrześcijaństwem i wrażliwością społeczną.

Jak znosił te ataki na siebie? Atakowano go w TVP, a Młodzież Wszechpolska przygotowała mu „akt zgonu”…
Ja się bałem, że on pęknie, ale on to znosił dobrze. Zawsze wierzył, że ludzi da się przekonać do swoich racji, że można z nimi rozmawiać na argumenty. Ludziom z definicji ufał.

Podobno padały pod jego adresem ordynarne słowa na ulicy?
Znosił to spokojnie. Takich wypadków agresji słownej było mało. Raczej podchodzili z sympatią. Na pewno nie lubił określenia „Budyń” i miał rację. Nigdy nie było w nim nic budyniowatego. On nie był człowiekiem bez właściwości, galaretowanym. Podejmował trudne, odważne decyzje. Proces kierowania miastem z sukcesem wskazuje, że był zdecydowanym człowiekiem. W ostatnich latach stał się nawet „fajterem”. Dojrzał.

Po co mu było to kwestowanie na WOŚP przez parę godzin w niedzielę w deszczu?
On uważał, że psim obowiązkiem każdego człowieka, któremu się powiodło, jest dzielenie się dobrem z innymi ludźmi. Są ludzie, którym najzwyczajniej w świecie trzeba pomóc.

Czy był pracoholikiem?
Napisał dwie książki. Oczywiście one wymagały redakcji, ale osobiście je napisał. Po całym dniu pracy wracał do domu i czytał ciężkie lektury: filozofia, politologia, historia. Nie rozumiałem skąd ma na to siłę i czas.

Co było fundamentem jego polityki?
Miał obsesję na punkcie Gdańska. Poza tym był nietypowym konserwatystą. Nie uważał, że posiadł wszystkie prawdy. Był niezwykle otwarty na wszystkie sensowne pomysły.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)