"Gang zielonej rękawiczki" numerem 1 Netfliksa. Aktorki zdradzają nam kulisy

- Ten serial jest o tym, że nie ma tak, że czegoś nie wypada. Nie wolno mieć autocenzury. Wszystkie blokady i ten cichy głos, że "czegoś nie wypada robić", siedzą w naszej głowie - mówi WP Małgorzata Potocka. Razem z Anną Romantowską i Magdaleną Kutą zdradza kulisy fenomenalnego "Gangu zielonej rękawiczki".

"Gang zielonej rękawiczki" wbił się na pierwsze miejsce w TOP10 Netfliksa
"Gang zielonej rękawiczki" wbił się na pierwsze miejsce w TOP10 Netfliksa
Źródło zdjęć: © Netflix | Photo Credit: Karolina Grabowska
Magdalena Drozdek

22.10.2022 | aktual.: 22.10.2022 18:51

Magda Drozdek, Wirtualna Polska: "Największą zaletą naszego wieku jest to, że jesteśmy niewidzialne" – pada w serialu. Wy jesteście najlepszym dowodem na to, że nie, nie jesteście niewidzialne.

Anna Romantowska: Być niewidzialnym to być niepotrzebnym. Albo być ciężarem z powodu ułomności. Czasem nie mamy na to wpływu. Chodzi mi o tę niewidzialność związaną z wiekiem, niekoniecznie podeszłym. Szanse sześćdziesięcioletniej kobiety na rynku pracy są równe zeru.

Nawet jeśli jest wykształcona i w dobrej kondycji. No bo przecież zabiera miejsce młodym, powinna już niańczyć wnuki itp. To jest ten kulturowy stereotyp i niełatwo będzie się od niego uwolnić. Na szczęście kult młodości jest już trochę passe. A "schyłek życia" może mieć jasne strony. Wiele osób uważa, że ten czas bywa wyzwalający. Nie gonimy już za sukcesem, nie udajemy kogoś kim nie jesteśmy, żeby zrobić dobre wrażenie. A najlepiej jak się zachłyśniemy wolnością i zaszalejemy. Na przykład w "Gangu zielonej rękawiczki".

Małgorzata Potocka: Nadal to nie jest świat kobiet. Mało jest w polskim kinie i w serialach kobiecych ról. Kino w Polsce jest wciąż bardziej męskie, a za granicą to się bardzo mocno zmienia, wspominając choćby szwedzkie produkcje, gdzie średnia wieku obsady to co najmniej 50 lat. Cieszy nas to, że mogłyśmy znów zagrać. Wchodzimy na plan jako dojrzałe aktorki. Jako kobiety, które mają coś do powiedzenia. Przychodzą i mówią wprost: teraz my! Działamy!

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Co panie myślą o takim stwierdzeniu, które często pada z ust kobiet: "w tym wieku to mi już nie wypada"?

Małgorzata Potocka: Ten serial jest o tym, że nie ma tak, że czegoś nie wypada. Nie wolno mieć autocenzury, samoograniczenia. Wszystkie blokady i ten cichy głos, że "czegoś nie wypada robić", siedzą w naszej głowie. Można się od tego uwolnić i świat wygląda wtedy zupełnie inaczej. I to nie oznacza, że obrażamy ludzi, że jesteśmy poza społeczeństwem, poza regułami, że robimy coś obrazoburczego. Smakujemy życie, tak jak nasze serialowe bohaterki, które chcą robić dobro.

Anna Romantowska: W serialu jest taka scena, w której rozmodlona pani Maria, na co dzień cała w różańcach i Maryjkach jest świadkiem ekstremalnej sytuacji, gdy uzdrowiciel Wojciech daje pieniądze rzekomo uzdrowionej. Pani Maria, nagle oświecona, mówi: "a to ch..j!". To jest ten moment wyzwolenia, że czegoś nie wypada zrobić czy powiedzieć.

Magdalena Kuta: Nie wypada krzywdzić drugiego człowieka, a to, jak kto chodzi ubrany, czym się fascynuje w życiu nie powinny podlegać kontroli innej osoby.

Małgorzata Potocka: To cudne, że w "Gangu Zielonej Rękawiczki" mówimy wprost: "warto być sobą, być odważnym". W tym serialu każdy znajdzie jakąś warstwę dla siebie. Z jednej strony to kryminalna przygoda, z drugiej to wzruszająca historia o miłości, samotności i o szansie w każdym momencie życia.

"Gang zielonej rękawiczki"
"Gang zielonej rękawiczki"© Netflix | Photo Credit: Karolina Grabowska

Jakie były pierwsze wrażenia po przeczytaniu scenariusza?

Magdalena Kuta: Prace nad serialem trwały tak szybko, że scenariusz przeczytałyśmy dość późno. Na początku, gdy startowałyśmy do castingu, były tylko rozpisane postaci i generalny pomysł na historię. Mnie ten pomysł bardzo się podobał i niesamowicie zależało mi, żeby zagrać w tym serialu.

Małgorzata Potocka: Pamiętasz, jak powtarzałam, że tak strasznie chcę z tobą zagrać? A ty powiedziałaś mi na spacerze, że nie wiesz, czy dasz radę, bo jesteś tak zajęta wyjazdami, grą w teatrze. Zakończyłaś naszą rozmowę takim stwierdzeniem, że to się chyba nie uda. Nie spałam całą noc. Myślałam tylko o tym, żeby Magdalena mogła być z nami na planie. Tak świetnie się dobrałyśmy. A ze scenariuszem bywa tak, że on ewoluuje na planie. Byłyśmy czujne! Nie byłyśmy biernymi aktorkami, ale miałyśmy wpływ na dialogi, które weryfikowała np. sytuacja w scenie na planie.

Magdalena Kuta: Jeżeli czułyśmy, że za mało jest między nami przyjaźni czy za mało jest o aktywnościach naszych bohaterek, to to musiało być uwzględnione.

Anna Romantowska: Jeżeli w scenariuszu były jakieś niezręczności natychmiast to naprawiałyśmy.

"Gang zielonej rękawiczki"
"Gang zielonej rękawiczki" © Netflix | Photo Credit: Karolina Grabowska

Słyszałam już nieraz od aktorów, że Netflix daje potężną swobodę i przestrzeń do takiej spokojnej pracy. Jak wyglądała ta współpraca? Bo dla części z pań to nie pierwsze zetknięcie z produkcją Netfliksa, prawda?

Magdalena Kuta: Zagrałam w pierwszej polskiej produkcji Netfliksa, czyli "1983" Agnieszki Holland. To była malusieńka rola, ale już wtedy robiło na mnie wrażenie sposób organizacji pracy i warunków dla ekipy. Patrzyłam z zazdrością na aktorów i aktorki, którzy mieli w tym serialu do odegrania większą rolę.

Anna Romantowska: Warunki są zdecydowanie bardziej komfortowe. Ja równolegle grałam niewielką rolę w "Grach rodzinnych". To również była produkcja Netflixa. Przy "Gangu" byłyśmy fantastycznie zaopiekowane. Produkcja zaangażowała studenta reżyserii na urlopie dziekańskim, który nie tylko powtarzał z nami tekst, ale dbał, żebyśmy nie zmarzły, nie były głodne i spragnione. A nasza producentka Magda od początku do końca była z nami. Na wszystko miała oko i była najlepszą kumpelą. A dla reżysera wszystkie straciłyśmy głowę.

Małgorzata Potocka: Dla mnie to była pierwsza produkcja Netfliksa i naprawdę byłam zadziwiona tym, jak fantastycznie i na jak wysokim poziomie można w Polsce zorganizować produkcję. W pewnym momencie pomyślałam, że może są jakieś zagraniczne ekipy, które obsługują plany Netfliksa w różnych krajach, ale po prostu dzieje się tak, że w Polsce wszystko zaczyna być na wyższym poziomie. Nasz plan był zorganizowany znakomicie.

Mają panie sceny, które byłyby najlepszą reklamą dla "Gangu zielonej rękawiczki"?

Małgorzata Potocka: Uważam, że moja scena z Michałem Żebrowskim jest świetna. Ja jego bohatera obieram ze skóry. Zabieram mu wszystko, co ma i robię z niego osła. Świetnie napisana scena, którą równie świetnie się grało. Aniu – twoja scena w kamperze wyciska z oglądającego łzy!

Magdalena Kuta: Wiele było takich scen i momentów. Mam nadzieję, że najpiękniejsze przed nami.

Małgorzata Potocka: To absolutnie fenomenalny serial dla widzów w każdym wieku. Każdemu dający coś innego. Dla wszystkich – fantastyczne przesłanie.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się "Wielką wodą" (jak oni to zrobili?!), znęcamy się nad rozczarowującymi "Pierścieniami Władzy" oraz wspominamy najlepsze i najstraszniejsze horrory w historii. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (36)