Fryderyki 2022. Widzowie TVN nie zobaczyli wszystkiego. A szkoda
Kolejna gala Fryderyków za nami. Gala z rozmachem, barwna, różnorodna, pod wieloma względami symboliczna, a jednak zaskakująco grzeczna. Na dodatek widzowie TVN nie zobaczyli wszystkiego.
30.04.2022 | aktual.: 30.04.2022 12:54
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Fryderyki nie bez powodu porównywane są do Grammy – to najważniejsza czy raczej najbardziej prestiżowa nagroda przemysłu fonograficznego. Choć ciągłemu równaniu do Zachodu należałoby powiedzieć dość. Polska muzyka ma się świetnie, co zresztą udowodniła festiwalowa gala.
Fryderyki zadomowiły się w Szczecinie. To tam w ubiegłym roku impreza obfitowała w wydarzenia, które odbiły się później szerokim echem. Wystarczy wspomnieć mocne wypowiedzi Krzysztofa Zalewskiego czy pocałunek Krzysztofa z Ralphem Kamińskim.
Po okresie dostosowywania się do pandemicznych ograniczeń Fryderyki wróciły do rozmiarów telewizyjnego widowiska z należytą pompą. Było z rozmachem, ale też zaskakująco grzeczne. Poza występami uświetniającymi uroczystość artyści raczej stronili od rzucania ze sceny wielkich słów czy politycznych komentarzy. Ograniczali się raczej do kurtuazyjnych podziękowań. Nie brakowało żartów i wzruszeń, ale trudno było oprzeć się wrażeniu, że tym razem laureaci wstrzymali wodze fantazji.
Ale nie obyło się bez zaskoczeń. Tym najzabawniejszym było przyznanie statuetki Macie za hip-hopowy album roku. Młody raper nie mógł odebrać nagrody osobiście, toteż w jego zastępstwie na scenie pojawiła się zakapturzona postać, która okazała się Gracjanem Roztockim, swego czasu niemałą gwiazdą internetu. Aż chciałoby się powiedzieć, że wśród deszczu podziękowań i gratulacji brakowało tych, które zapadłyby w pamięć na dłużej.
W pamięć zapadnie za to z pewnością pośmiertny hołd oddany Jackowi "Budyniowi" Szymkiewiczowi. Złotego Fryderyka za całokształt twórczości wręczyli jego przyjaciele, z którymi wielokrotnie miał okazję współpracować - Brodka i Krzysztof Zalewski.
- Nie znacie Budynia? To jest całkiem możliwe, bo on zawsze trzymał się z boku, on zawsze chadzał swoimi ścieżkami, on nigdy nie kłaniał się modom - mówił ze sceny Zalewski. Muzyk podkreślił też, jak ogromny wkład w rozwój polskiej muzyki rozrywkowej. - Monika śpiewała jego teksty, ja śpiewałem jego teksty, Reni Jusis, Natalia Nykiel... Niech o jego wielkości zaświadczy fakt, że niekwestionowana mistrzyni słowa Kasia Nosowska też nagrała piosenkę z jego tekstem na płycie "UniSexBlues".
Statuetkę odebrała żona Jacka Szymkiewicza, która wyznała jedynie, że "zaszczytem było być jego żoną". Córka muzyka natomiast nie kryła łez. - Jestem bardzo dumna z taty, zawsze byłam i będę - powiedziała, wywołując gromki aplauz publiczności.
Tego wieczora wręczono jeszcze dwa Złote Fryderyki. Jednego odebrał Henryk Miśkiewicz, nagrodzony za niebywały wkład w muzykę jazzową i jednocześnie wykazujący się niezwykłą, jak na tak imponujący dorobek, skromnością. Drugi trafił do Republiki – legendy, która od czterech dekad wpływa na wrażliwość i wyobraźnie nie tylko odbiorców, ale i kolejnych pokoleń wykonawców.
Muzycy odbierając nagrodę, dziękowali młodym artystom, że ci dają ich utworom nowe życie. Ale podziękować tak naprawdę trzeba też nieodżałowanemu Grzegorzowi Ciechowskiemu za całą niezwykłą spuściznę. Złota statuetka była pięknym tego wyrazem. Bo Republika inspiruje zresztą do dzisiaj, co zresztą podkreślił Leszek Gnoiński.
- Alternatywa stymuluje mainstream - mówił, nawiązując do legendarnego zespołu. I chyba trudno o bardziej wyrazisty przykład zespołu, który tak stymulował wspólną wyobraźnię. Wyobraźnie, nigdy nieobojętną na otaczającą rzeczywistość.
Istotnym również było to, że Fryderyki 2022 nie były obojętne na bieżące wydarzenia geopolityczne. Artyści nie wahali się okazywać symbolicznego wsparcia Ukrainie. Mniejszych i większych gestów nie brakowało. Tym najbardziej wyrazistym było siarczyste "Putin, idi na ch…", słynne zawołanie ukraińskich bohaterów z Wyspy Węży, tym razem skierowane podczas występu Organka do prezydenta Rosji.
Fryderyki pokazały, że nie są oderwaną od rzeczywistości imprezą. Jedną ze statuetek, wraz z Rafałem Bryndalem wręczała Liudmyla Tsymbal z NGO UACRR (ukraińskiego odpowiednika ZAiKS-u). Dziękowała ze sceny za wsparcie, jakie okazują Ukrainie Polacy. Podkreśliła też, jak ważne szczególnie teraz jest nasze zjednoczenie, mówiąc o istocie wspólnego działania. - Slava Ukrainie! Glory to Poland (chwała Polsce) - powtórzyła podnoszone w ostatnich miesiącach hasło.
Tyle tylko, że padło to w części gali toczącej się przed telewizyjną emisją. Widzowie TVN nie mieli więc szans tego zobaczyć. Szkoda.
Trudno jednak wymagać, by w tak ograniczonej czasowo formie pokazać wszystko, co działo się podczas kilkugodzinnej imprezy. Trudno też w kilkugodzinnej gali pomieścić to, co działo się w minionym roku w muzyce. A działo się wiele.
Fryderyki pokazały tylko niewielki tego wycinek. Udało się jednak zmieścić i podkreślić to, co istotne. To, że polska scena to cały mikrokosmos, w którym młodzi nie dają oddechu doświadczonym, a doświadczeni niezmiennie inspirują młodych - wszyscy razem tworzą obraz rodzimej muzyki, która jeszcze nieraz nas zaskoczy.
Urszula Korąkiewicz, dziennikarka Wirtualnej Polski
Słuchasz podcastów? Jeśli tak, spróbuj nowej produkcji WP Kultura o filmach, netfliksach, książkach i telewizji. "Clickbait. Podcast o popkulturze" dostępny jest na Spotify oraz w aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.