"Forst" na Netfliksie. Tych straconych godzin nikt wam nie odda
Seria Remigiusza Mroza o komisarzu Forście ma masę fanów - to trzeba przyznać. Czego mogą spodziewać się po serialu na podstawie książek Mroza? Niestety niczego dobrego.
11.01.2024 | aktual.: 11.01.2024 12:55
Remigiusz Mróz w 2016 r. wydał "Przewieszenie", czyli pierwszą historię z komisarzem Wiktorem Forstem w roli głównej. Od tamtego czasu Mróz napisał z kilkaset nowych książek, ale i sprzedał prawa do ekranizacji swoich powieści - m.in. Canal+, TVN-owi czy Netfliksowi. W końcu ci, którzy chcieli zobaczyć Forsta na ekranie, doczekali się serialu, w którym nie brakuje brutalnych scen. Tyle że netfliksowy "Forst" to miks dwóch książek ("Przewieszenie" i "Ekspozycja"), gdzie zaszło dużo, dużo zmian. Z całą masą absurdów, których nie będzie dało się łatwo zapomnieć.
A zaczyna się od znalezienia ciała mężczyzny. Ktoś powiesił zwłoki na krzyżu na Giewoncie. Początek jest więcej bardzo podobny do tego, co było w książce Mroza. Komisarz Forst tylko przez chwilę może spokojnie zająć się śledztwem. W górach pojawia się dziennikarka Olga Szrebska (Zuzanna Sporznikow), która też chce wiedzieć, co kryje się za morderstwem tego mężczyzny. A potem zaczyna się ciąg absurdalnych zdarzeń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trzeba przyznać, że początek jest naprawdę obiecujący. Dostajemy super ujęcia naszych epickich gór. A chwilę później scenę z trupem na Giewoncie. Nie bez powodu jeden z policjantów rzuca pytaniem, czy to zbrodnia z motywem religijnym. Zostawienie trupa na krzyżu w Polsce wywołałoby potężne zainteresowanie i domysły w społeczeństwie, ale tej fali reakcji w historii na podstawie powieści Mroza w ogóle nie ma. Nic dziwnego, bo jest tam multum innych wątków. Antyczne monety, zagraniczne tropy, groźny boss ze słowackiej willi, homoseksualny syn ministra, kolejne trupy, porwania, sceny seksu, zbrodnie z czasów drugiej wojny światowej i tak dalej.
Forst i Szrebska jeżdżą z jednego miejsca w drugie, zdobywając jakieś mało wnoszące do tej historii poszlaki. Ba, Forst trafia nawet na Słowację, do tajemniczej willi położonej w sercu Tatr, gdzie rezyduje pewien równie tajemniczy mężczyzna, który prowadzi wątpliwej reputacji "dom uciech/zbrodni", gdzie ludzie tracą życie w obrzydliwych okolicznościach. Sceny z trzeciego odcinka są tak bardzo pozbawione logiki, że wywołują po prostu śmiech. Ledwo żywy, pokiereszowany Forst niczym Bond ucieka z willi, rozwala strażników i przeciska się przez kanał wentylacyjny. Po czym wraca jak gdyby nigdy nic do siebie. Pełen luz. Do czego to wszystko prowadzi?
Oglądając "Forsta", można odnieść wrażenie, że ktoś powycinał kartki z dwóch książek Mroza i próbował poukładać je w scenariusz serialu. Nic się tu nie trzyma całości. Wątki mieszają się bez żadnej logiki. Niektóre postaci pojawiają się nagle, praktycznie nic nie wnosząc do historii, inne gubią się, by wrócić za jakiś czas w tym mało zrozumiałym ciągu zdarzeń. Aż niewiarygodne, że twórcy serwują tak słaby serial, którego momentami nie sposób zrozumieć. Bo jak ogląda się serial i co chwile cytuje w myślach Kayah "Po co, po co, po co?", to dobrze nie jest.
Szczególnie trudno połapać się w motywach postaci. Ci, którzy znają Forsta z książek, pewnie będą mieli łatwiej w ogarnięciu tego, co dzieje się w tych 6 marnych niestety odcinkach. Ci, którzy pierwszy raz zetkną się z Forstem, dostaną obraz faceta, który trochę biega, trochę jest uzależniony, trochę nie może sobie poradzić z wydarzeniami z przeszłości. Mamy tu stereotypową postać policjanta z kryminału - trochę geniusz kryminalistyki, trochę flirciarz-erotoman, którym zainteresowane są wszystkie stojące na jego drodze kobiety. Uczucie do niedostępnego faceta prowadzi je do rychłej zguby, oczywiście. O głównym złoczyńcy, "bestii z Giewontu", jego działaniach i motywach już lepiej nawet nie wspominać, by nie zabić wam seansu do końca.
To, co w "Forście" się sprawdza to zdjęcia Piotra Uznańskiego, który sprawił, że Podhale staje się naprawdę ciekawą scenerią dla tej historii. Docenić trzeba też aktorskie perełki, dzięki którym ten serial jest nieco łatwiejszy w przyswojeniu - to przede wszystkim Zuzanna Saporznikow, Szymon Wróblewski i Andrzej Bienias. Dobrze zobaczyć Artura Barcisia (ma jedną mocną, przejmującą scenę) czy Jerzego Nasierowskiego, który prawie dekadę spędził w więzieniu po oskarżeniu go o zabójstwo. W serialu Jaroszka pojawia się na chwilę, ale ta scena zostanie z wami na dłużej.
"Forst" pewnie w ogóle zostanie z nami na dłużej, bo reżyser Daniel Jaroszek kończy sezon dobrym cliffhangerem. Trudno, żeby nie było kontynuacji. Trzeba też przyznać, że na tle innych polskich seriali tu jest odwaga w pokazywaniu naprawdę brutalnych scen. Gdyby tak okroić tę historię ze zbyt wielu wątków... Można dać tej produkcji jeszcze kredyt zaufania, choć teraz plasuje się raczej na liście najsłabszych polskich produkcji na Netfliksie. A miało być tak pięknie.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o serialu "Detektyw: Kraina nocy", przyznajemy, na jakie filmy i seriale czekamy najbardziej w 2024 roku i doradzamy, które nadrobić z poprzedniego. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.